Skocz do zawartości
Nerwica.com

Monika512

Użytkownik
  • Postów

    58
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Monika512

  1. Monika512

    Witam.

    Cześć!!!
  2. Monika512

    HeJ...

    Witaj!=)
  3. Monika512

    Czy lubicie siebie?

    Mie lubie w sobie wiele rzeczy, najbardziej chyba lenistwa. Pracuję ale efektów nie ma. Nie lubię w sobie jeszcze tego, że coś zaczynam, i nie kończę bo nie jestem czegoś pewna.
  4. Monika512

    czesc!!!!!!

    Prawda wcześniej czy później wyjdzie na jaw, powiedz jej o tym. Na świecie zawsze znajdą się ''miliuśińscy'' którzy wsadzają nos w nieswoje sprawy. Z twoich ust czy nie, w końcu się dowie. Lepiej żeby to usłyszała od ciebie.
  5. W moim przypadku planowanie swojej śmierci zaczynało być chorą zabawą. Choć wiem, że nie popełnie samobójstwa, nadal czasem to robię. Myślę sobie... przedawkuję. A później mój pogrzeb. Kto na nim będzie, przez ile czasu zostanę w ich pamięci itp. Nie popełnie samobójstwa nigdy z jeszcze jednej przyczyny. Zwykłej ciekawości. Może kiedyś wyjdę za mąż... Kim on będzie? Może będziemy mieli dzieci... Ile? Jak będą wyglądały, gdzie będę mieszkać? Czy będę szczęśliwa? Ciekawość co będzie jest w moim przypadku niedopokonania. Teraz tylko marzę o tym, aby moja śmierć była coś warta. Oddać za kogoś życie moim zdaniem byłoby wspaniałą śmiercią.
  6. Samotne wieczory... Ach jak ja to dobrze znam. Walka z samym sobą, próby od opanowania się, żaby nie zrobić czegoś głupiego w stylu napisania do kogoś dziwnych wiadomości (już nie raz się tak wygłupiłam, a później przepraszałam ale tylko olę). W moim przypadku było tak, że wszystko się posuwało bardzo delikatnie. Nic nie zauważałam ale do czasu. Kilka mocnych kłótni i ostateczna, która wszystko zakończyła. Dziewczyna się praktycznie ode mnie uzależniła. Od tego, że jej wszystko podam, ona w zamian mi w czymś pomoże. ZABRANIAŁA mi zadawać się z innymi a ja jak ta głópia to akceptowałam. Byłam jak w transie. Ja zwykły śmieć a ona moje guru. Nic nie widziałam, oczywiście do czasu. Zrywanie tego wszystkigo zajęło mi z jakiś rok. Wybudzałam się z tego wszystkiego stopniowo. Straszne. Pomogła mi w tym wszystkim moja znajoma, od której poźniej się uzależniłam. Nikogo nie miałam, utraciłam swoje guru. Teraz jest już dużo lepiej, jestem praktycznie wolna od tego uzależnienia, i od tamtej dziewczyny. Przez te moje przygody znielubiłam ludzi, boję się że następna bliższa znajomość zakończy się jednym, lub drugim. Chcę bliskości i jednocześnie jej się boję. Paranoja.
  7. Ja mam zupełnie odwrotnie, nie jem bo nie chce mi się przygotowywać jedzenia. Sporo schudłam...
  8. Ja jestem inna. Mnie relaksuje rock. Green Day, Muse itd...
  9. Świadomość, że istnieją tacy ludzie, którzy potrafią mnie zrozumieć, przynależność do grupy, świadomość, że nie jestem sama, może to dziwne, ale bezpieczeństwo. Wspaniałe uczucie anoimowości. [Dodane po edycji:] Dziękuję
  10. Staram się nie użalać nad sobą, ale jak już wcześniej wspomniałam, muszę czekać, bo co mi da zwieranie jakichkolwiek przyjaźni w tej chwili? A co do znieczulicy... przyszła sama, zmieniłam delikatnie podejście do życia i oto efekt uboczny. A moja ostatnia 'przyjaźń' dała mi nieźle popalić. Dziewczyna z czasem zaczęła mnie traktować jak tzw. wynieś, przynieś a ja przez jakiś rok tego nawet nie zauważałam Trzeba odpocząć. Skok na głęboką wodę, mógłby mnie wykończyć. Znam siebie. Kilka miesięcy temu próbowałam się zaprzyjaźnić z jedną osobą, ale w efekcie się od niej uzależniłam. To było straszne, musiało upłynąć sporo czasu, zanim wyszłam na prostą. Zbyt bardzo mi na niej zależało, byłam o nią zazdrosna. To co przeżyłam można by było nazwać przejściem z jednego piekiełka w następne. Jednyną dobrą wiadomością było to, że owa osoba tego nie zauważyła. Maskowałam się na tyle dobrze, że nie miała nawet podejrzeń. Do tego wszystkiego dochodzi to, że jak na kimś mi zależało, łatwo takiej osobie było mną manipulować a ja nawet tego nie zauważałam. Miałam coś podchodzącego pod depresje, byłam słaba, poddawałam się innym ludziom bez żadnego ale. Następnie budziłam się i byłam na takich nich wściekła. Potrzeuję odpoczynku.
  11. Jeśli mowa o pzrypadkach... Są jeszcze tacy, którzy celowo narażają się na bezpieczeństwo. [Dodane po edycji:] Przepraszam, na niebezpieczeństwo.
  12. U mnie brat się opłatkiem wczoraj podzielił, wrócił do domu pijany wściekły na mamę i odwołał życzenia. On jest idiotą
  13. Co do Boga i religii, to wybacz, ale uwazam, ze nie powinienem pisac co na ten temat sadze, ty masz dopiero 16 lat, a religia to bardzo sliski temat, na pewno twoim rodzicom nie podobaloby sie, ze obcy ludzie wplywaja na twoj religijny swiatopoglad. Powiem ci za 2 lata He he poczekam Niektórzy z Was piszą o impulsie. Jednak są ludzie, którzy to dokładnie analizują. Nie mówię o czasie miesiąca, ale np. rok czy dwa lub więcej. Nie można tu już powiedzieć o impulsie. Tacy ludzie wszystko dokładnie analizują, planują, dają sobie jakieś ostateczne szanse. Chodzą na terapie, biorą leki...
  14. Jakaś część na tym forum, myślała/myśli o samobójstwie. Ja również, i to nie raz. Już nawet wiedziałam jak to zrobię ale... No właśnie, ale tego nie zrobiłam. Mam ogromne tendencje do filozofowania, moja wiara w Boga została silnie zaburzona. Nie chodzi tu o jakąś niesprawedliwość w stylu- Czemu mnie opóściłeś? Zabrzmi to pusto, ale zaczęłam się wahać. Najzwyczajniej w świecie. Ot, tak. I od tego się zaczęło. Dusza istnieje, jest to udowodnione naukowo. Po śmierci opószcza ona ciało- według chrześcijan, idzie ona do nieba, piekła lub w czyśca. Proste. Jednak zaczęły mnie nachodzić myśli... A jeśli Bóg nie istnieje? Co wówczas? Będę się błąkać po Ziemi, albo co gorsza... Bóg istnieje ale w ramach kary za złamanie przykazania -Nie zabijaj skaże mnie w jakiś okrótny sposób np. na pośmiertne błąkanie się bez celu. Gdzieś przeczytałam, że Bóg nie powiedział czy jest zły czy dobry, powiedział tylko, że jest SPRAWIEDLIWY. Nie znam się, ale chyba nie można wyspowiadać sie z grzechu, którego się jeszcze nie popełniło. Wiem, to głupie. Jednakże nie raz, nie dwa doświadczyłam na własnej skórze, że zawsze może być gorzej. Do tego dochodzi to, że natchniona Naruto, nie lubię się poddawać w tak poważnych kwestiach jak życie. Dlatego właśnie jeszcze żyję, i chyba nigdy nie dojdzie do tego, że wezmę garść tabletek aby zasnąć i nigdy się nie obudzić. A co Was powstrzymało? Wola życia? A może poczucie, że jesteście komóś potrzebni? Albo to, żeby nie macie w zwyczaju poddawania się? Lub najzwyczajniej w świecie wyszliście z depresji? Albo coś jeszcze innnego? Wiem, że zagmatwanie to napisałam, ale taka już jestem ;-) Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.
  15. Monika512

    Witam

    Jestem tu dopiero od kilku dni, i szczerze mówiąc, poprawiło się. Ale cóż, wolny czas od szkoły to dla mnie Raj na Ziemi. Brak problemów. Czasem zdażało się, że z powodu przeładowania, zaczynałam płakać w klasie. Chwała Bogu, że nikt tego nie widział ;-)
  16. 18:30 i już u mnie po kolacji, moja mama jest opiekunką i musiała do szpitala jechać, do tego z bratem się pokłóciła i wigilia we trójkę nie licząc kota... Ach ta magia świąt! Mam nadzieję, że u was lepiej ;-)
  17. Cześć. Ja od ciebie nawet młodsza jestem. Za miesiąc dopiero 16 kończę
  18. Święta lubiłam jak byłam malutka. Wspólne szukanie gwiazdki na niebie itd. Teraz wszyscy starsi i tradycje szlag trafił. Od tej pory nie lubię świąt taj jak wcześniej, tzw. magia zniknęła. A do tego jutro bardzo samotne święta. Do tego jutro bardzo samotnie, najprawdopodobniej tylko cztery osoby przy stole. W mojej rodzinie to niebywała rzadkość.
  19. Monika512

    Nowa

    Witaj, ja również jestem nowa. Cieszę się że do nas dołączyłaś. Pozdrawiam
  20. Pewych rzeczy się nie da opisać. Teraz tylko czekam na ,,po świętach" jak się odważę rzecz jasna. To co powiedziałeś gringo brzmi mądrze i jeśli to faktycznie teraz kształtuje mój charakter, to w przyszłości zapewne będę osobą ciepłą, ale tylko dla wybranych. Tak prznajmniej wnioskuję. Co do przyjaźni... Tak czy inaczej, teraz nie mogę sobie pozwolić na ten luksus, po ostatniej mam traumę i to niezłą. Ta moja koleżanka doskonale o tym wie, do tego dochodzi to, że za pół roku liceum. Wiązać się z kimś a później płakać? Wolę zaczekać, nie lubię łzawych rozstań, choć nie ukrywam, że jeśli ola pojedzie, to tak nie będzie. Wiem, że powinnam się przemóc, ale jescze chyba nie czas na to. Muszę się pozbierać, i znów zacząć ufać i zdać sobie sprawę, że każdy jest inny. Bo podobno jest. Wiem, że sobie możecie pomyśleć, że mam zły stan po tej ''przyjaźni''. Owszem, może tak być lecz tylko w części. A co do wpisów... Ostatnio mniej bywałam w szkole, co dla mnie jest naprwdę duuużym relaksem pod względem i fizycznym, i psychicznym więc były bardziej optymistyczne bo szczerzę mówiąc, nie lubię ludzi i nie wyobrażam sobie siebie bym miała jakąś tzw. paczkę. Zawsze sobie wybieram jedną osobę, której mówię wszystko. Raz pożałowałam. Pozdrawiam.
×