Skocz do zawartości
Nerwica.com

moli123

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez moli123

  1. Jeśli chce być z Tobą - to musi być też z Twoim dzieckiem. Jeśli nie chce być z Twoim dzieckiem - to znaczy że nie może być z Tobą. Jedno wiąże się z drugim. Pozdrawiam.
  2. moli123

    Moje dziecko.

    Do Magdy 27 Tak się składa że chodząc do przedszkola dawno dawno temu miałam ten sam problem co Twoje dziecko. Rano było mi niedobrze, później wymioty, płacz. To może być fobia szkolna, proponuję pójść z dzieckiem do psychologa. Ja długo cierpiałam bo nikt ze mną nie poszedł do lekarza. Pozdrawiam.
  3. moli123

    SCHOZIFRENIA?

    Witam. Polecałabym również wizytę u neurologa. Świszczenie w uszach, szumy itp., to mogą być jakieś neurologiczne perypetie. A poza tym to nie wygląda mi na omamy słuchowe jakie występują w epizodach psychotycznych schizofrenii. Pozdrawiam.
  4. moli123

    Witam Uprzejmie

    Do psychiatry nie trzeba mieć skierowania, a po drugie nie trzeba być osoba pełnoletnią. Ja byłam mając lat17 i mnie przyjął. Pozdrawiam i życzę powodzenia.
  5. moli123

    zaburzona dziewczynka

    Witaj!! Poruszyła mnie Twoja historia i mam nadzieję, że odnajdziesz sens życia. Pamiętaj, że nie jesteś sama- każdy z nas ma swojego mola który go gryzie A lęk przed samotnością- to mój największy lęk egzystencjalny... Pozdrawiam.
  6. moli123

    30 lat musiało minąć...

    Witam Cię serdecznie. To świetnie, że trafiłaś na to forum. Chciałam zwrócić uwagę na kilka rzeczy: - po pierwsze nie straciłaś 30 lat życia tylko doświadczyłaś 30 lat w taki a nie inny sposób ( ja tez od razu nie urodziłam się alfą i omegą i nie wiedziałam od razu co mi jest) - po drugie piszesz, że boisz się że zrobisz coś swojemu synowi- miałam dokładnie to samo. zmywałam naczynia i czyszcząc nóż przestraszyłam się że zaraz wbiję sobie go prosto w serce, albo że zrobię coś domownikom. Oczywiście nigdy nic podobnego się nie stało i u Ciebie też się nigdy nic takiego nie wydarzy- zapewniam Cię. Nerwica to nie psychoza maniakalno- depresyjna, nie jesteśmy niebezpieczni dla otoczenia - po trzecie piszesz o tym, że musisz coś zrobić, gdzieś spojrzeć, itd. To jest właśnie przymus ( " ananke"), dlatego nerwicę natręctw nazywamy nerwicą anankastyczną, lub zespołem obsesyjno- kompulsyjnym. Obsesje to nawracające, nieprzyjemne myśli, które osoba odczuwa jako obce, narzucające się. Kompulsje to czynności, które osoba musi wykonywać aby czemuś zapobiec, coś uniemożliwić. Jak dla mnie - Twoje objawy to książkowa nerwica natręctw. Ale lekarze są od stawiania diagnozy, więc zaufaj swojemu psychiatrze To tak w skrócie - mam nadzieję że choć trochę Cię uspokoiłam. Nic złego Ci się nie stanie- mnie lęk sponiewierał na wszystkie możliwe sposoby, czasami myślałam że zwrócę wszystkie swoje wnętrzności ( he he). Ale trzewia po dziś dzień na swoim miejscu. Teraz piszę pracę mgr o lęku fobicznym- tak jakbym pisała o sobie. Pozdrawiam- i uszy do góry!!!
  7. Fajny pomysł, ja rzucam kamieniami albo się wydzieram.
  8. Spokojnie i bez nerwów. Nie jesteście pedofilami, lesbijkami, itd. Samo to, że Wam to przeszkadza świadczy już o czymś. To tak jak ze schizofrenią. Jeśli ktoś rzeczywiście na nią choruje to nie chodzi po mieszkaniu z myślą " rany - mam schizofrenię". Wręcz przeciwnie- nie zdaje sobie z tego sprawy, a swoje urojenia traktuje jako coś realnego. Próbowaliście kiedyś wytłumaczyć alkoholikowi w początkowej fazie, że jest alkoholikiem? I przyznał się?
  9. moli123

    Czesc!

    My też jesteśmy upierdliwi jak komary nad wodą. Witaj.
  10. Droga Dagmaro, podjęłaś próbę walki z nałogiem, przyznałaś, że masz problem- to najważniejsze. Jesteś jeszcze młoda- masz 22 lata- więc będziesz mogła jeszcze skończyć szkołę. Co do dziecka- nie zadręczaj się- bo to że nie możesz zajść w ciąże nie świadczy jeszcze o bezpłodności( to da się stwierdzić tylko za pomocą badań). Być może Twój organizm jest jeszcze za słaby aby utrzymać przy życiu dwie istotki i czeka aż dojdziesz do siebie. A... Nie jesteś beznadziejnym przypadkiem- każdy z nas to nowy przypadek ale nie beznadziejny. Pozdrawiam
  11. Wizyta u psychiatry to bardzo dobry pomysł! Nie odwołuj wizyty i nie zniechęcaj się tak szybko- nawet jeśli coś Ci się nie spodoba i coś Cię wkurzy. My nerwicowcy też mamy ochotę czasem posłać wszystkich do diabła i wypiąć się na świat. Psychoterapia w połączeniu z farmakoterapią potrafi wiele zdziałać. I pamiętaj, że też masz prawo żyć. Pozdrawiam
  12. Witaj- ja też 10 letni prawie staż ale z nerwicą. Bywa wesoło
  13. moli123

    hej!

    Współczuję Ci strat jakich doświadczyłaś w swoim życiu... Też mam za sobą śmierć w wypadku kogoś bliskiego. Moi rodzice na szczęście żyją, choć i tak niewiele brakowało aby zginęli w wypadku kolejowym w Juliance.( zginęło wtedy 25 osób) Tak sobie myślę, że dobrze byłoby gdybyś pobrała jakieś leki przeciwlękowe- to pewnie trochę podźwignęłoby Cię na duszy.A jeśli chodzi o Twojego tatę- to istnieje jeszcze możliwość terapii rodzinnej, ale oczywiście musiałoby Ci się udać go namówić. Wszyscy doświadczyliście straty i wszystkim przydałaby się pomoc.
  14. Chętnie pogadam, pośmieję się i pożartuję. Jak coś to daj znać
  15. moli123

    Kolejna Nowa Osoba:D:D:D

    Te poty o których wspominasz to najprawdopodobniej efekty specjalne leków. Też to przechodziłam. Czasami wręcz ślizgałam się na prześcieradle. Ale po jakimś czasie przechodziło. Nie przejmuj się tym- ważne abyś poczuł się lepiej psychicznie.
  16. moli123

    Witam towarzyszy niedoli.

    Również na mnie padła nerwica natręctw. Trzeba przyznać doznania są takie że człowiekowi wydaje się że się zaraz przekręci. Ale jak zwykle nigdy nic złego się nie dzieje. Ani nie zemdlałam ani nie zwymiotowałam ani nie oszalałam. Ale napad lęku jest tak silny, że nie można sobie z tym poradzić. Obecnie mam 26 lat i kończę studia ( terapia pedagogiczna). Natręctwa miałam już w przedszkolu, ale nie potrafiłam wtedy jeszcze nazwać rzeczy po imieniu. W wieku 17 lat trafiłam pierwszy raz do psychiatry z podejrzeniem zaburzeń na tle depresyjno-lękowym. Później było już gorzej. Zaczęła się bezsenność i obniżony nastrój do tego stopnia, że nie mogłam wstać z łóżka. Nie jadłam, więc strasznie schudłam ( do 44 kg). Wszystko na mnie wisiało- więc wstydziłam się wychodzić z domu. Później był kolejny psychiatra do którego chodzę po dziś dzień. Zdiagnozował nerwicę natręctw. Mam okresy w których czuję się dobrze, ale zawsze na wiosnę zaczyna się na nowo- wszystko kwitnie na dworze i w mojej głowie. Biorę leki na noc ( przeciwlękowe i nasenne po których mam omamy wzrokowe), a także na dzień przeciwdepresyjne. Zanim organizm się przyzwyczai jestem tak otumaniona, że nie reaguje na to co dzieje się w otoczeniu( po prostu nie daję rady odpowiadać na bodźce z zewnątrz). Ale po kilku tygodniach wszystko ustępuje i jest dobrze gdy biorę leki. Czasami wydaje mi się że już trochę zaprzyjaźniłam się ze swoim lękiem, choć często mnie ogranicza i nie pozwala robić tego wszystkiego co robią inni. Często martwię się jak poradzę sobie w życiu, czy zostanę matką( w czasie ciąży przecież nie można brać leków, a ja nie dam rady wytrzymać 9 miesięcy bez leków). Wiem też że nie należy martwić się o przyszłość, bo i tak jest mnóstwo rzeczy na które nie mam wpływu. Wiadomo jednych ogranicza chore serce, mnie z kolei nerwica. Każdy ma swojego mola który go gryzie. Pozdrawiam wszystkich.
×