Na tym, że psychiatra udaje, że go interesuje moja osoba, a ja muszę udawać, że przyszedłem po coś więcej niż receptę.
On musi udawać, że się zastanawia co zrobić, a od początku wiadomo, że po prostu zwiększy dawkę.
I ja muszę udawać, że nie wiem, że po prostu zwiększy dawkę.
Zrobił dokładnie to, co przewidziałem, zwiększył dawkę o 75mg.
15 minut, 250 pln. 1000 na godzinę. Gdzie się zarabia tyle? Za spytanie jak się kto czuje i realizowanie jakiegoś prostego algorytmu wyboru leku, który zrealizowałby automat? Oni nawet nie mają żadnej możliwości specjalnego działania, bo mają konkretne wytyczne.
Niby miał zarezerwowane pół godziny, ale po co? Co miałem sobie z nim pogadać o robieniu pierników w święta?
To jest farsa, no ale co zrobić. Prawnicy i lekarze to sztucznie uprzywilejowane grupy, które mają monopol na usługi, więc mogą dowolne kształtować ceny.
No po leki, normalnie mi mama wypisuje, ale jak coś zmieniam w dawkach to każe mi iść na wizytę.