Zgadzam się w 100%. U mnie zaczęło się niewinnie, chciałem poznać 'przeciwnika' i dowiedzieć się, czym mam się truć. Potem samosugestia i większość efektów niepożądanych = wszystkie leki SSRI/SNRI/IMAO przetestowane. W głowie wyryte mam nazwy chemiczne każdego z leków, zasadę działania, a czasem nawet wzór chemiczny . Przestałem się uczyć dopiero, jak mi jeden z lekarzy oznajmił, że mam wiedzę większą od niego (oczywiście tylko w tym jednym zakresie). I od tego czasu jestem spokojniejszy, nie wnikam w szczegóły, nie czytam ulotek (niestety większość znam na pamięć ). Zacząłem żyć innymi sprawami i to chyba jest najważniejsze, choć przyznam, że farmakologia będzie mnie interesować zawsze, bo lubię chemię.
Olo: ja u siebie niczego takiego nie zauważyłem, choć liczę na to, że w dłuższej perspektywie apetyt mi zmaleje. Teraz jest raczej normalny.