To będzie mój pierwszy post:)wcześniej odpowiadałem na tematy innych i starałem się pomóc na tyle na ile potrafię. Mój problem polega na tym iż byłem z dziewczyną przez 8 miesięcy a w tym zerwaliśmy 3 razy. Pierwsza zerwała ona po 3 tygodniach czy jakoś tak przez mojego brata który źle o niej powiedział( nie powiedział jej tego wprost, lecz ja jej to powiedziałem po tym jak nalegała)Potem chciała bym zapytał ją o chodzenie.Wszystko wróciło do normy..Nawet było o wiele lepiej ale cóż po miesiącu ja zerwałem, w kłótni powiedziałem ze zrywam bo podejrzewałem ja ze z kimś innym kreci...to było naprawdę głupie z mojej strony:( udało nam się znów wrócić do siebie i znów było lepiej niż wcześniej....byliśmy ze sobą prawie 6 miesięcy i to bez kłótni, a cudownych chwil było coraz więcej aż w końcu zachorowałem na grypę...i tak tydzień chorowałem...pod koniec tygodnia byłem zdrów więc zaproponowała pójść na zabawę karnawałową bo w sylwestra byliśmy w domu. Po tej zabawie gdy wracaliśmy znów zaczeliśmy się kłócić i powiedziałem że znajdę sobie lepszą.A ona że to koniec....od tego czasu nie odzywała się na żaden sms, (jedynie na te negatywne)były kwiaty, telefony, i wyrzucenie z siebie tego jak się czuję, co czuję, przeprosiny mimo wszystko bez reakcji...choć widuję ją często w kawiarni z zaprzyjaźnioną parą i siedzę obok to też cisza, tydzień temu udało mi się z nią dogadać, zapytała czy nadal chce zostać przyjacielem tak jak do niej pisałem(jeśli tak to niech podam dłoń)..Podałem i już myślałem że wszystko ok a na drugi dzień piszę do niej i znowu cisza...tak jak wcześniej aż do dziś....i dlatego już nie rozumiem o co jej chodzi.,,co robić?już nie mam pomysłów a tak mi zależy na tym związku..