Ja wróciłam do punktu wyjścia. 3 lata temu trafiłam do psychiatry, zaczęło się leczenie. Długo było dobrze, a tej jesieni zaczęło się znowu, coraz intensywniej.. W środę miałam 30 -te urodziny i jak je spędziłam? U psychiatry. Oczywiście jak zwykle poszłam z "gotową" diagnozą - schizofrenia, psychoza i nie wiem co tam jeszcze wymysliłam. Byłam na krawędzi. Dzień wcześniej miałam w nocy tak ciężki atak, że nie miałam już sił. Jednak diagnoza ta sama .. nerwica lękowa. k**wa jedna! Mam zwiększoną dawkę leku, do tego pełen zestaw witaminowy i jakieś dodatkowe badania.Mam też zapisać się na psychoterapię behawioralno- poznawczą. Wiem, że na rezultaty trzeba trochę poczekać, ale ja muszę iść jutro do pracy i przeraża mnie to jak nic innego na świecie. Rzeczywiście praca oddechem czasem pomaga. Skupiam się na nim z całych sił. Jeśli jednak i to nie pomaga, chrzanię, biorę lek na uspokojenie, bo mnie to wykończy, NERWICO JAK JA cię NIENAWIDZĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!