Skocz do zawartości
Nerwica.com

Magnolia

Użytkownik
  • Postów

    86
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Magnolia

  1. Didado nie napisalam "koniec tematu" bo chciałam zakończyć temat,tylko koniec wypowiedzi z mojej strony.Ale widze,że jednak nie.Ja nie chcę nikogo urażać na tym forum,to prawda poirytowałam się bo nie podoba mi się,że ktoś próbuje mi coś "wmówić" bo jemu sie tak wydaje.Ja wyczułam w poście Śmierci swojego rodzaju złośliwość i dlatego tak zareagowalam,a musze napisac ze po raz pierwszy na tym forum.Najlepiej by było jakby każdy pisał swoje opinie a nie ciągle odnosił sie do opinii innych co jest nagminne na tym forum.
  2. Niektórzy twierdza,że nerwica lękowa pochodzi od tego że jestesmy zbytnimi perfekcjonistami i jesteśmy nadwrażliwi.Czy znacie jakieś sposoby,ale czytaliście artykuły gdzie można się dowiedzieć JAK PRZESTAĆ BYĆ perfekcjonista.Bardzo prosze o poważne odpowiedzi
  3. Tzw psycholog dla ubogich.Koniec tematu P.S To w odniesieniu do śmierci oczywiście
  4. Niektórym na tym forum z racji choroby wydaje sie że mogą bezpodstawnie oceniać innych! Otóż chcialabym Cię uświadomić Śmerć że to była moja opinia na temat postu Szczupaka i tu nie ma się czym dowartościowywać.A skoro Ty takie rzeczy wyłapujesz u innych to może powinieneś zacząc od siebie.Sorry bardzo ja uważam tak jak Szczupak!Koniec wywodu
  5. Cześć Szczupak!Twój post jest najlepszym postem jakim wogole przeczytałam na tym forum.Nie wpadaj w samouwielbienie,ale bardzo rzeczowo,logicznie i przedewszystkim z dystansem napisany tekst.Zgadzam się z Tobą w 100%.Nerwica to choroba nadwrażliwych perfekcjonistów,a osoba że tak powiem "prosta" nigdy nie będzie dążyć do perfekcji bo żyje "tak jak Pan Bóg ją stworzył".Bez obrazy dla takich osób bo mają łatwiej w życiu a nam to wieczne "kombinowanie" tylko same kłopoty przynosi.Pozdrawiam Cie Szczupak serdecznie.Respect
  6. Pustko chciałam Ci tylko jeszcze powiedzieć,żebyś nie dała się nabierać na "poprawy nastrojów" nie chce Cie straszyć,ale u mnie taka poprawa trwała prawie rok a pozniej jak nerwica wróciła,to dała mi tak popalić,że hej!Więc chodź reguralnie na terapie nawet wtedy jak bedzie Ci sie wydawało że juz jest dobrze.To lekarz powinien zdecydować kiedy zakończyć terapie.Ja swoją pierwszą zakończyłam po roku....i to był mój błąd..teraz znowu chodze..tym razem jej już sama nie przerwe.Pozdrawiam
  7. Pustka ja Ci powiem jedno.Nie może być tak że się zachoruje na schizofrenie.Tego nie można sobie wmówić.To jest od początku albo tego wogóle nie ma.Jestem przekonana,że za to,że masz nerwice.I na tym sie skup.Jak juz pisalam gdzie chyba wcześniej nasza psychika jest naszym przekleństwem a zarazem błogosławieństwem.Nią naprawdę można sterować,ale skoro Ty caly czas sobie coś wkręcasz to psychika Cię "słucha" i właśnie dlatego tak się czujesz.Dobra rada,znajdź jakiegoś DOBREGO specjaliste,ale terapeute a nie kogoś kto będzie w Ciebie wciskał leki,które tylko zakrywają problemy.Terapia to najskuteczniejsza forma walki z nerwicą.A leki jak już to tylko doraźnie jeśli naprawde nie da się normalnie funkcjonować.Wiele osób może sie nie zgodzić z tym co pisze.Pozostawiam wolny wybór,ale takie jest moje zdanie.Pozdrawiam ciepło!
  8. Pustko wierz mi na słowo,że tak jest.Ja już w swoim życiu przechodziłam wszystko lęki,panikę,odrealnienie,wszystkie fizyczne objawy,wmawianie sobie chorób,poczucie winy,agresje,natrętne myśli na tle religijnym i myśli ze komuś zrobie coś złego.TO jest moja codzienność,jakoś wytrzymuje ale jest mi bardzo,bardzo ciężko.Jak na moje 22 lata ciężkimi przeżyciami mogłabym obdarować conajmniej kilka osób.Wiem,że nie tylko mnie jest cieżko i że musze to wszystko wytrzymać...
  9. Witam! Pustka ja może nie jestem DDA ale tak poza tym to cały Twój post jest 100% wycinkiem z mojego życia....więc wiem jak sie czujesz pozdrawiam
  10. Witam!Pisałam już tu o tym-ja też tak mam od około 2 lat tzn natłok złych myśli wobec różnych osób ale głównie bliskich.To jest typowy objaw nerwicy,jest to niewyrażona złość,żal do danej osoby który czasami gromadził sie latami (tak jak u mnie).Był czas ze miałam potworne wyrzuty sumienia z tego powodu,ale mój psycholog powiedział mi,że myśli są moralnie obojętne a dopiero czyny są "złe" lub "dobre".Więc na dobrą sprawe nie ma się czym przejmować tylko czym prędzej iść do psychoterapeuty i znaleźć przyczyne gniewu.Pozdrawiam
  11. Witam!Wiem,co czujez bo mam tak samo.Ale tez chce walczyc i tez nie zamierzam się poddawać choć jes mi bardzo ciężko.Wiesz za tymi myślami stoi najczęsciej nieuświadomiony żal do jakiejs osoby lub gniew.A to rodzi agresje a później poczucie winy.Ale pamiętajmy ze to jest tylko NASZ problem i to MY musimy dać sobie z nim rady.I nie możemy az tak bardzo pokazywac tego na zewnatrz.Przy odrobinie dobrej woli uda sie nam!Pozdrawiam. P.S Najlepsza w tym wypadku jest psychoterapia,wiem co mówie!
  12. Czesc Amator! Może ja nie mam fobii społecznej,ale wiem co to jest cierpienie.Ale mnie sie wydaje,że masz bardzo dużo siły w sobie.Ok my Cie możemy pocieszyc,napisać jak my to widzimy,ale niestety radzić musisz sobie sam.Domyślam sie ze uzależenienie od czegokolwiek nie jest miłe,ale tylko Twoja silna wola może tu pomóc.Procesy chemiczne w mózgu mogą wrócić do normy.Ok wiem,że na to potrzeba czasu,ale dasz rade!! Dziwie sie ze nie powiedziales o wszystkim najblizszym.Pewnie by zrozumieli.I tym bardziej przekonałam sie że LEKI TO ZŁO i robią przysłowiową wode z mózgu.Najważniejsza bylaby u Ciebie psychoterapia,mozesz sobie pomóc.Radziłabym pójść jak najszybciej żeby Twój własny strach Cie nie opanował!!Pozdrawiam P.S. Bibi nie wiem czy masz zły dzień ale Twój post dla Amatora nie był zbyt optymistyczny,nie róbcie z chłopaka kogoś kto jest na dnie bo tak nie jest!
  13. Patti czytałam Twojego posta o otępieniu i mam wrażenie,że Tobie tak łatwiej jest żyć.Sory za mocne słowa,ale Ty nie chcąc zmierzyć się z jakimś problemem,który Cie trapi wolisz pozwolić sobie na pólgodzinne robienie jednej rzeczy.Sory,ale to jechanie po nalżejszej linii oporu.Wybierz się do psychoterapeuty i szukaj aż odnajdziecie istote Twojego problemu.Naprawde mało z tych osób(albo wogóle) na tym forum ma jakieś naprawde zaburzenia na tle psychicznym.Więc radze weź się w garść,wyżyj się,niewiem zrób to co zawsze zrobić chcialas( w dobrym znaczeniu tego slowa),zacznij przez chwile zachowywac sie jak dziecko.Ale nie daj swojej psychice sobie wmówić,ze musisz robić jedną czynność tak długo.To Ty wszystkim rządzisz!!Pozdrawiam
  14. Dzięki Wam wszystkim za miłe słowa...najgorsze jest to,że wychodzi na to,że zawsze nienawidziłam sie tak jak ktos to napisał "za wszystko" i dopóki teraz tego nie zmienie to w moim zyciu tez nic sie nie zmieni.Własnie teraz musze sie pokochac.Kiedy jest mi najciężej,nie moge przegrać ze swoją własną psychiką.
  15. Może i masz racje,ale ja jak narazie widze przed sobą czarną dziure i zero przyszłości,choć może to sie kiedys zmieni w co wątpie...
  16. Moja życiowa miłość czyli U2 a poza tym Metallica,The Prodigy,Sweet Noise,Carpe Diem,Ira ogólnie kocham rockowe klimaty
  17. Po rozmowie z jedną z użytkowniczek tego forum,postanowiłam opowiedzieć Wam historie mojego cierpienia.Celowo nie napisałam życia,bo nie chce wdawać się tutaj w bardzo "intymne" dla mnie szczegóły,ale chce przedstawić istote sprawy.Jestem osobą po 20 i całe życie żyłam pod tzw. kloszem.Nikt nie nauczył mnie dorosłości i każdy taki wyskok kończył się dla mnie przykrościami.Zero odporności na stres,zbyt duża wrażliwość ,egocentryzm i pare innych moich "wad" doprowadziło mnie do tego w czym teraz siedze po same uszy.A stan ten robi sie juz nie do wytrzymania.Mam silny charakter nie powiem,bardzo dużo już w życiu przeszłam.Ale mam wrażenie,że w którymś momencie coś "pękło" we mnie i juz nie da sie tego posklejać.Najgosrze jest to,że zaczęłam winić bliskich za takie wychowanie mnie i zaczęły sie u mnie negatywne myśli,BARDZO negatywne.I tak się rozbijam pomiędzy agresją,poczuciem winy a ostatnio doszła do tego obojętność i zrezygnowanie.Czuje że wpakowałam się w niezłe bagno a każda myśl jakby cięła mnie do żywego.Po części to moja wina bo nie umiałam się sprzeciwić nigdy jak mi się cos nie podobało,wypierałam caly czas cierpienie i udawałam,że jest mi dobrze.Nie widze wogóle wyjścia z tej sytuacji i boję sie co bedzie dalej.O śmierci myśle coraz częsciej chociaż wiem że nic sobie nie zrobie bo to nie jest rozwiązanie.Wiem,że trzeba walczyc,ale boję sie ze w końcu zabraknie mi sił.Najgorsze jest to,że nie ucze sie,prace mam powiedzmy "dorywczą" bo tak naprawde nic konkretnego nie umiem z sobą zrobić.Żyje z dnia na dzień,już mnie nic nie cieszy praktycznie a cały czas musze udawać,że czuje sie świetnie.Chodze na psychoterapie,ale jeszcze długa droga przede mną,a wiary też we mnie za dużo nie ma.Niewiem co bedzie dalej i bardzo boje sie życia i przyszłości....
  18. O! Jestem w szoku,jaka miła rozmowa sie nawiązała.A wszyscy tak początkowo najeżdżali na Colette.Ale ja wiedziałam,że w końcu ją zrozumicie I o to własnie chodzi.Gdybym ja też umiała się bardziej otworzyc na tym forum to byłoby lepiej,ale ciagle mi jakos wstyd,choć widze ze większość Waszych postów pasuje do mojego życia jak ulał.Ale może jeszcze uda mi sie cos napisac o sobie.Pozdrawiam
  19. A mnie sie wydaje,że Ty nie masz co z czasem robić i pierdoły se wymyślasz... troche to ignorancją zajeżdza....to jest forum nerwicy lękowej a nie miejsce do miłego spędzania czasu....życze miłego farbowania
  20. Friday wiesz o tym,że punkt widzenia,zależy od punktu siedzenia?Nie chce wyjść na adwokata Coletty,ale Ona napisała to Wam podejrzewam po to żebyście ZACZELI MYŚLEĆ a NIE PO TO żeby Was oskarżac,potępiac i jakie tam jeszcze czasowniki znacie.Każdy tu na tym forum chce kogoś wspierać ale tak naprawde jesteśmy obcymi sobie ludźmi i możemy sie tylko zastanawiac co kto czuje.Ale napewno nikt nie chce nikomu tu zrobić krzywdy.Jest takie stare hasło "nie bądź dobry to nie będziesz zły"....
  21. Dziwie sie Wam czemu tak najeżdżacie na Colette.Ona się już czuje dobrze a Wy tak jakbyście jej zazdrościli,że nie czujecie się tak samo.Może to Wy macie w sobie zbyt mało siły.Może to Wy powinniście spaść na samo dno żeby później z niego wyjść!Nie pisze tego złośliwie,ale zbyt łatwo oceniacie innych.Może Coletta byla jedną z nielicznych która stanęła oko w oko z wlasnym lękiem i nie udawała,że wszystko juz jest poza nią.... P.S Juz widze jakie sie gromy teraz na mnie posypią!
  22. Coletta.... ukłon w Twoją strone.Zbyt dużo ludzi sie poddaje,mówią że nie dadzą rady.Ja obecnie czuje sie że jestem na samym dnie.Nie,nie mam lęków,miałam je kiedys.Mam inną chorobe-strach przed życiem,za dużo w nim było stresu,bólu,cierpienia.Tak sie do niego przyzwyczaiłam,że czuje sie pusto bez niego.Ale wiem,że trzeba warczyć,obecnie gardze depresją,gardze nawet rozpaczą.Gardze moimi połączeniami nerwowymi w mózgu.Niestety gardze także sobą,ale mam też siłe.Nie wiem skąd i nie wiem na jak długo.Ale póki ją mam to będe walczyć.Śmierć nie jest rozwiązniem.Teraz wiem,że problemy takich ludzi jak tutaj biorą się nie tylko ze złego życia,ale z tego że siebie NIE KOCHAJĄ,wręcz czasem nienawidzą choc nigdy się do tego nie przyznawają,nawet przed sobą.Mówią,że dno jest po to,żeby sie od niego odbić.I mówie to ja,ta która jest w piekle własnego umysłu,którego nie życze nawet najwiekszemu wrogowi.... P.S Coletta wielkie pozdro dla Ciebie !!
  23. Martusia Twój post mocno mnie "poraził" bo to jest tak jakbym ja go pisała.Może z nikim nie jestem,ale jest ktoś dla kogo chce spróbować żyć normalnie z cała tą przeszłością która mam za soba.Mam nadzieje ze mi sie uda......
  24. A ja myślałam,że tylko ja mam taki problem.To jest straszne,już sie tak zapętliłam,że nie umiem z tego wyjść....
×