Pojechałem do pracy i zaparkowałem na przeciwko mojej roboty na chwilkę bo chciałem
zadzwonić do Dysphorii i wyskoczył jakiś gość ze spółdzielni mieszkaniowej ,że tu parkować nie wolno
mówię mu ,że już jadę ,że tylko się zatrzymałem zadzwonić a on z mordą na mnie...
byłem spokojny dopóki nie zaczął robić zdjęć moich rejestracji
wtedy już się we mnie zagotowało i odezwała się dysforia
wysiadłem i kłóciłem się z gościem chyba z 10min aż w końcu stwierdził ,że jutro to zgłosi prawnikowi
co za debil! Przecież on był nawiedzony!
Ale dopiero teraz jakoś ze mnie zeszło to napiecie! Jakaś masakra z pewnym momencie myślałem,że go zabije!
Nawet się bał i uciekł w końcu...