W grudniu dowiedzieliśmy się, że naszemu prawie 4-miesięcznemu robaczkowi nie bije serduszko. Szok, płacz, histeria... Wieczorem tego dnia,poronilam...Było dobrze, jakos to sobie wytlumaczylam. Minely 3 miesiace, prawie 4 a ja popadam w coraz wieksza paranoje. Bardzo chce miec dziecko...Lekarz powiedział, że już mozna..
Tak naprawde wszyscy ( rodzina ) mowili ze swietnie sie trzymam, potrzymywali mnie na duchu, pocieszali - tylko nikt nie widzial morza, oceanu wylewanych w nocy lez...Teraz nikt o tym nie mowi, wszyscy przeszli nad tym do porzadku dziennego, a ze mna jest coraz gorzej..Łez jest coraz wiecej, coraz mniej usmiechu. Coraz czesciej mysle o tamtym nienarodzonym dziecku..
Pracuje, studiuje - bo tak trzeba, prace magisterska piszę, bo obrona tuz tuz i tak naprawde tylko dlatego..
Mam kochającego meza, rodzine..i problem z ktorym nie radze sobie..Chce być mamą, teraz, już..A zarazem nie wyobrazam sobie tego stresu i kolejnego rozczarowania..
Zastanawiam się nad wizytą u specjaslisty, u kogos kto choć troche pomoże mi w moim problemie, bo boje się ze mnie przerosnie..