Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mawfreen

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mawfreen

  1. U mnie się to objawia w ten sposób, że przeważnie jestem grzeczny i posłuszny w relacjach z tymi "ponad" mną. Nie mam siły, nie mam "kopa" w życiu. Zawsze na uczelni siedziałem cicho i bałem się odezwać. Zresztą w życiu towarzyskim tak samo, zawsze z boku, zawsze cichy. Wykładowców to się wręcz boję. Ojciec mnie bił, wrzeszczał na mnie jak byłem dzieckiem i mimo, że się to zmieniło, to ten ślad, te przystosowania mojej psychiki, wyuczone zachowania zostały mi chyba do końca życia i nawet teraz, po diagnozie psychologa i jak sam widzę te zachowania to i tak nie potrafie ich zmienić. Staram się je zwalczać ale to bardzo trudne. DDA doprowadziło do depresji i udaremnionej próby samobójczej która skończyła się w szpitalu psychiatrycznym. Nadal walczę z depresją i na studiach sobie nie radzę. W moim przypadku DDA ma fatalny wpływ na studia.
  2. Ja jakieś pół roku temu przeżyłem "przygodę" w szpitalu psychiatrycznym związaną bardzo z tym forum. Napisałem tutaj coś w rodzaju listu pożegnalnego, po czym ktoś zgłosił to na policję i stety - niestety wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym. Stety, bo było ze mną krucho i nie wiem co bym zrobił, niestety, bo szpital faktycznie nie pomaga w leczeniu. Byłem w szpitalu psychiatrycznym w Ząbkach pod Warszawą. Personel jest tam naprawdę bardzo dobry, sanitariusze są przyjaźni i bardzo pozytywnie nastawieni do pacjentów (zwłaszcza Pan Marek ). Pielęgniarki też są przyjazne (no, jeden, dwa wyjątki się trafią). No i było tam bardzo dużo osób podobnych do mnie - depresja, próba samobójcza. Ale pierwszze dni były przerażające. Praktycznie non stop płakałem, ta atmosfera mnie totalnie rozmontowała. Zamknięty siłą na małej powierzchni ze schizofrenikami, krzyki przez całą noc, do tego był jeden agresywny typ który ciągle rzucał "takimi". To było straszne. Ale po jakimś czasie idzie się przyzwyczaić, przekonujesz się, że to są ludzie a nie "psychole", bo niestety taki stereotyp panuje w społeczeństwie. Co prawda zrobiłem tam jeden poważny błąd. Ze strachu wyparłem się wszystkiego, udawałem, że to pomyłka i w konsekwencji mój stan się nie poprawił i szykuję się na kolejną wizytę u psychiatry... Chociaż pozytywna strona tego zamieszania była taka, że rodzina dowiedziała się o moim problemie i wbrew moim obawom pomagają mi i mnie wspierają. Wcześniej przyznanie się przedkimkolwiek do problemu było dla mnie nie do przyjęcia, nie mogłem okazać, że mam jakiś problem, że nie radze sobie z życiem wtedy jedynym "godnym mężczyzny" rozwiązaniem wydawało się samobójstwo... Także szpital w jakiś sposób mi pomógł. Kto wie, może nawet uratował życie. Wiecie sami, jak podła jest depresja. Więc wracając do tematu szpital w Ząbkach jest naprawdę na poziomie, a w porównaniu do tego co tutaj czytam to jest po prostu rewelacyjny...
  3. Właśnie wróciłem z psychiatryka z takim właśnie rozpoznaniem. Dodatkowo psychiatra skierował mnie na terapię DDA.
  4. Witam, Ktoś się chyba mną zainteresował, bo tak się złożyło, że dzięki pomocy policji wylądowałem w psychiatryku... Może to i lepiej. Sam szpital to beznadziejne miejsce, nie dzieje się tam kompletnie nic. Kilka dni, które tam spędziłem były zupełnie bezproduktywne, ale chociaż dzięki temu zobaczyłem, że ludzie mają o wiele gorsze problemy niż ja (co mi jakoś specjalnie nie pomaga, ale zawsze). Jedyny pozytywny skutek z mojego pobytu w szpitalu to skierowanie do psychologa i wsparcie mojej dziewczyny i rodziny, co sprawiło, że na nowo wziąłem się w garść i pozbyłem się myśli o samobójstwie. Rozpoznanie pani doktor mnie zdziwiło - skierowała mnie na terapie do grupy DDA. Dzięki wam, może ten pobyt pomoże mi odmienić moje życie. Gdyby nie to, pewnie nadal bym się zadręczał myślami, a tak, mam nadzieję, że terapia i leki w jakiś sposób mi pomogą. Ale mam wielki żal do dziewczyn, które tak strasznie zaśmiecają forum. Nie zaglądałem tutaj po kolejnych postach dziewczyn, które zupełnie mnie zignorowały i sobie swobodnie gawędziły jakby to był czat o d**ie maryni, i o poście, który tutaj zamieściłem przypomniała mi dopiero policja która czekała na mnie w mieszkaniu... Apeluję do moderatora aby bardziej dbał o porządek i przenosił albo kasował taki off-top. Jak widać ma to nie lada wpływ na czyjeś życie.
  5. 54 chociaz czuje sie na wiecej
  6. Witam wszystkich. To może zły wątek na pierwszego posta, ale nie chce mi się grzebać dłużej po forum. Jestem tutaj z powodu swojego stanu. Nie wiem, czy nawet mam chad, ale wszystko na to wskazuje. Byłem prywatnie u psychiatry ale on wcale mi nie pomógł... Przepisał mi hydroksyzyne kazał zrobić jakieś badanie osobowości (oczywiście u nich w ośrodku za 200 zł) i kolejną wizytę (150 zł). Dla mnie ta jedna wizyta to wielki wydatek, a poszedłem prywatnie, bo nie wiedziałem, gdzież indziej mogę się udać. Ale może po kolei. Mam 21, studiuję (jak na razie) w Warszawie. Mieście, którego od dziecka nienawidziłem i zarzekałem się, że w życiu tam nawet więcej nie pojadę (pochodzę z Płocka). Niestety, trafiłem tutaj z powodu swojej dziewczyny. I cóż, jestem tutaj od 3 lat i tutaj rozwinęła się moja choroba. Nie myślałem o tym jako o chorobie, po prostu było mi źle, ale to co przeżywam teraz to prawdziwy koszmar. Nie mam praktycznie znajomych, nie ruszam się z łóżka całe dnie a studia zawaliłem już można powiedzieć. Dlatego, że zwyczajnie nie miałem siły nawet zwlec się z łóżka. Nie mam siły iść do sklepu po zakupy a co dopiero uczyć się i być aktywnym na zajęciach. Codziennie myślę o samobójstwie i w tej chwili wydaję mi się kwestią czasu kiedy to zrobie. Codziennie to sobie wyobrażam. Gorąca kąpiel, muzyka, drinki i ostry nóż podcinający żyły... Ostatnia chwila przyjemności na tym łez padole i wielka ulga. Tak to sobie wyobrażam. Po prostu wszystko mnie przygniata i straciłem jakikolwiek szacunek do samego siebie. Czuje się jak ostatnia szmata. Miałem kiedyś plany, ale to chyba studia mnie przerosły. I to nawet nie chodzi o naukę, tylko o ludzi, atmosferę i o mnie. Nie nadaję się, boje się tam iść, obecnie od 2 tygodni nie byłem na zajęciach, bo po prostu boję się iść tam i siedzieć na ćwiczeniach. A nuż ktoś mnie o coś zapyta i będę musiał sie odezwać publicznie, co jest już po prostu stresem nie do przezwyciężenia. Co najgorsze mam dziewczynę, którą strasznie kocham. Piszę, co najgorsze, ponieważ nie chcę jej zawieźć, nie chce sprawiać jej bólu, bo ona też mnie kocha nad życie. Sam nie wiem dlaczego. Jest ostatnią osobą, która trzyma mnie przy życiu. Ostatnio chciałem być dla niej straszny, dokopać jej tak, aby mnie znienawidziła i uznała za śmiecia - wtedy mógłbym odejść bez żalu. Ale się nie udało, ona wie o moim stanie i wie dlaczego jej to zrobiłem. A ja już się poddałem. Nawet nie poddałem, po prostu chcę uciec. Gdzieś do lepszego świata. Nie wiem właściwie po co to piszę i tak już podjąłem decyzję o śmierci. Jeszcze tydzień, może dwa i się z tym pożegnam mam nadzieję. Tylko szkoda mi mojej dziewczyny, będzie cierpiała.
×