Skocz do zawartości
Nerwica.com

mix_plastic

Użytkownik
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mix_plastic

  1. ja mam niestety przykre (bardzo) doświadczenia z lekami przeciwdepresyjnymi - przeszłam dwie próby leczenia farmakologicznego i obie kończyły się odstawieniem leku po ok miesiącu czasu, gdyż podejmowałam próby samobójcze. po prostu czułam się tak źle, że nie widziałam sensu dalszego życia. mógł to być zbieg okoliczności...ale mógł nie być..(bez uprzedniego brania tabletek próbowałam raz). w każdym razie trzeci raz już leków nie brałam...
  2. chyba jednak chcę usłyszeć (przeczytać), że jest to powszechne zjawisko.. w każdym razie poczekam jeszcze na odpowiedzi tego typu, zanim zacznę rozważać rezygnację z terapii... i też mam nadzieję, że się ułoży.. a przede wszystkim: dzięki za każdą odp.
  3. Inez77, kto torturuje zwierzęta? znasz takie przypadki?? mnie to straszliwie dotyka, nawet samo myślenie o tym, że jakieś zwierzęta teraz cierpią. nie odczuwam takiej empatii do ludzi, ale ból zwierzęcia to jest dla mnie fizycznie odczuwany koszmar
  4. mix_plastic

    cześć

    no tak - problem zdążyłam wyłożyć, a przywitać się to już trudno... ale podejrzewam, że gdzie jak gdzie, ale tutaj ową trudność zrozumiecie no. więc witam się z Wami i liczę na owocną wymianę doświaczeń
  5. stosuję psychoterapię już od jakichś 8 miesięcy (i jeśli chodzi o moje zdanie, to naprawdę bardzo polecam tę formę leczenia), ale mam jeden problem z nią związany, a konkretnie z osobą ową terapię prowadzącą - ja się po prostu zakochałam. czy to jest częsty problem osób poddających się psychoterapii? wydaje mi się, że raczej nietrudno się zauroczyć, bo przecież terapia w pewnym momencie jest zastępczym zaspokojeniem potrzeb, którego brak był przyczyną zaburzeń... dlatego pytam Was czy wiele osób ma takie same uczucia wobec psychoterapeuty/psychoterapeutki.. z drugiej strony ja tak dosyć szybko zapałałam uczuciem, ale myślałam, że to minie skoro tłumaczyłam to sobie jak wyżej napisałam.. no ale nie mija, a nawet przestałam tę osobę idealizować (jak to zwykle na początku zakochania bywa) kurcze. no i z trzeciej strony wiem, że 'na codzień' ta osoba jest inna niż w trakcie prowadzenia psychoterapii, kiedy to musi mnie słuchać, wesprzeć niejako itd...ale ja wyłapuję jak radarem jakimś wszystkie 'wycieki' z jej strony, o tym jaka ta osoba jest, jak patrzy na życie (to wynika z pewnych uwag czy słów, jakich używa) no. no właśnie. ale ciągle biorę pod uwagę, że to jednak nie żadna miłość (przecież nie może być...prawda?)
×