Skocz do zawartości
Nerwica.com

Heron

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Heron

  1. Co do uczuć to teraz okazuję ich dużo więcej niż przedtem. Teraz każda chwila spokoju cieszy tak bardzo...
  2. Dzięki za odpowiedź Asko, ja już przyczynę znalazłem teraz trzeba pozbyć się tego z mojej głowy. Nie mam zamiaru siedzieć i użalać się nad sobą, cały czas pracuję nad tym jak się doprowadzić do stanu normalności...
  3. To co mówił pan/i psycholog ma sens, to oni są specjalistami i trzeba im wierzyć bo w tym nasza szansa na powrót do normalności. Ja wczoraj byłem u pani psycholog na pierwszej wizycie i ulżyło mi, kamień z serca. Dobrze było tak z kimś pogadać, wyżalić się, powiedzieć co gnębi i zostać zrozumianym. Teraz będzie już tylko lepiej i cały czas do przodu Ja myślę, że znajdziesz sobie kogoś kto pokocha Cię bez względu na wszystko, można być akceptowanym nawet bez jakiś wielkich osiągnięć...
  4. Porypało mi się To chyba przez to, że mam już dosyć tej niepewności, żeby w końcu uzyskać kilka odpowiedzi....
  5. Pytanie do Asko (bo parę osób w postach wyżej zapomniało chyba co to za temat) Jak długo leczyłaś się na nerwicę? ( wiem, że trochę odbiegam ale chcę wiedzieć ) W jaki sposób poradziłaś sobie z lękami? Co spowodowało u Ciebie tę chorobę? W sumie to mnie najbardziej obecnie interesuje.... Pozdro
  6. Ja przy mamie i siostrach nie potrafię wysiedzieć, jestem poddenerwowany i po prostu muszę wyjść na chwilę, potem wracam głęboko oddycham i próbuję z tym jakoś walczyć. Wczoraj tak długo siedziałem aż się uspokoiło. Tak nie jest zawsze, ale myślę że to jest związane ze stresem przed spotkaniem z psychologiem (podświadomym oczywiście). Dzisiaj na zajęciach mnie szarpało do około drugiej popołudniu. Straszny lęk ale dałem radę (widocznie leki). Teraz cieszę się z tych chwil spokoju, cisza w głowie i komfort psychiczny, teraz każda taka chwila to jest najszczęśliwsza chwila w życiu. Dzisiaj 20.00 spotkanie z panią psycholog i mam nadzieje, że już dzisiaj trochę się ta sprawa rozjaśni... A co do lęku o przyszłość to też mnie męczy, w zasadzie to jak miałem napady to myślałem, że całe życie już mam skopane itp.
  7. Aha, to masz w ten sposób. Ja się też dobrze czuję w towarzystwie, problem jest gdy jestem przy rodzicach/rodzeństwie i gdy zostaję sam wieczorem... Wtedy nie potrafię poradzić sobie z myślami, cały czas odbija mi się jedna myśl, że zawiodłem, że całe życie popsułem itp. uciekam do kompa, albo głęboko oddycham byle tylko się wyciszyć....
  8. Ładne problemy się widzę utworzyły. Ciężka sprawa ale trzeba z tym walczyć bo żyć to się nie da. (znaczy tak w pełni normalnie funkcjonować) Tak z ciekawości zapytam: gdzie masz te napady? Jak jesteś w towarzystwie innych osób czy raczej jak zostajesz sam ?
  9. Leon nie rezygnuj z terapii !!! Pod żadnym pozorem tego nie rób... przez lata nasza podświadomość kształtowała się w taki a nie inny sposób... Wypaczony... Tego nie leczy się jedną magiczną tabletką. Na to potrzeba czasu i wytrwałość. Z tego można się wyleczyć tak samo jak z przeziębienia. Wszystko zależy od nas samych. Sam widzisz że terapia daje efekty. Tylko, że jak cierpimy to wydaje się, że to cała wieczność. Ja nie mam zamiaru dalej męczyć się z nerwicą. W poniedziałek mam umówioną wizytę i będę grzecznie brał leki. Chce by było jak dawniej BA teraz będzie lepiej. Pozbędę się tego bagażu emocjonalnego i mam zamiar być szczęśliwy.
  10. Pierwsza część postu to tak jakbyś mój życiorys czytał .... "zostaw bo popsujesz, lepiej ja to zrobię" "nie przeszkadzaj, lepiej się zajmij czymś innym".... Ja się też od tego nie uzależniam ale pomimo wszystko to zostaje w psychice, niby jest wszystko dobrze i cacy. Tylko, że w pewnym momencie przy udziale stresu jestem jak bezbronny chłopiec. Niby to przełamuję "dasz radę" ( jesteś lepszy niż bob budowniczy) itp. a tu bramka numer 3 i zonk.... Cały czas jedna myśl odbija się w głowie i masz wrażenie, że świat się wali...
  11. Dzięki za odpowiedź, oglądałem tę kartkę lekarza (skierowanie) i jest tam rzeczywiście f41-0 bo z tych jego bazgrołów to tylko tyle mogę się doczytać.... Jeżeli chodzi o mnie to też jestem strasznie nerwowy, teraz już nie tak bardzo. Chyba kwestia leków i zmiany podejścia. Nagle zrozumiałem że mimo wszystko trzeba szukać kontaktu z ludźmi, cieszyć się tym co jest i przede wszystkim mieć zajęcie... Po tym jak dzisiaj w nocy przespałem mooooże z kiepskie dwie godziny to już mam szczerze dosyć. A co do pytania z tą barierą/zakazem to chyba mam "moralnego kaca" z którym nie mogę sobie poradzić, ale umówiłem się na prywatną wizytę i mam nadzieję, że w końcu będę mógł się spokojnie "wyspowiadać".... Muszę jak najszybciej wyzdrowieć bo latem trzeba wypalić za granicę i pieniądze na szkołę zarobić, a tym bagażem emocjonalnym może być ciężko.... Jeszcze raz dzięki i pozdro.
  12. Witam, ostatni raz pisałem jakiś czas temu na temat objawów które wystąpiły u mnie, stwierdzono że są to "inne zaburzenia nerwicowe". Wszystko fajnie poszedłem do lekarza psychiatry który skierował mnie do psychologa (po dzisiejszym napadzie pójdę jeszcze obczaić jakaś prywatna wizytę bo najbliższe terminy to koniec lutego). Ale teraz mam pytanie z całkiem innej beczki (wrzuciłem tutaj jak źle to przepraszam) Czy nerwica lękowa wystąpiła u was z powodu złamania jakiejś wewnętrznej bariery/zakazu? (wpojonej np przez rodziców) Pytam ponieważ przy atakach odnoszę wrażenie, że zrobiłem coś strasznego, coś co zmieni moje życie na gorsze, że jestem winny, chce mi się z tego powodu "wyć", nie mogę się tego odczucia pozbyć... Pozdro
  13. Siema Leon, widzę że życie "trochę" poskładało Ci psychikę. Same wysokie wymagania, miałeś wysoko poprzeczkę i w pewnym momencie po prostu nie wytrzymałeś ... Współczuje. Dobrze zrobiłeś, że poszedłeś od razu na terapię. Wierzymy w Ciebie, nie Ty jeden borykasz się z tymi problemami. Uwierz, że my faceci mamy prawo też "źle się poczuć". Sam mam lęki, które faktycznie sam sobie zafundowałem i trzeba będzie z tym sobie poradzić.... pozdro i szybkiego powrotu do zdrowia
  14. nie masz żadnego kumpla w klasie? zwykłe "siema co tam?" też wystarczy, żeby z kimś załapać kontakt
  15. ech kobiety = samo zło ja też poszedłem do szkoły gdzie mam towarzystwo które mnie poprostu powala ale trzeba szukać sobie ludzi z którymi się dogaduję, a co do dziewczyn to nie mogę Ci za wiele pomóc gdyż nie jestem za dobry w te "klocki" w każdym razie powtarzam szukaj jasnych stron i wyjdź do ludzi, jest o wiele łatwiej niż siedzieć w koncie i patrzeć w stół
  16. powiem Ci tak, ona bardziej potrzebuje pomocy psychologa niż Ty.... a robisz teraz najgorsza rzecz jaka może być czyli "użalasz sie na sobą", nie zrozum mnie źle ale musisz przestać rozmyślać i przejmować się. Ja wiem że to trudne, ale rozdmuchiwanie problemów wpędziło Ciebie (mnie też) w taki a nie inny stan Interesuje... owszem. Co mam poradzić że cały czas o niej myślę, dołuję się przez to co mi zrobiła. no tu mnie poskładałeś jak domek z kart, jeżeli odwala Ci takie numery jak piszesz to nie jest warta ani jednej chwili rozmyślań
  17. Sie masz sfolen, Z tego co wyczytałem to widze że za bardzo bagatelizujesz psychologa, a bardziej interesuje Cie twoja była.... a jak chcesz sie pozbyć problemów to zacznij pracować nad sobą (relaks, znajdź sobie hobby) i przedewszystkim wyjdź do ludzi, gadaj z nimi, to nie takie straszne a najgorsze to być sam ze soba i myślami, pozdro, zdrowiej szybko
  18. Znaczy się ja rozmawiałem z lekarzem rodzinnym i sie pytałem czy do psychologa nie dałoby rady, a koleś stwierdził ze to lekami najpierw spróbuje wytłumić. Wiem że lekarze lubią testować leki. Nie chciał wypisać ale jak się nie poprawi do końca tygodnia to nie ma bata żebym odpuścił. Chciałbym żeby to się skończyło a lekarza od głowy się nie boje.... pytanie wyleczyłeś/łaś to calkowicie czy zostaje pamiątka na całe życie? pozdro
  19. Witam serdecznie wszystkich nerwusów Mam na imię Paweł, mam 20 lat i od soboty mam problem (tzn ujawnił sie w sobote, niestety). Po powrocie z wycieczki i paru godzinach snu dostałem dziwnego "napadu" bylem przerażony, tetno 108 ciśnienie prawie 160/100, nie wiedziałem co mam zrobic ze soba co chwila zmieniałem miejsce, dostałem skurczy mięśni - telepało mną (ale po wzięciu prysznica przeszły, dziwne) teraz tez odczuwam te "skurcze" , za nic nie moglem sie ogarnać dopiero po przyjęciu leku nasennego sie uspokoiło. Od rana tez nie było lepiej. Dokuczało mi wysokie ciśnienie i cały czas niepokój, dyskomfort. Pojechałem do lekarza, dostałem Bisopromerck 5 i informacje że miałem częstoskurcz spowodowany zmiana ciśnienia ( wycieczka była w góry a ja jestem z nizin). Uspokoiło mnie to ciśnienie spadło w poniedziałek pojechałem do szkoły bylo w miare ale wciaż mialem dyskomfort, dzisiaj sie nasiliło i wyladawałem na pogotowiu, wyniki badań były w porządku (serce zdrowe ciśnienie ok). Pani doktor na dyżurze stwierdziła, że mój stan wynika z nerwicy. Kazała mi najpierw poukładać wszystkie sprawy i się nie denerwować. Od lekarza rodzinnego dostałem Bellergot. Jeżeli sie nie uspokoi to wyląduje u specjalisty. Jakieś trzy lata temu też miałem podobna jazde ale dużo ostrzejsza. Prawie zemdlałem ( w zasadzie to myślałem że umieram) ale w pewnym momencie przeszło praktycznie natychmiast (tego też nie rozumiem). Potem były badania, badania itd i nie wykryli u mnie żadnej choroby zwiazanej z sercem itp/ Ogolnie to szukam pomocy, wsparcia, czy ktoś też ma takie problemy, a może sobie z nimi poradził.... Sory ze tak bezładnie to napisałem, pozdro
×