był nawet niczego sobie, do momentu gdy wróciłam z pracy i przeprowadziłam dośc ostrą dyskusję z córką,
chodzi do 2 klasy LO i ma duże zaległości, bo się nie uczy a większośc swojego czasu spędza w kościele,
codziennie na msze św.chodzi, udziela się jako animator na OAZIE i ma tyle obowiązków z tym związanych,
że szkoła jest na szarym końcu.
Oceny z maty : 1,1,1,2 - masakra ...... przecież z takimi ocenami to raczej powtarzać rok można, a moja córka
na to:
- nie mamo bo w tamtym pólroczu miałam 3 więc średnia wyjdzie mi na 2 tzn. że przejdę
nie wiem dlaczego, skąd się wzięło to myślenie mojej córki, byle zaliczyć tą szkołę
tak mnie teraz zdenerwowała, że chyba nie zasnę