-
Postów
40 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez nadzieja74
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
nadzieja74 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
W tym tygodniu w pracy kto mnie bardzo ponizyl. pojechal po moich kwalifikacjach chociaz mam bardzo dobre. od 4 dni czuje sie okropnie a jutro musze isc do pracy i pracowac z tym czlowiekiem -
witam, nie moge spac, obudzilam się i mam ogromne poczucie winny
-
Bije się z myślami bo nie wiem co robić ... czy przerywać terapię i szukać innego psychologa? Starciłam do mojego trapeuty zaufanie ale nie wiem czy dobrze jest zmieniać ciągle psychologów
-
No i co mi z tego że wiem co mi jest jak i tak nie wiem co z tym zrobić? Jak zaczynałam psychoterapię i po 3 miesiącach chciałam wiedzieć co mi jest to nie potrafił nic zdiagnozować tylko ogólnie zaburzenia osobowości które ciagna się od dzieciństwa ...i w ogóle po co mi diagnoza. A teraz po prawie roku czasu oznajmia mi z triumfem ze nie jestem narcyzem (o tym że jestem narcyzem też mi wcześniej wprost nie powiedział) tylko masochistą i na moje pytanie czy poradzi sobie ze mna jakby się zawachał i nie wiedział co mi powiedzieć i mówi że to będzie długa i żmudna terapia. Czyli do tej pory jaka była? Co robiliśmy przez rok czasu do tej pory na terapii? Rozmawialiśmy sobie o pierdołach i przyjemnościach? Oczywiscie co to znaczy osobowość masochostyczna tez nie raczył mi wyjaśnić. Dopiero jak wyszłam zszokowana z gabinetu i przeczytałam w internecie co to znaczy to dotarło do mnie ze to pasuje do mnie jak ulał. Nie robie tego z obowiązku. Chodzę bo wydaje mi się że to jedyna droga do zmainy siebie
-
No i co mi z tego że wiem co mi jest jak i tak nie wiem co z tym zrobić? Jak zaczynałam psychoterapię i po 3 miesiącach chciałam wiedzieć co mi jest to nie potrafił nic zdiagnozować tylko ogólnie zaburzenia osobowości które ciagna się od dzieciństwa ...i w ogóle po co mi diagnoza. A teraz po prawie roku czasu oznajmia mi z triumfem ze nie jestem narcyzem (o tym że jestem narcyzem też mi wcześniej wprost nie powiedział) tylko masochistą i na moje pytanie czy poradzi sobie ze mna jakby się zawachał i nie wiedział co mi powiedzieć i mówi że to będzie długa i żmudna terapia. Czyli do tej pory jaka była? Co robiliśmy przez rok czasu do tej pory na terapii? Rozmawialiśmy sobie o pierdołach i przyjemnościach? Oczywiscie co to znaczy osobowość masochostyczna tez nie raczył mi wyjaśnić. Dopiero jak wyszłam zszokowana z gabinetu i przeczytałam w internecie co to znaczy to dotarło do mnie ze to pasuje do mnie jak ulał. Nie robie tego z obowiązku. Chodzę bo wydaje mi się że to jedyna droga do zmainy siebie
-
Kasia, Znasz może jakiś sprawdzonych terapeutów w Katowicach? Wiem że nie namawiasz mnie do porzucenia terapii. Ja tylko sama kurczowo trzymam się terapii bo nic innego do tej pory nie było w stanie mi pomóc i to jest dla mnie obecnie jedyna nadzieja na wyjście z marazmu w którym tkwie. Mam wrażenie że do tej pory że moi terapeuci nie do końca zdawali sobie sprawę z problemów jakie mam. Każdy obiecywał że za ok rok poczuje się lepiej po czym po roku czasu nie wytrzymywali i zaczynali zarzucać mi że nie chcę się zmieniać i nic do mnie nie trafia i że 'sama sobie jestem winna' tak jakbym robiła im cos na złość... Są zdziwieni że na wszystko reaguje negatywnie i każdy najmiejszy sukces potrafie zdewaluować. Przynajmiej takie mam odczucia i dlatego czuję się zawiedziona bo czuję się tak jakbym wróciła do punktu wyjscia czyli do poczatku terapii.
-
Kasia, Znasz może jakiś sprawdzonych terapeutów w Katowicach? Wiem że nie namawiasz mnie do porzucenia terapii. Ja tylko sama kurczowo trzymam się terapii bo nic innego do tej pory nie było w stanie mi pomóc i to jest dla mnie obecnie jedyna nadzieja na wyjście z marazmu w którym tkwie. Mam wrażenie że do tej pory że moi terapeuci nie do końca zdawali sobie sprawę z problemów jakie mam. Każdy obiecywał że za ok rok poczuje się lepiej po czym po roku czasu nie wytrzymywali i zaczynali zarzucać mi że nie chcę się zmieniać i nic do mnie nie trafia i że 'sama sobie jestem winna' tak jakbym robiła im cos na złość... Są zdziwieni że na wszystko reaguje negatywnie i każdy najmiejszy sukces potrafie zdewaluować. Przynajmiej takie mam odczucia i dlatego czuję się zawiedziona bo czuję się tak jakbym wróciła do punktu wyjscia czyli do poczatku terapii.
-
Korba, Dzieki za pocieszenie. Fajnie że ktos odpisuje na moje posty. Ja boję sie porzucić terapię - czuję że sama sobie nie poradzę. (jeśli do tej pory sobie nie poradziłam to prawdopodobieństwo że się to stanie w przyszłości jest raczej znikome). nie chce zmieniać terapeuty , nie chce pisać znowu życiorysów i znowu opowiadać komuś od początku historię mojego życia... ale chyba nie mam wyjscia... czuję się rozczarowana i zawiedziona. Muszę isc już spać. Jutro w pracy będe nieprzytomna
-
Korba, Dzieki za pocieszenie. Fajnie że ktos odpisuje na moje posty. Ja boję sie porzucić terapię - czuję że sama sobie nie poradzę. (jeśli do tej pory sobie nie poradziłam to prawdopodobieństwo że się to stanie w przyszłości jest raczej znikome). nie chce zmieniać terapeuty , nie chce pisać znowu życiorysów i znowu opowiadać komuś od początku historię mojego życia... ale chyba nie mam wyjscia... czuję się rozczarowana i zawiedziona. Muszę isc już spać. Jutro w pracy będe nieprzytomna
-
Monika, Ja chodzę już rok a wcześniej chodziłam do innego terapeuty też ponad rok . Obecny terapeuta uprzedził mnie (poprzedni zresztą też) że zaburzenia osobowości leczy się kilka lat. Cierpliwie czekałam na efekty a teraz po roku terapii dowiaduję się, że czeka mnie żmudna i długa terapia - czy to znaczy kilkanaście lat? jestem załamana
-
Monika, Ja chodzę już rok a wcześniej chodziłam do innego terapeuty też ponad rok . Obecny terapeuta uprzedził mnie (poprzedni zresztą też) że zaburzenia osobowości leczy się kilka lat. Cierpliwie czekałam na efekty a teraz po roku terapii dowiaduję się, że czeka mnie żmudna i długa terapia - czy to znaczy kilkanaście lat? jestem załamana
-
Dziękuję Monika, też znalazłam te informacje w necie... niestety nie są one zbyt pocieszające
-
Dziękuję Monika, też znalazłam te informacje w necie... niestety nie są one zbyt pocieszające
-
witaj Tahela, ... no właśnie chyba mam kryzys zaufania do mojej terapeutki. Przez całe ostatnie spotkanie czułam do niej złość. Wydawało mi się że mnie nie rozumie i że mówię do ściany. Ona mi mówi że nie umiem z niczego się cieszyć a ja na to że wiem i że na tym polega mój problem że jestem depresyjna i nie umiem się cieszyć. Mam wrażenie że psycholodzy po jakims czasie tracą do mnie cierpliwość bo nic co do mnie mówią do mnie nie trafia...i w końcu nie wytrzymują...
-
witaj Tahela, ... no właśnie chyba mam kryzys zaufania do mojej terapeutki. Przez całe ostatnie spotkanie czułam do niej złość. Wydawało mi się że mnie nie rozumie i że mówię do ściany. Ona mi mówi że nie umiem z niczego się cieszyć a ja na to że wiem i że na tym polega mój problem że jestem depresyjna i nie umiem się cieszyć. Mam wrażenie że psycholodzy po jakims czasie tracą do mnie cierpliwość bo nic co do mnie mówią do mnie nie trafia...i w końcu nie wytrzymują...
-
Czy ktoś słyszał coś o tego typu osobowości? Dwa dni wcześniej dowiedziałam się na terapii że mam tego typu zaburzenia i że terapia będzie żmudna i długotwała. Nie wiem co o tym myśleć, tzn. diagnoza pasuje do mnie - potrafię się zadręczać wszystkim we wszystkim widzę tylko negatywne strony - ale czuję się trochę oszukana przez terapeutę bo chodzę już od roku na obecna terapię i teraz tak jakby terapeuta odkrył Ameryke... czy poradzi sobie z tym zaburzeniem jesli potrzebował roku czasu żeby zobaczyc na czym polega mój problem?
-
Czy ktoś słyszał coś o tego typu osobowości? Dwa dni wcześniej dowiedziałam się na terapii że mam tego typu zaburzenia i że terapia będzie żmudna i długotwała. Nie wiem co o tym myśleć, tzn. diagnoza pasuje do mnie - potrafię się zadręczać wszystkim we wszystkim widzę tylko negatywne strony - ale czuję się trochę oszukana przez terapeutę bo chodzę już od roku na obecna terapię i teraz tak jakby terapeuta odkrył Ameryke... czy poradzi sobie z tym zaburzeniem jesli potrzebował roku czasu żeby zobaczyc na czym polega mój problem?
-
fajne. puszcze sobie jeszcze raz rano na rozruszanie
-
troche senna sie juz czuje..chyba sie pozegnam. dobranoc
-
wenla to venlafaxinum? Laima[/b], z twarożkiem tez są dobre + plus trochę cukru...miam
-
witaj Laima, w koncu sie ktos pojawil -- 07 maja 2012, 23:57 -- a propo tycia....wlasnie zjadlam truskawki z twarozkiem bo nie wytrzymalam uczucia glodu po zazyciu lelivonu
-
A po czym spisz?
-
Wczoraj odpadłam. Nie zdążyłąm nawet powiedzieć dobranoc. Wziełam ćwiartkę imovane i odpłynęłam. tahela, tez biorę Venlectine ale potrzebuje coś na spanie bo po doswiadczeniu kilku nieprzespanych z rzędu nocy wpadam w panikę jak nie potrafię zasnać. Mam nadzieję że udało Ci się wczoraj zasnąć. Mianseryna tez mi poprawia nastrój...tylko to tycie 10 kg wiecej
-
ja zasadniczo nie jestem chora a moje problemy ciagna sie juz od dziecinstwa i uniemozliwiaja mi zycie. w zasadzie wegetuje tylko mimo ze nie jestem chora
-