Witam,
mam 20 lat, z depresją i jej pochodnymi borykam się już 4 lata.
Mam nawrót, od około roku nie biorę leków (dotychczas brałam pochodne prozacu) chociaż podejrzewam, że kolejna wizyta u psychiatry skończy się powrotem do farmaceutyków. Do samych stanów depresyjnych, doszły lęki, potężne wahania nastrojów, zdenerwowanie z byle powodu, nadpobudliwość seksualna, zadręczające myśli. Rozważam psychoterapię, wiem, że muszę zacząć nad sobą pracować, jednak jak zapewne wielu z was mam związane ręce w tej sprawie, każde działanie, wydaje mi się z góry skazane na porażkę. Łatwiej przychodzi mi doradzanie i wspieranie innych (potężna grupa moich znajomych/przyjaciół boryka się z podobnymi problemami) jednak sama sobie nie potrafię pomóc. Strasznie mnie irytuje wyolbrzymianie błahych problemów, czasami drobna porażka powoduje myśli samobójcze. Od każdego problemu uciekam, nie chcę go analizować, bo zwyczajnie mnie to męczy, rozmowy z rodzicami o podjęciu studiów powodują zdruzgotanie, pustkę w głowie. Miotam się straszliwie, boję się tego co będzie. Mam nadzieję, że na forum poznam grupę ludzi z którymi będę mogła porozmawiać o tej paskudnej przypadłości, służę również radą, gdyż w zakresie psychicznych problemów posiadam pewną wiedzę