Skocz do zawartości
Nerwica.com

rawka18

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rawka18

  1. Nie wiem, czy mam racje, ale objawy nerwicy jak i depresji moga byc przerozne, od uporczywych bolow glowy do omamow jak w schizofrenii ( z tego co wyczytalam). Moze to byl taki silniejszy atak. Osoby z mojego otoczenia, lacznie ze mna, czuja sie dzisiaj koszmarnie. Nawet te, ktore nie mialy objawow juz dawno.
  2. Moja ciocia tez chorowala na nerwice, ktora objawiala sie bolem nog i glowy. Dolegliwosci byly tak silne, ze nie pomagaly zadne srodki przeciwbolowe. Meczyla sie strasznie dopoki nie stwierdzono , ze to nerwica. Nie wiem, co lepsze. Swoje ataki potrafie ukryc w pracy, chciaz mnie mecza i duzo mnie kosztuje zachowanie spokoju (pracuje w szkole), kiedy mam ochote krzyczec i skakac przez okno.
  3. Ech ... dzieki za odpowiedz. Juz myslalam, ze moze nie dzialaja. Teraz mam nadzieje, ze po prostu gorszy dzien i jutro bedzie lepiej, chociaz w tej chwili ryczec mi sie chce. Co za chorobsko paskudne.
  4. No wlasnie a propos Citabaxu. Mam nawrot nerwicy i znowu go biore. Za pierwszym razem dostalam oslonowo Cloranxen dopoki sie Citabax nie skumuluje i byl luz. Teraz dostalam Clonazepam doraznie, ale przez pierwsze poltorej tyg w ogole nie musialam go brac. Lykalam tylko Citabax i byl luzik. Po tym czasie mnie "trzaslo" i pewnej soboty znowu lopotanie serca, zimne rece itd. Czy tez tak macie, ze mimo brania skutecznego leku zdarzaja wam sie nawroty? Biore Citabax dopiero 3 tyg. Na ulotce jest napisane, ze kumuluje sie do 4 tygodni. Szkopul w tym, ze nie pamiatm, jak bylo, kiedy ostatni raz chorowalam. Czy byly jakies nawroty czy nie.
  5. Witam, jak w temacie od 12 lat jestem nauczycielka w szkole sredniej. Mlodziez niezla w wiekszosci, praca nie tak znowu stresujaca, a juz po raz drugi nawiedza mnie nerwica lekowa. Obecnie jestem na 5- dniowym zwolnieniu od lekarza ogolnego. Dostalam rowniez zwolnienie od psychiatry, ale z racji wykonywanego zawodu i pracy w malym miasteczku wolalam nie pokazywac go w szkole w zwiazku z prawdopodobnymi plotkami, ktore na pewno pojawilyby sie w szkole, mimo tego, ze zwolnienie widzialby tylko dyrektor ( jakos tak sie dzieje, ze niektore informacje chociaz tajne trafiaja do ogolu). Tak wiec na razie jestem w domu, biore leki, ale na mysl o prowdzeniu lekcji po prostu mnie "sciska". Lubie/ lubilam swoja prace, sprawia mi satysfakcje, ale obecnie najchetniej rzucialbym ja w cholere, zwinela sie w klebek i zostala w domu, ale z drugiej strony wiem, ze musze pracowac. Do emerytury jeszcze sporo mi brakuje. Nie wiem, jak dam sobie rade. Do poniedzialku jeszcze kilka dni, ale watpie, zeby na tyle mi sie poprawilo, zeby bez paniki wejsc do klasy i najnormalniej w swiecie pracowac. Najgorszy moment to poranek, kiedy budze sie rano i jest ciemno. Czuje tak wielki strach, ze najchetniej nie wychodzilabym z lozka. Najgorsze jest rowniez to, ze nie moge okazac slabosci. Jestem ciagle "na swieczniku". Musze byc opanowana, skupiona, nawet wtedy kiedy w srodku we mnie wszystko krzyczy i najchetniej ucieklabym przez okno. Musze udawac w klasie, na przerwie w pokoju nauczycielskim itd. Nauczyciele (moze sa tacy na forum), jak radzicie sobie w pracy? Moze poinformowaliscie o swojej chorobie dyrekcje i kolegow? Jaka byla ich reakcja? Mam tez jeszcze jedno pytanie: jak radzicie sobie z pojsciem spac? Jak przezywam meczarnie, kiedy tylko robi sie ciemno, mimo tego, ze mam tabletki na sen, ktore sa skuteczne. Jak radza sobie z wasza nerwica wasi bliscy? W atakach leku wydaje mi sie, ze moj maz mnie zostawi, bo kto wytrzymalby z taka wariatka jak ja. Czekam na odpowiedzi, najlepiej krzepiace ;-).
×