Witam,
nie zdążyłam przeczytać wszystkich postów, byłoby to niemożliwe, ale jestem pewna, że mam nerwice lękową. Cieszy mnie dość egoistyczna myśl, że nie jestem sama. Zauważyłam pierwsze objawy jakieś 4 lata temu, ale nie były tak nasilone jak w tym momencie. Zawsze miałam niską samoocenę, bałam się odezwać na lekcjach, czułam, że jestem do niczego, ale raz było lepiej raz gorzej. z tym dało się żyć... teraz mam problemy z normalnym funkcjonowaniem, mianowicie zaczęło się od traumatycznego przeżycia, od śmierci bardzo bliskiej mi osoby, jedynej na której mogłam polegać i która zawsze mnie wspierała. Od tamtej pory codziennie mam wrażenie, że umrę (co jest straszne, bo automatycznie zaczynam się źle czuć, i mam wrażenie, że dostanę ataku serca) lub, że zemdleje, kręci mi się w głowie, a co najgorsze ostatnio drżą mi ręcę, mam kolki, nie potrafię usiedzieć w miejscu, raz się pocę raz tak mi zimno (mimo, że temperatura jest na plusie i jestem ciepło ubrana), że aż cała się trzęsę. Boję się ludzi, boję się życia, przyszłości, tego, że nic nie osiągnę, bo wiecznie boję się odezwać. Teraz nawet nie mogę przy kimś jeść bo od razu mi drżą ręce, co jest krępujące, do tego mam suchość w gardle i problemy z przełykaniem jedzenia. Ciągle mam wrażenie, że mam gule w gardle. Do tego to bicie serca, które aż sama słyszę i inni również, bo jest tak szybkie i co najgorsze głośne. Pomijając fakt, że nawet jak siedzę w domu to się boję, a sama już nie wiem dlaczego. Próbuję się uspokoić, ale za chwilę jest to samo. Chyba zwariowałam! Czasem myślę, że jestem hipochondryczką i sama sobie wymyślam choroby... ale ja wiem, że cos jest ze mną nie tak... Błagam powiedzcie co mam robić;( boję się iść do psychologa, bo jeszcze dostanę skierowanie do szpitala psychiatrycznego, a wtedy to już na pewno nie osiągnę niczego. Z drugiej strony wiem, że muszę sobie pomóc. Znacie jakieś metody domowe czy coś w tym stylu, aby uspokoić choć jeden z objawów, np. duszności ?myślałam o medytacji, ale na to trzeba czasu ...