Witam wszystkich :-)
chciałam opisać moje początki z nerwicą lękową. pierwszy obiaw niestety zauważyłam gdy już było za późno, mianowicie doznałam ataku wyładowania nerwicowego (było to STRASZNE !!!)- ogólna panika, lęk, ból żołądka, mdłości, skurcze całego ciała, duszność, uderzenia gorąca, straszne osłabienie - wszystko na raz !!mama doprowadziła mnie do samochodu (nie byłam w stanie sama iść!) zawiozła do szpitala. Tu kardiolog zlecił EKG, badanie krwi (której nie chciałam doć sobie pobrać bo bałam się panicznie od zawsze pobierania krwi)-wszystko w normie. Dostałam hydrokzyzyne (nie znam dokłanie nazwy tego leku) na uspokojenie, co powaliło mnie jeszcze bardziej- nie byłam w stanie sama dojść do toalety!! w tym samym dniu po wszystkich badaniach wypuścili mnie do domu- juz miało być wszystko ok ale... rano to samo, przyjechało pogotowie-znowu hydro... i znowu byłam nieprzytomna znów brak siły. kolejny dzień rano znowu doszły przeraźliwy atak duszności- myślałam że umieram- tym razem pogotowie zabrało mnie do szpitala na oddział ch wew, cały kompleks badan - nic nie wyszło!(no prawie wykryli bardzo mały poziom wapna), w szpitalu miałam jeszcze pare takich ataków- byłam strasznie słaba nie mogłam sama chodzić!! wyszłam po 7 dniach, w domu codziennie rano lęki złe samopoczucie- myślałam że to od rzucenia palenia gdyż rzuciłam gdy trafiłam do lekarza, później bałam się że jestem chora psychicznie- poszłam do psychiatry- seroxat. Pierwsze 7-10 dni były tragiczne! później zaczełam normalnie funkcjonować. Nie pracuje już 3 miesiąc, os czerwca br- cały czas zwolnienie, do takiego stanu doprowadził mnie mój szef!! ostatnio dostałam pare razy uderzeń gorąca wiem że to przez nerwice, ale... staram się być pozytywnie nastawiona. Bo o to tu chodzi - pozytywne nastawienie, a gdy w głowę wchodzą głupie myśli staram się mysleć o najprzyjemniejszych rzeczach co mnie spotkały w zyciu. Cieszę się że jest te forum, bo wiem że jak bede się źle czuć zawsze ktoś mnie wysłucha i to chyba nie tylko moje odczucie.
Buziaki :*:* Lea