Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mici-72?

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mici-72?

  1. O to chodzi toksykowi,wyssac energie z drugiej osoby,sprawic wszystko,zeby stracila checi nawet na kontakt z najblizsza rodzina.Wtedy indywiduum,wiedzac,ze nie masz oparcia w nikim,mysli,ze moze robuc z toba co mu sie podoba.
  2. Ja na twoim miejscu rozstala bym sie z tym osobnikiem.W moim przypadku bylo podobnie,gosciu manipulowal mna do tego stopnia,ze cokolwiek sie stalo mialam poczucie winy i do dzisiaj(minely trzy lata od rozstania)je mam.Dobry psycholog tez ci duzo pomoze.Nie warto marnowac lat i zycia dla zakompleksionego manipuladora.Najczesciej jest to wor kompleksow i nieudacznik zyciowy,ktory swoje braki uzupelnia wylewajac pomyje na druga osobe.(tak przynajmniej bylo w moim przypadku).Duzo sily i do przodu.
  3. Alusia,masz racje-trzeba trafic na dobrego specjaliste.Ja chodzilam do pani psycholog,ktora byla super.Dzieki niej odstawilam prochy,ktore mnie tylko oglupialy.Z kolei jak poszlam do psychiatry,to tez mialam ochte walnac w jego debilna twarz.
  4. Jakie to by bylo proste-pojsc z kims do lozka i wiedziec,czy jest toksykiem,czy nie.
  5. Robia wszystko,zeby cie zgnoic,bo sami sa najczesciej osobnikami nieszczesliwymi,majacymi problemy z wlasna osobowoscia.
  6. Smutne,ale prawdziwe-toksyczny partner(ka),nigdy cie nie zrozumie,nigdy nie doceni,wrecz przeciwnie bedzie szukal okazji do ponizenia cie.Posiadalam, podczas zwiazku z "toksykiem",bakterie pt:"helicobacter pyroli"-wywoluje wrzody i raka zoladka.Przez dlugi czas,zanim nie poszlam do lekarza,to,co zjadlam-zwracalam,nie wspomne o bolach.Wiecie co mi skurwiel powiedzial?Ze udaje,zeby zwrocic na siebie uwage......
  7. Lili-ana! Kopniecie w tylek toksyka nie jest zecza latwa.Ja ponad pol roku chodzilam do psychologa i do tej pory nie moge poradzic sobie z sama soba.Wyobrazam sobie,ze jest jeszcze trudniej,gdy sa dzieci. Jad i zlosc,ktore w nas pozostaja,niestety szkodza nam samym.
  8. Chcialabym sie podzielic moimi doswiadczeniami w toksycznym zwiazku.Tkwilam w nim prawie 10 lat.Ciagle dyskusje powodowane przez partnera-czesto pod wplywem alkoholu,ponizanie na kazdym kroku,odejscia,powroty,itp...itd....Jednym slowem-pieklo. Do tego przebywam za granica kraju,bo jak mowia milosc oslepia,wiec dla niego zostawilam wszystko i wyjechalam.Trzy lata temu postanowilam zakoñczyc ten chory zwiazek.Wyrzucilam goscia z mojego mieszkania(pasozytowal na mnie ile mogl i jak mogl). Na poczatku zylam w euforii,z niesamowitym uczuciem wolnosci.Z biegiem czasu zaczely pojawic sie problemy:zaczelam o wszystko obwiniac siebie,zaczelam pic alkohol-pomagal mi zapomniec i wyluzowac sie,przestalam spac,stracilam apetyt i w koñcu popadlam w koñska depresje.Zaoszczedze opisywania wszystkoch moich przejsc z tym zwiazanych.Do dzisiaj zazywam tabletki uspakajajace,bo mam silna nerwice.Chce przekazac osoba,ktore tkwia w chorych zwiazkach,ze nie warto niszczyc wlasnego zycia,wlasnego zdrowia zarowno psychicznego jak i fizycznego. Jesli masz obok siebie osobe toksyczna,wypal jej kopa w tylna czesc ciala.Wiem,ze jest to trudne,ale mozliwe. Zakoñcze cytatem z Kabaretu Starszych Panow,jak to spiewala Irena Kwiatkowska:"szuja!kes zycia mi ujadl"
×