Ja od 4 lat mieszkam w domu jednorodzinnym na wsi. Wcześniej całe życie mieszkałem w bloku w mieście. I właściwie sam już nie wiem, co wolę. W domu na wsi na pewno jest więcej swobody, żaden Janusz Cebulak nie zadzwoni na policję, jeżeli urządzisz sobie imprezkę trwającą dłużej niż do 22. Ale z drugiej strony jest też więcej roboty, bo trzeba zadbać o obejście i wszelkie remonty wykonywać na własną rękę. Ja akurat nie cierpię tego typu robót, bo jestem niezgrabny i niezaradny, brakuje mi do tego drygu. W mieszkaniu w mieście roboty jest mniej, ale wiele zależy od sąsiadów. Niestety, nie mam zbyt przyjemnych wspomnień w tej kwestii. Kiedy bylem mieszczuchem niejednokrotnie spotkałem się z cebulactwem i złośliwością z ich strony, jednym przeszkadzały urządzane raz na ruski rok "hałaśliwe" imprezy po 22, z innymi z kolei ciężko było się dogadać m.in. co do mycia schodów. Poza tym pomieszczenia piwniczne nie raz były zarzygane i zaszczane, na schodach zazwyczaj było pełno niedopałków, a ściany klatki schodowej zabazgrane przez Typowych Sebów . Tego oczywiście nikt nigdzie nie raczył zgłaszać.
Wracając do mojej wsi, to mam o szczęście, że jest to dość duża wieś gminna (ponad 4 tys. mieszkańców), z calkiem sporą ilością sklepów, dobrze skomunikowana z okolicznymi miasteczkami ( autobusy w dni powszednie kursują co 20 minut w obu kierunkach, kolej również tu dociera), co dla osób przewlekle chorych, zaburzonych i bez prawa jazdy nie jest bez znaczenia. Na totalnym zadupiu odciętym od świata nie chciałbym mieszkać za żadne skarby.