Skocz do zawartości
Nerwica.com

iwka

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez iwka

  1. iwka

    Szemka!!!

    Ja też Cię bardzo serdecznie pozdrawiam ...i zapewniam, że z ta strona łatwiej... Powodzenia
  2. iwka

    Szemka!!!

    Ja też Cię bardzo serdecznie pozdrawiam ...i zapewniam, że z ta strona łatwiej... Powodzenia
  3. iwka

    [Olsztyn]

    Olcia! Grupy to z tego jak widac nie będzie... ale jeśli chcesz sie ze mna spotkać jestem naprawdę bardzo chetna... Napisz na priv... spotkamy sie i pogadamy . Mam juz spore doswiadczenie i może moge Ci pomóc... Pozdrawiam Cię serdecznie ...
  4. iwka

    [Olsztyn]

    Olcia! Grupy to z tego jak widac nie będzie... ale jeśli chcesz sie ze mna spotkać jestem naprawdę bardzo chetna... Napisz na priv... spotkamy sie i pogadamy . Mam juz spore doswiadczenie i może moge Ci pomóc... Pozdrawiam Cię serdecznie ...
  5. I o to własnie chodzi... ciesze sie bardzo... To tobie ma być dobrze... Powodzenia.. i trzymaj się
  6. Maju! Twoja mama nie ma racji... To żaden wstyd.. Ludzie zdrowi chodza do psychologa by poprawic sobie relacje z rodzina czy po to by poznac lepiej siebie, świat.. itp. Psychoterapia jest teraz bardzo modna i naprawde bardzoi bardzo pomaga... iDeunia ma Swietny pomysł.... Spróbuj z tym szkolnym psychologiem...Powiedz mu to co tu napisałaś..i nie musisz przecież mówić mamie... nie robisz nic złego... a Twój wiek.. cóż.. im wczesniej zaczniesz cos robic ze soba tym naprawde lepiej. Ja przez lata udawałam że nicv mi nie jest że to tylko jakies fanaberie. Mama nie chciała tez słyszeć o psychologu. Przez 16 lat. sama walczyłam z choroba ze wstydem, bo nie wiedziałam ze to sie leczy.. Dopiero gdy przezyłam załamanie nerwowe i przestałam wychodzic z domu to dopiero łaskawie mamusia zgodziła sie na terapię ... a ja stara krowa (wtedy 36lat) skwapliwie z jej przychylności skorzystałam.Zmarnowałam tyle lat... nie wiedziałam że mozna inaczej, że nerwica to choroba. Teraz jestem od 9 lat na rencie i prosze Cie walcz o swoje życie.. zdrowie o siebie samą. Mama na pewno nie ma złych intencji ale nie rozumie problemu...Sa jeszcze poradnie szkolne gdzie przyjmują psycholodzy... za darmo i pamietaj że nie jestes juz dzieckiem...zaczynasz dorosłe zycvie i pewnie bys chciała by było ono szcześliwe a nie pełne lęku.. czy depresji... Trzymaj sie i nie daj się!!!!
  7. Anulko a ja mysle, że jestes nie dość silna by to chcieć zobaczyc i własciwie ocenić... Jeszcze nie czas. jeszcze sie nie przelało...I każdą krytyke odpierasz... Nikt tu nie chce Zle dla Ciebie.. Piszemy Ci o włsnych odczuciach i doswiadczeniach.. Ale człowiek czesto jak sie sam nie przekona to nie chce wierzyć..I kazdy ma własna drogę.. i własny ból do zniesienia.. Widocznie masz jeszcze wiecej korzysci z tego zwiazku niż strat... Moze bedzie wszystko dobrze...Zycze Ci tego z całego serce... i nie bój sie , że juz nigdy nikogo nie znajdziesz.. Facetów którzy chca by ć rycerzami na białym koniu i ratować swoja wybranke jest naprawde wielu... Sama sie o tym przekanałam..
  8. Maju! Ile masz lat? Nie pytaj matki... sama idz.. to Twoje życie. Nie musisz jej o tym mówić.. nie rozumie Twojej potrzeby a pewnie boi sie ze bedziesz opowiadać o domu a moze o niej. Moja cały czas mówiła mi , że powinnam sie pogodzić ze swoja chorobą.. że trudno... a nie ganiac po psychologach. Teraz wiem ,ze zawsze potrzebowałam jej akceptacji.. to był mój problem, Ale zycie jest moje. Gdzies tam to własnie jej wychowanie doprowadziło mnie do choroby,, jej zaniebanie..Teraz juz za pózno na osądznie... tak sie stało była młoda.. Ale ja mam swoje zycie, którego juz wieksza część minęła bezpowrotnie w leku i chorobach.. Przeżyłam koszmar... ale teraz już jej nie pytam co mam robić , to moje zycie i jeśli mi sie uda to zrobie wszystko by je ratować... Trzymaj sie i nie daj sie nikomu... walcz o swoje. Pozdrawiam Cie pa
  9. Ja mysle że to sie bierze z nas samych z niemoznościa poradzenia sobie z sytuacja, z życiem ,z innymi ludżmi.Jest to niemy protest wymierzony przeciw nas samym... Cóz ! Myslę i sama korzystam z psychoterapii i rozmowach o samej sobie... istnieniu.. Ucze sie sama sobie byc pania ,mówić nie ,uczę sie dobrze mysleć o sobie, wyrażać pragnienia, uczucia. Trudne to ,ale lepiej mi na swiecie... Juz sie tak codziennie nie pocę, śpię dobrze, ciagle nie umieram. Jak Was czytam to tak jakbym czytała o sobie.A zawsze myslałam , że to tylko ja jedyna na tym świecie cos takiego sobie zgotowałam. Dziwny jest ten Swiat... ale podobno nic nie dzieje sie bez powodu. Słyszałam tez , że lęk minie gdy znajdziemy jego przyczyne, spotkamy sie z nim twarza w twarz...
  10. Myslę że nic nie musisz... może własnie ten przymus powoduje u Ciebie lęk???Moze ambicja??? Pewnie jest jakis powód...Lęk zawsze si.e skądś bierze... zastanów sie... Moze to presja własnego ja... że własnie musisz? może somo to że siedzisz i myslisz.... albo nie chcesz tak naprawde wyzdrowieć?? Może masz jakieś profity z choroby?A co sie stanie jak zdobedziesz te prawko?? Moze bedziesz dorosły??? Każdy z nerwicy jakieś ma...korzysci... to zależy czego oczekujesz od niej??? Co ma sie zmienić... ? Czego Ci w życiu brak.??? To sa pytania na które tylko Ty znasz odpowiedż??? Czy masz jakiego terapeute..??? A moze na zajeciach możesz robic coś co Cie zajmie??? Mi w takich chwilach pomaga zwykłe radio.... słuchawki w uszach... nikt nie widzi... Ale co z wykładem..???? Powodzenia.. trzymam kciuki... Bedzie dobrze ! Zobaczysz...
  11. A ja gdy zobaczyłam że nie zwojuje swiata i z ukochanych poróży będą nici...i aby nie zwariować kompletnie.. zaczełam budowę mieszkania na strychu.. w moim bloku... bo nie musiałam nigdzie jeżdzić i chodzić... Potem zbudowałam drugie bo bałam sie że moga przyjść złe czasy... i nie bedę miała pieniędzy. Każdy grosz wkładałam w budowę.. pózniej jakiś mały interes.. Dzieki nerwicy zabezpieczyłam sie finansowo i mam drugie dziecko bo stwierdziłam że skoro i tak siedze w domu to przez ten cvzas wychowam jeszcze dziecko... Zajmowała sie na siłe czym kolwiel by uciec od myślenia...Czasem myslę czy to nie ucieczka od problemu i od samej siebie.. ale tez skończyłam parę grup terapeutycznych poznałam fajnych ludzi.. mam inne spojrzenie na swiat i inne wartości Pozdrawiam
  12. Anulko witaj!! Nikt cie nie zrozumie tak jak my czy ja.... Sama przeszłam wszystko tak dokładnie jak Ty... W7ymyslałam sobie tez węzły chłonne , raka i inne tego typu historie.. jak tylko usłyszałam że ktos na cos umarł lub choruje to zaraz ja tez to miała... latami codziennie umierałam ...koszmar... nie spałam po nocach bo czułam guza i byłam pewna ża mam raka i bardzo bałam sie śmierci... ten etap na szczeście mam za soba... zyję... cały czas .. nie umarłam .. nic mi nie jest ...jestem zdrowa jak ryba.. Nerwica to choroba i duszy i ciała... a zrozumienia nie znajdziesz u kogoś kto tego nie doświadczył. Tez miałam potrzebe opowiadania tego co sie ze mna dzieje innym... mysle że zdręcza łam ich soba i moimi urojonymi chorobami ale teraz wiem że miałam taka weielką chęć mówienia.. o sobie.. Teraz myslę czy to nie była chęć zwrócenia uwagi na sobie... potrzeba miłości czy akceptacji. Jestem taka chora!!! zajmijcie soie mną... zaopiekujcie... Zawsze byłam taka butna... nie chciałam bo i nie umiałam okazywac uczuć . Nikt mnie nie przytulał gdy byłam dzieckiem nie mówił że mnie kocha... itp. Brak mi było ciepła a nie umiałam o nie poprosić....Gdy byłam chora mama przykrywała mnie i była dla mnie miła... kupowała coś słodkiego.... Wtedy myslałam że jestem dla niej ważna... To tylko takie moje wspominki.. Myslę , ze dopiero po terapiach i spotkaniach z psychologami (różnymi) zobaczyłam to inaczej i odpusciło mi to cholerstwo... Dziś juz nie wmawiam sobie chorób..mam inne dolegliwosci ale w miare normalnie funkcjonuję juz bez codziennego lęku a i spię znakomicie.. Trzymaj sie... To minie na pewno... wszystkim mija na 100 % . Zobaczysz!!! ale nie ma w życiu nic za darmo... na nerwice trzeba zapracować a żeby z niej wyjść trzeba pracować jeszcze bardziej ale juz z pomocą... Buziaczek!! Będzie dobrze zobaczysz!!! a faceta sobie odpuść .. albo nie jerst ciebie wart albo nie rozumie albo nie umie Ci pomóc ( ma takie prawo) Pogadac możesz z nami... Ja na pewno Cię doskonale rozumiem i chce Ci pomóc... postaram się!!
  13. iwka

    [Olsztyn]

    Dbam o siebie juz 46 lat.. skutek marny... terapi cała fura i prywatnych i nie. Nie chce Cie załamywać ale kiedys jeszcze bardzo walczyłam i sie nie dawałam... ale.... cóż...jestem od 9 lat na rencie.. A poza tym to jest super... Dorobiłam sie dwoch fajnych synów... dwóch mieszkań. własnego niewielkiego biznesu... samochodu .. ostatnio kupiłam fajna działeczke nad jeziorem...niedawno zrobiłam fundamenty pod domek i nowe ogrodzenie..To wszystko z lękami i sama. Mam sporo przyjaciół.. jakieś romanse... nie mam czasu na nudę.. Z nerwica mozna żyć... musze i chce . Jestem dzieki niej inna , wbrew pozorom silniejsza.. a któz z nas jest szcześliwy tak do końca?? Myslę że taka mi droga pisana... ps. teraz też zaczynam spotkania z nową terapeutka.. Trzymam kciuki i naprawdę życze powodzenia.. i nadal wierzę że z tego mozna wyjść.. pozdrawiam
  14. iwka

    Cześć wszystkim!:)

    Wiesz Jowitko.. myśle , że nerwicy sie nie dzxiedziczy... tylko skłonności do niej... wrazliwość, moze ambicje... może brak przebicia czy jakąś uległość. Brak wiary w siebie i umiejetnosc walki o swoje. Dla mnie nerwica to niezgoda na rzeczywistość... bunt!!! po prostu pewnego dnia sie przelewa i człowiek nie wytrzymuje.Nie umie powalczyć o swoje więc Ukrywa sie we własnym wydaje mu sie bezpiecznym świecie. Zamyka sie na otoczenie bo sobie z nim nie radzi... Masz rację.. dajemy swoim dzieciom zbytnia delikatność do świata.. i innych ludzi.. nerwicy chyba nie... Moja babcia też miała nerwicę lękową ale w wieku 70 lat. Umarł dziadek i sie załamała.Dużo ludzi ma. A ja ja mam od dziecka..ale tez mam i dzięki temu dużą świadomość ... Ja obwiniam swoich rodziców o swój stan.. i chce dać swoim dzieicom wolny wybór, poczucie bezpieczeństwa. wolność i duże poczucie własnej wartości.. Nie wiem czy mi sie uda..Pozdrawiam Cie
  15. iwka

    [Olsztyn]

    Też jestem bardzo chetna podcwarunkiem że odbedzie sie u mnie... Pozdrawiam
  16. Witaj! Rozumiem Twoja rozpacz...wiem jak to boli...Przezwam równiez takie chociaż chwilowe rozstania... Boje sie zostac sama ale tez i boję sie zadreczac soba innych.. Martwie się , że ktoś może czuc się przeze mnie ograniczany ... Staram sie innym dac wolność której sama nie mam... Zawsze w takiej sytuacji szukam kogoś przy kim czułabym sie lepiej... Może dlatergo staram sie byc zawsze dobra dla innych ... wiem że to z egoizmu by nie zostac kiedyś tak naprawdę samej... myslę ze gdy bede dobra dla innych to gdy bedę potrzebować pomocy to mi nie odmówią.. Chociaż bardzo żadko korzystam z pomocy innych to sama świadomość że mam oddanych przyjaciół daje mi poczucie bezpieczeństwa.. Może masz jeszcze kogoś kto mógłby zx toba zostać.. a moze mógłby być pod telefonem... Nie wiem co koi twoje leki... Oprócz tego chłopaka.. może masz jeszcze kogoś??A tak naprawde to zobaczysz że Jakos zleci.. to tylko pare dni... Zobaczysz.. przeżyjesz... Tez tak zawsze myslałam.. i co ?nic sie nie stało. To tylko moje myslenie...Zawsze przetrwałam chociaż gdy wiedziałam że nastapi jakieś rozstanie to umierałam ze strachu a pożniej najgorsze były ze dwa pierwsze dni. Pózniej okazywało sie że nie było wcale aż tak żle... Zobaczysz! Najgorsze są dni przed i pierwsze.. a pózniej bedzie już dobrze.. Trzymaj sie.. Jetsem z Toba...
  17. iwka

    Cześć wszystkim!:)

    Jowitko! Mam 46 lat... A co Ty w takim razie tu robisz? Jesteś ze względu na mamę czy Ciebie to tez dopadło... Chociaz jestem zwolenniczka teorii , że to sie nie bierze z powietrza. Myślę , że na nerwice trzeba zapracowac... Interesujesz mnie bo mam dwóch synóe.. satrszy 18 lat wie o moich kłopotach a mały ma 6 lat... jeszcze go nie wtajemniczałam.Chronie dzieci przed moimi lękami bo obawiam sie by nie wyrosły w tym duchu... w domu jestem wielką optymistką... nie chcę ich obarczac swoja chorobą... Pozdrawiam
  18. iwka

    Nerwica a praca

    ja od 8 lat jestem na rencie... Daja ... na pewno... Ja nie potrafie iść do pracy... a jakoś musze życ.. Dostałam rentę od razu i bez żadnych problemów.Jednak musze chodzic do lekarza.Czasem lekarz przychodzi do mnie.Ale to kosztuje. Nawet gdy mam komisje to lekarz z Zus-u przychodzi do mnie... Jest jednak minus tej histori... nic nie muszę... Nie musze sie zmuszać do aktywności... Zadnej... Jest mi co prawda le[iej i lłatwiej.... ale bardziej wycofałam się z życia.. Powodzenia pa
  19. U mnie był to kolejny krok... po uczuciu ciągłego duszenia się i jeszcze innych róznych psychosomatycznych dolegliwosciach.. Nie chce nawet pisac jakich bo pewnie zaraz niektórzy będa je mieć. Ja tak miałam... jak tylko słyszałam że komus coś dolego to ja i owszem... próbowałam na własnej skórze. Moze własnie tym razem uda mi sie umrzeć??Na pewno tym razem juz umrę!!! U mnie nerwica to było ciągłe oczekiwanie śmierci i straszny przed nia lęk.. Oczywiscie też nie mogłam przełykać.. Jak o tym myślałam to już jedzenie stawało mi w gardle. .. Pewnie . że jest sposób: nie myśłeć... !!!!!wiem, że trudno.. Gdyby nie nasze myslenie to nic by nam nie dolegało.. dla mnie jest to choroba uproczywych myśli.. Jest takie ćwiczenie... Pomyśl na chwilę o czymkolwwiek np. kwiatku... możesz prawda? Czyli masz wpływ na to o czym myslisz... Próbuj... pisz sobie na kartce... masz wpływ na własne myśli... Skupjaj własne myśli na czymkolwiej jak najczęściej... mozesz to przecież zrobić... i jak najdłużej... Przełykanie minęło mi nawet nie wiem kiedy... kiedy przekonałam się, że od tego jednak nie umrę to coś innego sobie wymyśliłam ... już nawet nie pamietam. Przerobiłam chyba wszystkie śmiertelne choroby i nagłe zejścia z tego świata... I co .. żyję.. ciągle żyję i jestem zdrowa... zawału tez nie dostałam... teraz to mi sie chce śmiać z tego co ja wymyslałam... o boże!!! umierałam codziennie po pare razy... I dopiero teraz juz wiem ,ze to nie takie proste... Myslę, że na siłe trzeba zmuszać sie do jakichkolwiek czynności które mogłyby odciagnąc moje złe myślenie... jakieś pasje ,zajęcia... cokolwiek... aby nie myśleć i nie skupiać sie na sobie.. własnym ciele i urojonych dolegliwościach...
  20. iwka

    [Olsztyn]

    Cześć!! Ja tez jestem z Olsztyna.... Pozdrawiam
  21. iwka

    Cześć wszystkim!:)

    Cześć! Miło mi że jestescie... Czytam Was od pewnego czasu bardzo uwaznie. Cierpie na nerwice od 26 lat. Jestem tui chyba najstarsza i wiekiem i dolegliwościami. Przeszłam już wszystkie wasze etapy...Smutno mi gdy czytam co przechodzicie, już zapomniałam jak to było.. codzienne lęki, panika i z powodem i bez... koaszmar. Wszystlo to przeżyłam!!!... widzicie.!!!.. tyle lat... codziennego umierania. depresji , lęków, paniki.... I PRZEŻYŁAM,!!! nigdy nie zemdlałam!! Jestem zdrowa jak ryba. Nie dostałam zawału , raka, nie udusiłam się!!! Zyję!!! Jakoś ale żyję!!! cóż... bardzo sie ograniczam ruchowo.. uciekam od bólu. Mam go juz dość!!!!! Zyje za to na co dzień w miare normalnie... chociaz czy ja wiem. Tak sie ułozyłam by to tak wygladało. Stworzyłam sobie swój w miare bezpieczny świat z lekiem... Co jakiś czas wojuję i zaczynam jakąś terpie.. Próbuję... Zyję na pól gwizdka... wegetuję... nie realizuje marzeń a nadal mam ich bardzo wiele. Jedyne czego jestem pewna to tego ,ze nerwica nauczyła mnie pokory... a moze jeszcze za mało jej mam... ??? Ale przezyłam szok, gdy odkryłam ta stronę... Super!! Ciesze się. że jestescie. Bardzo mi Was żal... Długa droga przed Wami ...Trzymam kciuki i bardzo mocno was całuje..
×