Skocz do zawartości
Nerwica.com

pnk

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pnk

  1. Przyznam szczerze ze wlasnie przedwczorajsza sytuacja na mnie mocno podzialala.Siedze sobie spokojnie na pustej stolowce, czekam na obiad i nagle stolik obok siada jakis typ i zaczyna chlipac zupe.A ja tak siedz obok patrze co chwile na niego i coraz bardziej podskakuje mi cisnienie.To bylo denerwujace do tego stopnia, ze celowo chamsko wpatrywalem sie w niego, zeby poczul sie obserwowany i jak najszybciej dokonczyl obiadek i sobie poszedl.Oczywiscie pozniej smiac mi sie z tego chcialo, ale wtedy jakos tak cisnienie mialem z tego powodu.Swoja droga ciekawi mnie jak to jest po drugiej stronie...co sobie mysli taka osoba majaca cala pusta sale i wybierajaca miejsce obok mnie...co ktos taki sobie mysli?
  2. Wlasciwie to nie wiedzialem gdzie ten temat umiescic i nie odczuwam tego jako problem, po prostu przedwczoraj wzielo mnie na przemyslenia podczas irytujacej dla mnie sytuacji: siedze sobie na uczelnianej stolowce, godzina pozna wiec pustki i czekajac na obiad zauwazam ze ktos idze w moja strone i siada stolik obok.Mial cala wolna sale ale musial usiasc akurat obok mnie.Podobnie mialem kiedys jak z moja ex siedzielismy sobie na plazy na lawkach pod wieczor...wszystkie lawki wolne i nagle jakis typek ze wszystkich lawek wybiera ta najblizsza nas.Czy was tez denerwuja takie sytuacje?Nie to zebym mial prywatnie cos do tych ludzi...po prostu dziwi mnie cos takiego, bo sam z reguly staram sie siadac w podobnych sytuacjach jak najdalej od ludzi.Nie ukrywam ze cos takiego dziala mi na nerwy i ogolnie nie lubie "towarzystwa" obcych ludzi. Tez tak macie?Czy moze tylko ja jestem jakis "inny"? P.S. Oczywiscie ten temat nie jest jakims ogromnym problemem z ktorym nie moge sobie poradzic, po prostu wzielo mnie na refleksje .
  3. Jest dokladnie tak jak piszesz, rzeczywiscie bieganie wydaje sie byc najtanszym i najprostszym rozwiazaniem. Od siebie moge tylko dodac, ze oprocz samego uprawiania sportu mi ogromna radosc sprawia swiadomosc, ze jestem w tym coraz lepszy (ja akurat zaczalem uprawiac sporty ekstremalne).Zdajac sobie sprawe, ze weszlismy na kolejny "poziom" zaawansowania w takim sporcie i ze pokonalismy wlasny strach i wlasne cialo jest powodem ogromnego zadowolenia.Dodatkowo mnie bardzo kreci ryzyko, bardzo lubie podwyzszony poziom adrenaliny i jesli nic sie nie dzieje, to po prostu sie nudze i jest mi zle, za to wiedzac ze cos moze mi sie stac mam jeszcze wieksza satysfakcje z tego ze mi sie udalo i wtedy zyje pelnia zycia. Wlasnie teraz jak tak patrze to uczucie dola i smutku jest u mnie praktycznie niewidoczne, chwilowo bardzo ciesze sie zyciem, ale przez to "uzaleznienie od adrenaliny" zauwazylem ze ryzykuje za bardzo we wszystkich dziedzinach zycia ...czasem moze cos sie nie udac, ale jest mobilizacja do dzialania, no i stalem sie dzieki temu bardzo pewny siebie, z czym wczesniej mialem czasem problemy.
  4. pnk

    Wybaczcie, muszę.

    Znam ten bol...pod koniec zeszlego roku mialem to samo, na poczatku owszem bylo ciezko.Na wszystko trzeba czasu, oswoisz sie z mysla, ze juz nie jestes ze swoja partnerka, zobojetniejesz na to i sie dostosujesz do nowej sytuacji...zawsze tak jest i im wczesniej nauczysz sie "wylaczac" uczucia, tym mniej bedzie bolalo.Najgorsze jest na poczatku to, ze musisz zmienic dotychczasowe przyzwyczajenia, ze np codziennie widywales sie z dziewczyna, ze np jakis serial zawsze ogladales z nia itp...bedziesz musial nauczyc sie spedzac czas samemu.Zajmuj sobie czas jak tylko sie da, nie pozwalaj sobie na to, zebys sie nudzil i staraj sie nie miec czasu na rozmyslania.Ja praktycznie 2-3 miesiace po rozstaniu mialem wyjete z zyciorysu...non stop alkohol, kluby, imprezy i przypadkowo poznane dziewczyny.Nie mowie, ze jest to dobre wyjscie, bo z perspektywy czasu stwierdzam, ze to raczej nieciekawe rozwiazanie, ale wazne zeby wlasnie cos robic a nie siedziec i uzalac sie nad soba.Moze porozgladaj sie za jakimis nowymi zajeciami, ja np. pare miesiecy temu zainteresowalem sie sportami ekstremalnymi i powiem, ze wysoki poziom adrenaliny doslownie uzaleznia ...daje mi to takiego kopa i tak ogromna pozytywna moc, ze nie jestem w stanie zadreczac sie nawet najwiekszym dolem i wtedy wiem, ze moge wszystko.Moze Ty znajdziesz cos innego co Cie pochlonie, mi to akurat bardzo pomoglo i pomimo tego, ze czasem zdarza mi sie miec zly humor, to zdarza sie to zdecydowanie rzadziej, a zamiast tego dostalem ogromna pewnosc siebie i znowu powrocila mi radosc czerpana z zycia. Nie lam sie, kazdy przechodzil w zyciu trudne sytuacje w sprawach sercowych, dobrze ze o tym napisales, bo wygadanie sie tez pomaga.
  5. A ja to sie dziwie co to w ogole za kolega...gdzie lojalnosc??Nie wyobrazam sobie sytuacji w ktorej odbijam swojemu najlepszemu koledze dziewczyne, dla mnie to jest chore.Ze dziewczyna glupia to inna sprawa, coraz trudniej trafic na uczciwego partnera/partnerke, ale ze kumpel wycial Ci taki numer to az sie sam dziwie, pomimo tego ze wiele juz widzialem.Ja na Twoim miejscu przekreslilbym zarowno dziewczyne, jak i kumpla...ze scierwem nie ma co sie zadawac.
  6. pnk

    rozstanie

    Swoje musisz wycierpiec...to pewne.Wazne zebys znalazl sobie jak najwiecej zajec, najlepiej takich, ktore nie beda kojarzyly sie Tobie z Twoja ex.Sprobuj odciac sie umyslowo i emocjonalnie od niej, to przeszlosc wiec nie ma co wracac...i tak juz tego nie zmienisz a zadreczanie sie nic nie daje.Ja np. wszelkie takie sytuacje wymazuje z pamieci...kasuje wszystkie zdjecia, nr telefonow, gg itp., zeby przez przypadek nie pomyslec o bylej.Ciezko jest sie z tym pogodzic, ale im wczesniej to zrobisz, tym latwiej bedzie Ci przez to przejsc.No i organizuj sobie jak najwiecej zajec, ja np popadlem troszke w pracoholizm ostatnio, ale przynajmniej juz nie mysle o bylej .Czesto chodzimy z kumplami na imprezy, popic sobie, poznac jakies dziewczyny itp.Zdaje sobie sprawe ze to moze byc prymitywne, no ale przynajmniej zauwazysz ze sa tez inne dziewczyny, ze zycie toczy sie dalej i ze trzeba sie bawic, bo zamartwianie sie nic nie daje. Ja powiedzmy ze jestem na biezaco z tematem...tzn moim zdaniem wyleczylem sie z poprzedniego zwiazku juz tak prawie w 100% i pomimo tego ze wciaz mam rozne dolujace mysli to nie dotycza one juz tej konkretnej osoby.W kazdym razie moja rada to wymazanie tego z pamieci i jak najszybsze znalezienie sobie jak najwiekszej liczby zajec, zeby o niej nie myslec.
  7. Ja odkąd pamietam miałem same toksyczne związki.Pierwszy związek miałem powiedzmy, że "za dzieciaka", miałem wtedy może z 15 lat i nie traktowałem tego poważnie więc trwało to jakiś miesiąc i się skończyło.Takie poważniejsze zaangażowanie pamietam pod koniec liceum - spotykałem się z jedną dziewczyną, powiem szczerze że szybko mi się spodobała, zaangażowałem się w to mocno, ale ona chyba nie.Kiedyś na sylwestra bawiliśmy się na różnych imprezach i przy następnej okazji oznajmiła mi, że nie możemy się dłużej spotykać bo sobie kogoś innego znalazła.Nie powiem...troche zabolało.Pocierpiałem troszkę, później miałem roczną przerwe w związkach i w końcu trafiłem na dziewczynę która bardzo mi odpowiadała (a przynajmniej wtedy tak myślałem).Traktowałem to poważnie, ona też, wiadomo były sprzeczki ale to normalne.Kiedyś przez przypadek dowiedziałem się, że ona ćpa.Bardzo mnie to zdenerwowało i rozczarowało.Były rozmowy że to rzuci, że potrzebuje wsparcia i oczywiście czując coś do niej wiedziałem że nie mogę tego skończyć i muszę dać jej to wsparcie.Sytuacja jednak się nie poprawiała, a wręcz pogarszała i później otwarcie mi mówiła, że nie przestanie.Nie mogłem dalej w to brnąć więc musiałem to zakończyć.Miałem wyrzuty sumienia, bo ona z tego co mówiła to kochała mnie (pomijając to, że kiedyś mnie zdradziła).Oczywiście po tym wszystkim straciłem zaufanie do kobiet, spotykałem się w międzyczasie z paroma, ale raczej nie było to nic poważnego.Była w międzyczasie dziewczyna na której troszke mi zależało, ale nie wyszło nic z tego.Trwało to trochę do momentu aż spotkałem dziewczynę w której naprawde się zakochałem.Byliśmy ze sobą ponad 2 lata, ale przez moją przesadną zazdrość i częste sprzeczki zerwaliśmy ze sobą.Miałem wyrzuty sumienia, chciałem to naprawić, bardzo się dla niej zmieniłem i zaczęliśmy się znowu spotykać aż w pewnym momencie pomyślałem że jednak uda się i będziemy ze sobą.Niestety oszukała mnie, oprócz mnie, równolegle spotykała się z innym facetem i wybrała jego zamiast mnie.to był dla mnie prawdziwy cios, miałem co do niej poważne plany, w nikim nie byłem tak zaangażowany a nagle poczułem się bardzo oszukany.Od tamtego czasu coś mi się w głowie poprzestawiało.Zamiast być smutnym zacząłem dużo pić, imprezować, poznawać dziewczyny w klubach na jedną noc.Musiałem jakoś to odreagować.Jakiś czas temu poznałem jedną dziewczynę, z która zaczeliśmy ze sobą chodzić, ona miała też różne przejścia w związkach i rozumieliśmy się.Najgorsze jest to, że nie potrafiłem się w ogóle zaangażować, całkowicie nic do niej nie czułem i w pewnym momencie zaczęło mnie to bardzo męczyć.Musiałem jej o tym powiedzieć, co było równoznaczne z zerwaniem.Strasznie głupio mi wtedy było, bo nienawidzę krzywdzić ludzi.Od tamtej pory zreszta nie potrafiłem się w nic zaangażować, uciekałem jak tylko relacja z kobietą stawała się zbyt poważna, bałem się zaangażowania i na siłe szukałem dziury w całym, żeby tylko nic nie poczuć.Niedawno temu poznałem dziewczynę która mi odpowiadała, znajomi mówili mi, żebym sie postarał bo jest naprawde fajna i nie mogę tego zepsuć.Całymi siłami walczyłem ze sobą, żeby się otworzyć na nią i się udało...zauroczyłem się.Niestety skończyło sie to tak szybko jak się zaczeło - pewnego dnia przestała ode mnie odbierać telefony, nie odpisywała na wiadomości...kolejne rozczarowanie.Teraz nie widzę siebie w związku, kobiety mnie nudzą i zaczyna mnie to przerażać.Jedyne co mnie do nich ciągnie to pociąg seksualny i boję się że już nigdy nie będę potrafił się zaangażować.2 tygodnie temu spotkałem się z koleżanką w której się podkochiwałem kiedyś.Było bardzo przyjemnie na spotkaniu, później dzwoniliśmy do siebie, pisaliśmy, ona wyjechała na 3 dni i jak wróciła to od tamtej pory nie potrafię się do niej odezwać, nie chce mi się z nią rozmawiać ani spotykać i praktycznie już to przekreśliłem.Coś chyba jest ze mną nie tak, ale przez te wszystkie historie nie ufam kobietom i nie potrafię nic do nich poczuć.Boję się, że w przyszłości zostanę sam.
×