Skocz do zawartości
Nerwica.com

JaLukas!

Użytkownik
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia JaLukas!

  1. Witam Zastanawiam sie dlaczego antydepresanty zawsze powinny być brane rano, czy sa jakies przeciwwskazania zeby brac je przed snem? W moim wypadku jest to Paxtin, czy ktoś się orientuje czy bez problemu moge go brac przed snem? Dzięki
  2. no co wy nie biore nic od lat :) To tylko te historie nie były chronologicznie.
  3. - nie dygaj bierz, to przecierz jak fajek - ty... ale ja no wiesz nigdy nie..... - no to co, zobaczysz poczujesz się jak młody bóg -eh nie będzie Karol podał mi szklaną lufkę wypełnioną czymś co wyglądało jak zgniła zielona trawa. Wziałem zapalniczkę i zaczeliśmy palić. Po jakimś czasie chłopaki zaczeli się śmiać, pokazywali na siebie palcami i jak to mówili " gnili" z siebie. A ja stałem jak idiota i nie chcąć być gorszym wymuszałem z siebie coś co miało wyglądać jak szczery śmiech, jak to mówią: "nie wzieło mnie". Po raz kolejny. Poprosiłem Karola, zeby nabił mi jeszcze jedną lufkę, tylko dla mnie. Chciałem też bawić się tak jak oni, dlatego postanowiłem zjarać to sam. Zaciągałem się długo i głęboko az..... Stało się, w koncu mnie wzięło, ale o dziwo nie miałem ochoty się śmiać, wręcz przeciwnie, stałem przerażony i zdezorientowany, pytając się siebie w duchu: "Gdzie ja kurwa jestem?" Wszystko stało się obce i dalekie, czułem się jak we śnie, ale w koszmarnym śnie, serce biło mi w gardle, kręciło się w głowie i ten strach, paniczny strach przed utratą kontroli nad swoim ciałem i umysłem. Stałem tak dobre 15 sekund az... znalazłem się w miejscu oddalonym o około pół kilometra, ale jak? Przecierz ja nie pamiętam zebym się poruszał.... Przestałem czuć serce, wydawało mi się, ze moje serce przestało bić, czułem się jak sparaliżowany, i oddech.... coś dziwnego zaczeło się dziać z moim oddechem, miałem wrażenie, ze muszę o nim pamiętać, ze jeśli zapomnę o oddychaniu to po prostu przestanę żyć, ponieważ moje ciało juz nie chce robić tego za mnie, więc: wdech.... i wydech.... wdech..... i tak dalej, ale nie trwało to długo, znów straciłem kontakt z rzeczywistoscią... Obudziłem się w moim pokoju, na łóżku koło komputera na którym siedział młodszy brat, zapytałem się go jak się tu znalazłem a on powiedział ze po prostu przyszedłem i powiedziałem ze jestem zmęczony. O cholera!! Mama!!! - Łukasz przyniesiesz węgla?? -yhm zaraz -a co ty taki dziwny? Piłeś coś? - no co ty, zmęczony tylko jestem -wyglądasz podejrzanie, cpałeś coś? - zapytała - No co ty przecierz wiesz, ze nie ćpam, przecierz jestem sportowcem..... Wyszła.... Ja ciągle nie wiedząc co sie ze mną dzieje, poszedłem po węgiel dla mamy. Czułem się troszkę lepiej, pobiegłem do chłopaków, a oni ze śmiechem zapytali czy nadal potrzebuję sztucznego oddychania. Nie wiedziałem o co chodzi i nie chciałem wiedzieć. Wróciłem do domu i poszedłem spać. ---- EDIT ---- -Łukasz! - wrzasnęła Iza - no? - zapytałem ze spuszczoną głową - Przestaniesz to w koncu brać? - no- odpowiedziałem niezbyt przekonany do swoich słów - Jak jeszcze raz zobacze to wiesz.... koniec z nami Zobacz jak ty wyglądasz? Jak śmierć! Jutro masz mistrzostwa Polski a nogi plątają ci się kiedy chodzisz! Zobacz co ty z siebie zrobiłeś...... Zawsze byłem człowiekiem który zdrowie stawiał na pierwszym miejscu, warzywka, owocki, zdrowe herbatki itp Ale od TEGO dnia w moje życie wkroczyły inne "witaminki". Przez 4 miesiące przygotowywaliśmy się do tych zawodów, silna zgrana ekipa, na własnym terenie, nie mogliśmy przegrać. Toż to wstyd. "Sprawni jak żołnierze" tak się nazywały te zawody, drużyna składała się z 3 ludzi, a konkurencje to: -rzut granatem - tor przeszkód -strzelanie -bieg na orientację -pierwsza pomoc TEGO dnia u nas w szkole miały odbyć się mistrzostwa województwa, byliśmy zdecydowanymi faworytami. - Paweł i jak masz? - No proste ze tak - To dawaj Poszliśmy za szkołe i paweł wsypał jakiś biały proszek do kubeczka, a potem zalał colą i kazał pić. Wypiłem bez zastanowienia, i poszliśmy na zbiórkę. Przez pierwsze 30 minut czułem się normalnie, bez żadnych fajerwerków, - Zapraszam na tor przeszkód! - oznajmił dyrektor I wszyscy zawodnicy poszli rozrzewać się do pierwszej konkurencji. -Ty paweł...? -tak? -coś nie działa :/ -Poczekaj jeszcze moment:) Zacznie Rozgrzewałem się jak zawsze przed zawodami, leniwie ale bez opierdzielania się, aż w koncu.... Poczułem, ze coś się zaczyna ze mną dziać, rozgrzewka przestała być przumusem, a stała się wręcz przyjemnością. Strach który zawsze towarzyszył mi przed zawodami przemienił się w podekscytowanie i chęć walki. uuuuuu i like it!!! Comone loosers!!!! Lets start!!!! Pierwsza konkurencja się zaczeła, przeciwnicy pokonywali tor przeszkód dość średnio, bez jakichś kosmicznych wyników. Moja szkoła ostatnia... Najlpeszy czas jak do tej pory 34s, zdobyty przez członka ubiegłorocznej drużyny mistrzów. Jestem na starcie.... Czekam na gwizdek i... go!! Dawałem z siebie co tylko mogłem, a nawet więcej, tor nie trwał zbyt długo. Wpadłem na metę i....27sekund!!!! Wszyscy trenerzy oniemieli, jak on to zrobił?? - Moze czymś się doładował?? - zażartował jeden Przełknąłem tylko ślinę i powiedziałem: - trening proszę pana, trening Odszedłem jak najdalej od nich i wtedy poczułem tą moc... What The fuck!!!! Przecudowne uczucie ogarnęło całe moje ciało, miałem ochotę krzyczeć na cały głos o swoim szczęsciu, to było TO!! Wszystkie moje problemy odeszły, a świat stał się różowy i wspaniały. Paweł podszedł do mnie i zapytał: - I jak zadziałało? Oh tak!! Odpowiedziałem -ok to lećmy na następną konkurencję Reszta była czymś najwspanialszym czego doświadzyłem w życiu, chciało mi się płakać ze szczęscia i całować każdego kto był w pobliżu, na szczęscie paweł za każdym razem mnie uspokajał. Oczywiście wygraliśmy, za dwa tygodnie mistrzostwa Polski, -Paweł to za dwa tygonie znów...??? - A jak! Nie możemy przecierz dać ciała :) Nie doczekałem do następnych zawodów, na drugi dzień miałem w kieszeni cały gram tego proszku, i tak zaczął się mój maraton..... Nie wiem czy przez ten czas spałem więcej niż 2 noce.
  4. - No więc panie doktorze, czy ja umrę?? - Haha ależ nie! Spokojnie to tylko nerwica. Odetchnąłem z ulgą i poczułem się jakby z serca spadło sto ton kamieni. -Czyli co to oznacza? Zapytałem - A no nic tak naprawdę. Proszę: o to Propranolol. Będzie pan brał doraźnie i wszystko będzie ok. Z gabinetu wyszedłem jak na skrzydłach, wszelkie mroczne wizje zawału serca czy chorób mózgu okazały się tylko moimi domysłami. Wykupiłem propranolol i w pełni szczęśliwy pobiegłem do domu. Przez kolejne kilka dni wszystko było ok, wszystkie objawy przeszły a ja znów czułem się normalnie. Az pewnego ranka budząc się jak zwykle do pracy, w łóżku opanował mnie paraliżujący strach. Zerwałem się jak głupi budząć moją dziewczynę, a ona tylko popatrzyła na mnie i powiedziała, ze się spóźnie :/ Nie wiedziałem co się dzieje, bałem się że zaraz padnę na podłogę i juz nigdy wiecej nie wstanę, do tego wszystko w koło wydawało się takie obce i dziwne, jakbym był w tym domu po raz pierwszy. Niestety praca wzywała, musiałem iść. Tylko co skonczyłem szkołe i zdałem maturę. Nie chciałem iść na studia, chciałem się usamodzielnić i jak najszybciej wyprowadzić z domu. Przeprowadziłem się do najblizszego miasta razem z moją dziewczyną, podjąłem się pierwszej lepszej pracy i byłem z tego powodu niesamowicie szczęśliwy. Pracowałem na myjni samochodowej, zarobki nie były złe, a i praca nie najcięzsza, ale co najważniejsze byłem NIEZALEŻNY. Tego dnia poszedłem do pracy mimo, ze czułem sie bardzo źle. Dzień ciągnął sie jak lata, a ja ciągle byłem pewien, ze umieram. Zawsze byłem typem twardziela, który nikomu nie mówił o swoich problemach. Chciałem to wszystko zatrzymać dla siebie. W koncu i tak nikogo to nie interesuje. Po pracy strach minał, ale zostało to napięcie, napięcie które przypominało mi czasy szkolne. W szkole byłem sportowcem, zawsze ambitnym i zawsze gotowym do walki o każdy kawałek bieżni, długodystansowiec z sukcesami, sukcesami którymi zawdzięczałem TYLKO sobie, ciężka praca, codziennie 2 treningi, a wszystko po to, zeby być najlepszym. Za każdym razem kiedy stawałem na lini startu, moje ciało było maksymalnie zwarte i gotowe do najgorszego wysiłku, nie mogłem dać ciała, nie po to biegam codziennie 20km, zeby teraz dać ciała... i właśnie te napięcie: Mięsnie napięte do maximum, pochylony czekam na strzał, serce wali jak szalone, te kilka sekund trwa wieczność, obok mnie dwustu chłopa mający ten sam cel, być pierwszym na meci... ból w podbrzuszu, jakbym musiał iść zaraz na stronę, ale to normalne, zawsze tak miałem. Czekam..... strach przed tym co się zaraz stanie..... strzał!! I wszystko przeszło, teraz liczy się tylko bieg i bycie tam przed tą chołotą. Szczerze mówiąc kochałem to uczucie, ta adrenalina i wogle, ale mimo tego ze teraz czuję się podobnie, nie jest fajnie. Dlaczego? Wtedy miałem powód, a teraz? Strach przed... niczym Serce wali, bół w podbrzuszu, napięcie, wszystko tak jakby coś się zaraz miało stać. Ale wiem, ze nic się nie stanie. I to jest problem. -------------------------------------------------------------------------------------
  5. witam was serdecznie! Na nerwicę choruję już od około 2 lat i przechodziłem wiele dolegliwości, znam je praktycznie na pamięć i raczej potrafię odróżniać które objawy to nerwica a które to naprawdę coś poważnego. Niestety przez ostatnie 3 tygodnie czuje nacisk w klatce piersiowej i mam czasem trudności z oddychaniem, do tego bez powodu szybko i mocno bije mi serce. czy przez tak długi okres i to prawie codziennie to może być nerwica? CZy raczej coś poważnego. Dodam że palę naprawdę sporo papierosów.
  6. 15.Znajdz sobie zajęcie które pochłonie cie bez reszty, tak jak mnie :) Patrz niżej :)
  7. JaLukas!

    Fobia szkolna

    A ja mam cholernie wredną fobię przed pracą :) Zawsze jak rano wstaję i mam iść do pracy to najgorzej się czuje :) Ale to pewnie nie tylko nerwicowcy tak mają :)
  8. JaLukas!

    [UK] Jest ktoś?

    Jest ktoś z Crawley?? :) pozdrawiam i czekam na odpowiedź
  9. Kiedyś problemem była kasa, zawsze jej brakowało, ale miałem chociaż cel, mianowicie utrzymać się i mieć za co żyć, teraz zarabiam na tyle dobrze, ze z kasą nie ma problemów, ale zaczął sie nowy problem, wiecie jaki?? :) a no taki, ze nie mam problemów, moje życie jest zbyt proste i teraz za żadne skarby nie mogę znaleść sensu życia, kiedyś miałem marzenia, nowy komputer, samochód itp, teraz mogę w każdej chwili sobie to kupić, więc juz nie mam marzeń, moje życie jest puste, żyje z dnia na dzień, praca dom praca dom, jakie to wszystko poje..... Byłoby tak pięknie żeby nie ta jeba.... choroba.
  10. Moje nerwica jest bardzo dziwna Zdawałoby się, ze jak masz spokojne i ustabilizowane zycie, to powinno być ok, ale u mnie jest zupełnie odwrotnie!! Moja nerwica "hamuje" jak dam jej porcję adrenaliny! W moim życiu musi się coś dziać, ciągle coś nowego, muszą być ciągłe zmiany, ryzyko, gdy tak nie jest, to wszystko wraca. Ogólnie czuję się źle, ale gdy tylko robie coś co dostarcza adrenaliny, jest super. Mianowicie: hazard, sport, seks, alkohol,siłownia, zmiana miejsca zamieszkania, zmiana pracy i wiele wiele innych, poprostu musi coś się dziać, gdy za długo siedze na "dupie" od razu wszystko wraca. Powiedzcie mi o co w tym chodzi :) ps. A moze kupię sobie prywatne banji i będę codziennie skakał hehe
  11. ja wyjechałem do angli jakieś pół roku temu, no i wszystko się pogorszyło, ale znalazłem swój sposób, wykupiłem sobie karnet na: siłownie, basen saunę, i teraz wygląda to tak: od rana do 16 praca potem obiad i od razu siłownia potem basen sauna, wracam do domu i seks :), kłade się zmęczony spać, i na drugi dzień to samo. Moja nerwica jest zła:) bo nikt jej teraz nie słucha, nikt nie ma na to czasu, wypełniłem sobie dzień zajęciami po brzegi i mam ją w d.... Pozdrawiam!!
  12. Dawno dawno temu, za górami za lasami, było sobie królestwo, gdzie żyła księżniczka. Księżniczka była zawsze smutna, niezadowolona, codziennie płakała jakie to jej życie jest smutne i złe. Więc król postanowił wydać taki dekret: "Kto uszczęśliwi moją córkę, dostanie jej rękę i pół królestwa" Przybyło mnóstwo rycerzy, komików, lekarzy, bioenergoterapeutów, masarzystów, psychiatrów :) i innych znachorów. Niestety żaden nie potrafił uszczęśliwić królewny. Król był załamany, az pewnego dnia przyszedł do niego młody szewczyk i powiedział: Ja uszczęśliwię twoją córkę!! Król odpowiedział: Ale jak!?!? Uszyję jej buty, ale będzie musiała je nosić przez okrągły miesiąc i nie moze ich zdjąć nawet do spania, a gwarantuję ci królu, będzie szczęśliwa. Król nie wierzył w słowa szewczyka, ale się zgodził. Następnego dnia szewczyk przyniósł buty dla królewny, kiedy królewna je założyła, oniemiała, ponieważ buty były 3 numery za małe, obicerały jej stopy z każdej strony, raniły jej palce, tu i ówdzie wystawały jakieś gwoździe, mówiąc prosto NIKE to to nie było :) Królewna rozpłakała się, ponieważ wiedziała, ze będzie musiała te buty nosić przez miesiąć i nawet nie będzie mogła ich zdjąc. Po około 2 tygodniach kiedy królewna wciąż płakała, ze jej stopy są jak jedna wielka rana, król zwątpił w słowa szewczyka, ale szewczyk powiedział: obiecałeś królu mi miesiąc Więc król postanowił dotrzymać słowa. Kiedy w koncu miesiąc minał, królewna mogła juz zdjąć buty i... Po raz pierwszy na jej twarzy zagościł usmiech, krzyczała na całe królestwo, ze jest najszczęśliwszą osobą na świecie!!! I tak oto szewczyk sprzedał kolejną parę butów :) A tłumaczcie to sobie jak chcecie :) Pozdrawiam!!
  13. ja jestem dopiero po drugiej sesji, nic się nie zmieniło :/ ale wiem, ze to jeszcze troszkę za szybko, zobaczymy co bedzie dalej, dziś 3sesja, pozdrawiam
  14. słuchajcie ja po pierwszej sesji jakoś nie poczułem większej róznicy, no może troszeczke, ale być moze to jest efekt placebo dlatego nie biorę tego pod uwagę, jutro następna sesja, zobaczymy co się bedzie działo. Z tego co słyszałem w UK leczą tym skutecznei nerwicę lękową, no ale zobaczymy pozdrawiam
×