Chyba tylko tutaj jeszcze mogę być sobą...Ludzie mówią,że jestem zamknięta w sobie,że się nie otwieram itd.Jednak gdy zaczyam to robić,gdy opowiadam o swoich uczuciach oni odwracają się ode mie.Nie chcą utrzymywać kontaktu z kimś kto jest "poza prawdziwym życiem".Mówią:"chcesz tkwić w tym,proszę bardzo".Nie mam z kim porozmawiać.Czuję się taka samotna,jak nigdy dotąd.Chyba tylko tutaj bez problemu mogę mówić-pisać o swoich uczuciach bez wstydu i upokorzenia.Tylko tutaj czuję się w pewnym sensie rozumiana.Coraz częsciej myslę o samobójstwie,chociaż tak naprawdę chcę żyć;tylko poprostu nie potrafię żyć.To jakaś paranoja.Chyba mam naprawdę sieczkę zamiast mózgu.Nie wiem co mam ze sobą zrobić.Gdy tylko są jakieś problemy kompletnie sobie z nimi nie radzę.W niczym sobie nie radzę..Chciałabym się gdzieś schować i zniknąć:("Oni" nie rozumieją teog bólu,który we mnie siedzi,może i od tak.Słyszę tylko:wymyślasz sobie,masz za dobrze w życiu chyba" i to jest najgorsze.Czy ktoś mnie rozumie czy już całkiem sfiksowałam?