Skocz do zawartości
Nerwica.com

present

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez present

  1. present

    Samotność

    Serwisach muzycznych i serwisach o depresji
  2. present

    Samotność

    Ja wszystkich dobrych znajomych poznałem przez neta
  3. Nie. Czemu? Internetową jakby.
  4. Chcę być szczęśliwy, codziennie o tym marzę. Większość filozofów :)) Chitchat - chyba jestem hipokrytą, bo w gruncie sam to robię, choćby w tym momencie. Pieprzenie o niczym, cholera, też to robię, czasami. Z tymże, pieprzenie o niczym - pojęcie względne. Mnie wkurza takie gadanie typu: "fajny sweterek. gdzie kupiłaś?" hu kers? Ja lubię porozmawiać w stylu: "Fajna książka Marqueza, a Ty co myślisz o niej?" Tak, myślenie o sprawach poważnych jest złe, ale taki już jestem :C Nie jesteś osamotniona Sorry, jestem trochę podpity
  5. E tam, prywata, uwielbiam to :)) Oni polepszają mój nastrój, ale nie wiem czy mogę to nazwać radością. I co ważne - ci ludzie są tak samo smutni jak ja, a więc moje złe samopoczucie nie powinno ich odstraszać. Pytanie, czy będę z nimi szczęśliwy? Wątpię. Bo chyba smutek jest wpisany taki typ ludzi, jak ja (i moi znajomi), to jest nie do pokonania. To wynika z charakteru, a nie okoliczności w których się znajdujemy. Wielcy filozofowie też byli smutni (nie chcę być wielkim filozofem, tak tylko porównuję).
  6. Ja się czuję dobrze od 36 godzin, zobaczymy jak długo :)
  7. Masz chyba taki sam problem jak ja :) Potrzebujesz mądrych ludzi, w liceum powinno się wszystko zmienić :))
  8. Hm. Wiesz co, nie do końca jest to prawdą. Ostatnio zacząłem poznawać ludzi, których cenię, tak naprawdę. Myślę, że z ich pomocą uda mi się zmienić swoje życie, nie zmieniając nastawienia do świata.
  9. present

    ten...

    Ej, to już chyba 5 temat :C
  10. present

    ciemność i strach

    Może jestem chamski, ale po co zakładasz kilka tematów?
  11. Srlsy? Nie. Nie chcę SIEBIE zmieniać, chcę zmienić SWOJE życie. Wcale nie miałem zamiaru idealizować własnej sytuacji, tydzież osoby :/ Forum, forum. Jest po to, ażeby się wyżalić, nieprawdaż? Ja naprawdę jestem smutny, mam stany depresyjne i wcale nie jest to powód do chwały, nie odczuwam czegoś takiego ;/ Chciałbym się tego pozbyć, ale nie wiem jak. Większość ludzi, to naprawdę banda idiotów - tego będę się trzymał do śmierci. Ja nie jestem nadczłowiekiem, ale potrafię siebie ocenić. No sorry.
  12. Znajdź sobie inną dziewczynę. Jak w realu trudno, to przez neta.
  13. Forum jest lepsze niż dawniej. Już nie wciskacie wszystkim tabletek, albo psychologa
  14. present

    Depresja objawy

    A próbowałaś o tym zapomnieć? Pytanie nie jest głupie.
  15. Wpadasz w paradoks. Mówisz do mnie "stary", a potem uświadamiasz mi, że jestem jeszcze młody. Bardzo mi przykro, że nie dostrzegłeś dotyczącej "starości" we wcześniejszym poście. Nie no, wychodzę z założenia, że nie należy brać życia całkowicie na serio, a więc staram się ubrać moje niezadowolenie z niego w jakieś pozytywne formy. Widać niekiedy się udaje. Następnym razem uważaj, bo sobie coś zrobisz ;d Brak osób do rozmowy to oczywiście główny powód. Ja mam dość dziwne wymagania, chciałbym rozmawiać o swoich zainteresowaniach, albo przeżyciach metafizycznych, jednakże ludzie preferują chitchat, które dla mnie osobiście stanowi stratę czasu. Chcę robić w życiu, coś co ma sens, co nie nadaje się do szufladki: 'nieproduktywne'. Niekochanie natomiast nie jest dla mnie, aż tak ważne. Prawdopodobnie zadowoliłbym się miłością platoniczną, bo wtedy posiadałbym jakiś cel, do którego mógłbym dążyć (w zamyśle podbój jednostki, którą kocham). Ot, romantyczna duszę posiadam, nawet Wertera lubię. Ale może lepiej nie przyznawać się do tego. Milczenia też nie lubię, zawsze staram się je przerywać. Nie wiem nawet co to dystymia i raczej się nie dowiem. Psycholog, psychoterapeuta to też nie dla mnie, bo mój stan depresyjny bierze się raczej z charakteru, a nie z okoliczności w których się znalazłem. Nie wiem, czy psycholog potrafi zmieniać coś, z czym człowiek się rodzi (imo). Z drugiej strony, gdyby ktoś próbował zakorzenić we mnie cieszenie się z tak prozaicznych rzeczy, jak padający śnieg, to chyba nie omieszkałbym obrzucić tej osoby inwektywami. Tak, jestem cham, co zrobić. Rodzina nie posiada uczuć. Jestem tego prawie pewien. Prawie, bo nie znam jeszcze wszystkich członków, lol. Natomiast co do rozmowy z wartościowym człowiekiem, to oczywiście zdarza się, ale głównie przez komunikator interentowy (chociaż z tym też bywają problemy, bo znajomi internetowi mają tendencję do obrażania się nie-wiem-o-co). Natomiast w tzw. realu niełatwo jest znaleźć osobę, która chciałaby rozmawiać na tematy, które preferuję. W grupie osób jest to praktycznie niemożliwe, dlatego nie odzywam się w towarzystwie. Jedyną formą kontaktu międzyludzkiego, którą stosuję jest rozmowa jeden-na-jeden, bo wtedy mogę mówić, co mi się żywnie podoba, a to ile potrwa taka rozmowa zależy wtedy od mojego rozmówcy. Raczej wrodzony snobizm. Jak wcześniej mówiłem - ja nie potrafię. Nie chcę, to się robi nudne. O ile jeszcze parę miesięcy temu dawałem sobie łatwo radę ze smutkiem, to obecnie prawie codziennie chce mi się płakać. Przez monotonię, znużenie, pustkę, które wywołują przygnębienie.
  16. Dzisiaj uświadomiłem sobie, że przez cały okres mojego życia (a stary jestem, mam 19 lat) nie było momentu, w którym byłbym wesoły, radosny. Oczywiście mówię o świadomym okresie życia, nie zamierzam się rozwodzić nad czasem, gdy byłem pięcioletnim brzdącem i mało co myślałem. Od kiedy zacząłem myśleć jestem smutny. Chyba już po przeczytaniu "Kubusia Puchatka" wiedziałem, że będę całe życie smutny. To smutne, że jestem smutny i bardzo mnie to smuci. Ostatnio nawet starałem się zmienić mój stan i stać się wesołym, w tym celu zakupiłem piwo, które gówno pomogło, bo stałem się przez nie jeszcze bardziej smutny. Są chwile, gdy czuję się lepiej. Rozmowa na gg, sen, jedzenie kolacji. Wtedy jestem mniej smutny, ale i tak jednak smutek siedzi w mojej głowie. I myślę tak sobie: "uwielbiam cię smutku, bądź mi przyjacielem, zyj ze mną, śpij ze mną, kochaj się ze mną." Może wkraczam trochę w perwersję, ale chyba się uzależniłem od bycia smutnym (celowo nie używam eufemizmów jak coś). Rodzina nie dostrzega tego, że jestem smutny, ale myślę, że nie ma sensu się nad nimi rozwodzić. Nie przedstawiają oni jakiejkolwiek wartości i najprawdopodobniej nie posiadają żadnych uczuć. Mniejsza z nimi. Ważny jestem ja. Freud by powiedział, że to narcyzm, ale ja tak nie uważam. Na tym forum każdy pisze o sobie, czemu ja nie mogę? A więc, jestem smutny. Ojej, powtarzam się. Problem mojego życia polega na tym, że nikt się do mnie odzywa i ja także nie mówię do nikogo. Powstaje przez to sytuacja taka, że z nikim nie rozmawiam. Jestem zatem całkiem sam, zagubiony w tym wesołym świecie. Dlatego jestem smutny? Nie, to by było za proste, Otóż, chodzi o to, że ja wcale nie potrzebuję rozmawiać z tymi ludźmi. Nie chcę, nie lubię, nie mam o czym. I wszystko byłoby fajnie gdyby oni też nikim nie rozmawiali. Wkurzają mnie ich głosy, dlatego noszę słuchawki, słucham Coila i Swansów, cieszę się nieżyciem w społeczeństwie. Tfu, cieszę się, co ja mówię, smucę się. Myślę, że gdy miałem 13 lat dostrzegłem bezsens egzystencji. I teraz próbuję nadać jej jakikolwiek sens. Ale czy to się da?
×