U mnie wygladalo to tak
Poszlam w poniedzialek do panstwowego psychiatry. Od razu przywitala mnie kolejka 8 osob przede mna, male pomieszczenie nie bylo gdzie usiasc, znow zaczelam panikowac, ale nic to.
Tam w przychodni jest tez oddzial psychiatryczny, wiec byli tez ludzie z naprawde ciezkimi nerwicami, ludzie psychicznie chorzy. Jak patrzylam na nich czulam sie jedynie gorzej. W koncu okazalo sie, ze pani doktor mnie nie przyjmie, bo pracuje do 14, pacjentow jest zbyt wielu, a musi jeszcze przyjac stalych pacjentow poza kolejnoscia. Wyszlam i obiecalam sobie, ze wiecej tam nie wroce.
Po poludniu poszlam prywatnie do psychiatry. Pomyslalam, ze jak juz sie zdecydowalam, to musze isc dzis i koniec. Pan doktor maglowal mnie godzine, wypytywal o wszystko. Na koniec stwierdzil, ze przede wszystkim musze wiecej pic, zbadac kregoslup, kazal mi brac Deprim i zglosic sie za dwa miesiace. Hmm.. nie wiem co o tym myslec. Czy ja sobie wymyslilam ta newrice? A gdzie jakies leki pomocnicze kiedy nie umiem wsiasc w autobus, a gdzie jakas psychoterapia?
Nie wiem co o tym myslec. Nie wiem co robic. mam szukac kolejnego psychiatry?