Chyba w podstawówce, przedszkolu było znośnie. Mógłbym się cofnąć chyba do tego okresu. Potem liceum /cenzura/owy okres. Studia w porządku, poza jednym rokiem, gdy miałem pierwszy epizod depresyjny, nerwicowy, czy /cenzura/ wie jaki. I wtedy zawaliłem rok, to były koszmarne 3 miesiące. Oczywiście było to związane z relacjami d-m.
No i potem to już coraz gorzej chyba...praca... ucieczka z pracy...
Jeszcze dobrze wspominam czas studiów filozoficznych i rok kulturoznawstwa.
Potem znów był mocny zjazd i silny epizod depresyjny, znów w górę, bo związek, I znów w dół, bo koniec związku
Takie to życie.