Skocz do zawartości
Nerwica.com

mkl

Użytkownik
  • Postów

    54
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mkl

  1. mkl

    123

    @Luktas http://www.psychiatria.pl/forum/vt,49,243,516139,0,nerwica-natrectw-hocd-czy-cos-innego Proszę, tutaj wyjaśnienie jego przypadłości, wraz z rozwiązaniem ( pierwszy post od góry ) Pozdrawiam
  2. mkl

    123

    i w końcu Ci ta skrzętnie skrywana słoma z butów wyszła sorry ale tegoroczny maturzysta jest dla mnie chłopcem, do dojrzałości jak widać jeszcze troche daleko... Nikt na Ciebie chłoptasiu paragrafów nie szuka, ja tylko uświadamiam Ci jakie są moje prawa obywatelskie i radzę Ci abyś je przestrzegał, na pewno wyjdzie Ci to na dobre w życiu. Pozdrawiam i wytrwałości w walce z natręctwami.
  3. mkl

    123

    każdy ma prawo do własnej opinii, jeśli jednak sprostowałem Twoje podejrzenia w swojej pierwszej odpowiedzi, na obecnym etapie Twoje kolejne bezpodstawne próby zarzucenia mi kłamstwa na publicznym forum to nic innego jak naruszenie moich podstawowych dóbr osobistych, takich jak wizerunek, swoboda sumienia i prawo do świętego spokoju (art. 23 k.c.) Więc zwolnij chłopcze.
  4. mkl

    123

    Na szczęście sam wiem najlepiej o czym myślę, więc nie śmiej podważać tego co piszę, bo w tym momencie próbujesz bezpodstawnie zarzucić mi kłamstwo. w tym momencie kończę polemikę z Tobą.
  5. mkl

    123

    Niestety, Faux pas i nauczka dla mnie na przyszłość
  6. mkl

    123

    Gdybym napisał na forum gdzie widziałem to byłoby chyba trochę nie w porządku wobec Ciebie, bo zapewne sobie tego nie życzysz, dlatego napisze Ci na PW
  7. mkl

    123

    Aurora92 ale Ciebie już i tak chyba namierzyłem, i prawdopodobnie wiem jak wyglądasz Na zdjęciach widziałem, że nogi posiadasz, sprawiasz też wrażenie miłej W internecie nic się nie uchowa a ja posiadam wrodzoną ciekawość do świata
  8. mkl

    123

    Nie prosiłem o ocenianie moich wpisów, więc nie bardzo rozumiem dlaczego mnie oceniasz? Gdybym o to zabiegał to wyraźnie bym o to poprosił. Tym bardziej, że moje ogłoszenie matrymonialne było kierowane do 3 miłych Pań powyżej, sorry vinetou ale jestem hetero Nie widzę sensu tłumaczenia się przed Tobą, ale wyjątkowo to uczynię, bo muszę podtrzymać mój dobry pijar Otóż drogi Panie, pytanie czy podobam się odrobinę, odnosi się do "odrobiny" zdjęcia jakie żartobliwie umieściłem. Wszystko na spontanie i na max luzie, więc uprzejmie proszę zluzuj poślady. [/offtop] Adela, brzmi bardzo tajemniczo i zachęcająco a ja mam 186, jeden nos, dwa łokcie i jednego pieprzyka na policzku i uwielbiam długie zgrabne nogi :)) PS. Zdjęcia mogę wrzucic na PW, czy nie będzie to problemem, że nie jestem na nich sam? niestety innych zdjęć nie posiadam
  9. mkl

    123

    ok napiszę coś więcej o sobie.. mam dwie ręce, dwie nogi i głowę - chociaż tą ostatnią często tracę, właśnie dla takich jak Ty to teraz po tak potężnej dawce informacji kolej na Ciebie
  10. mkl

    123

    ono miało być słabo widoczne liczyłem na rewanż, ale widzę że kombinowaniem nic nie ugram
  11. mkl

    123

    @Adela @Aurora92 @Clavia Ja jestem z 3miasta, aktualnie stanu wolnego, mieszczący się chyba w oczekiwanym przez Was przedziale wiekowym Nie oszukujmy się, nawet najlepsze cechy charakteru nie wystarczą, jeśli druga osoba chociaż odrobinę nie spodoba się nam wizualnie, dlatego żeby nie marnować Waszego czasu dołączam swoje zdjęcie: http://postimg.org/image/o9v3pwn45/3dfa5257/ To jak, odrobinę się spodobałem? OK, Teraz Wasza kolej!
  12. Witaj, pozwolę sobie napisać parę słów od serca - bardzo zaimponował mi fakt, iż poświęcasz mu tak wiele swojej troski i uwagi. W dzisiejszych czasach, wszechobecnego konsumpcjonizmu i roszczeniowej postawy ( niestety w mojej opinii zwłaszcza wśród płci pięknej) co raz trudniej o budowanie silnych relacji partnerskich, takich na dobre i na złe. Jestem zdania, że współczesne kobiety wykazują niewiele empatii na męskie oznaki słabości i niestety często kończy się to odejściem kobiety. Ty walczysz o niego, i taką postawa budzi mój największy szacunek. Oczywiście, nie chodzi tutaj o nadopiekuńczość, bo w ten sposób stopniowo będziesz pozbywać go męskości i efekt będzie odwrotny. Mężczyzna jedyne czego potrzebuje to zdecydowanej deklaracji - jestem z Tobą! i wierzę w Ciebie. Resztę sam przepracuje z terapeutą. Pamiętaj, aby ani przez moment nie zbagatelizować konieczności pomyślnego przejścia przez terapię - ojciec bliskiej mi osoby wiele lat temu służył w międzynarodowych bazach w Afganistanie, na jego oczach zmarli jego najbliżsi przyjaciele. To są traumatyczne przeżycia które zawsze muszą znaleźć ujście - on po powrocie zachorował na łuszczycę (efekt silnego stresu), popadł w alkoholizm, zaczął bić żonę, dzieci i doprowadził do rozbicia rodziny, a po rozwodzie sciągał prostytutki które następnie bił i nadużywał fizycznie. Jego dorosłe obecnie dzieci chcąc nie chcąc otrzymały "w spadku" ciemną moc ofiarowaną przez chorego tatę i są obecnie neurotykami z totalnie zaburzonym systemem wartości. Do tak ogromnego spustoszenia ( obejmującego 3 pokolenia ) w tym skrajnym przypadku doprowadziło nieleczone PTSD. Życzę dużo zdrowia i szczęścia dla Was obojga, dzięki Twojemu zaangażowaniu, Twój mężczyzna na pewno wyjdzie na prostą.
  13. Oczywiście masz rację, chociaż z drugiej strony - czasami znajdę w nich coś godnego uwagi :) Ja osobiście nie mam nic przeciwko reklamom na stronach, wręcz jestem za tym aby takie fora jak to, zarabiały na swoje utrzymanie... według mnie problematyczny często jest sposób jej wyświetlania i przekaz - tutaj mamy bardzo nachalny, silny przekaz antyspołeczny z dzieckiem w tle - wiem że dla niektórych to się wyda dziwne, ale ja osobiście gdy ujrzałem 10 raz tą reklamę, zacząłem się trząść jak galareta, tak silny niepokój we mnie wywołała. Obecnie standardem jest aby wyświetlać daną reklamę z pewnymi ograniczeniami, np 1 raz dziennie dla każdego użytkownika (adresu IP). to jest według mnie rozwiązanie korzystne dla forum - pozwala zarabiać, jednocześnie zachowując szacunek do swoich użytkowników.
  14. Prośba do właściciela forum - w trosce o zdrowie swoje i pozostałych użytkowników - czy możesz wyłączyć kreację reklamową NIE UFAJ NIKOMU? Reklama jest tak nachalna i pretensjonalna, że nie da się w spokoju korzystać z serwisu, wyświetla się bezczelnie przy każdorazowym przeładowaniu witryny i zakrywa treść forum! Może ja za dużo wymagam, ale czy to jest sensowne przypuszczać taki atak na userów na forum NERWICOWYM? Co to za problem ustawić w narzędziach bb elements wyświetlanie kreacji z ograniczeniem 1 raz dla 1 IP /24 godz? Nie wspomnę już, że reklama budzi niepokój, mało my, nerwicowcy mamy napięcia? Szlak mnie trafia jak widzę coś takiego...
  15. egon z poczty również i ja pozwolę wtrącić swoje 3 grosze do tej dyskusji, bo jest naprawdę niespotykanie merytoryczna. Niech poświadczy moim słowom chociażby fakt, że to dopiero mój czwarty post na forum, a jestem tu zarejestrowany od blisko 3 lat i czytam je dość regularnie. Większość osób tu piszących jest przeciwna Twojej teorii, wynika to według mnie z prozaicznej przyczyny - większość osób nie cierpi na depresję/nerwice z powodu zaburzeń endogennych nie zdając sobie sprawy o tym małym procencie osób, które z tym problemem borykają się już od wczesnych lat dzieciństwa. Czytając Twoje posty stwierdzam, że w trakcie zmagań z chorobą doszliśmy do identycznych wniosków, z tą jedyną różnicą, że u Ciebie temat epilepsji i EEG pojawił się na końcu, po serii nieudanych prób leczenia metodami psychoterapii. U mnie z kolei temat epi przewijał sie od samego początku, jednak dużo czasu musiało minąć abym doszedł do prawdy. Zdiagnozowano u mnie odmianę Padaczki w wieku 11 lat, na podstawie skrajnie złych wyników badania EEG. Przypisano lek o nazwie Tegretol. po 4/5 latach odstawiłem lek ponieważ wyniki EEG były idealne, czułem się dobrze i nie przejawiałem żadnych przejawów zaburzeń nerwicowych czy osobowości. Dodam, ze na tym etapie jako 17 latek nie byłem w ogole świadomy tego na co tak naprawdę choruje, zresztą w tamtym okresie nie postrzegałem siebie w ogóle jako osobę chorą. Od czasu odstawienia leków, rozpoczęła sie równia pochyła która trwa do dzisiaj, czyli już niemal 10 lat. Wrociły objawy problemów z osobowością, na tle powyższego rozwinęła się nerwica lękowa Mimo narastajacego problemu, byłem przeciwny powrotu do Tegretolu bądz innego leku, ponieważ nigdy tak naprawdę nie miałem jakichkolwiek objawów Epilepsji. To uśpiło moją czujność i spowodowało że przez wiele lat bagatelizowałem ten problem. Uważałem lekarzy za idiotów, byłem przekonany do tego że moje EPI to nic innego jak wynik lenistwa / niewiedzy lekarza który w taki własnie sposob postanowił to zakwalifikować. Niestety nigdy żaden lekarz nie podjął się nawet próby wyjaśnienia, skąd taki werdykt. "po prostu ma pan padaczkę bezobjawową" to słowa które najczęściej słyszałem :) Mam obecnie 27 lat i w życiu myślę, że radze sobie całkiem nieźle. Nerwica bardzo rozwinęła mnie od strony duchowej, jestem świadomy tego że odczuwam nieco inaczej i dostrzegam więcej niż przeciętny człowiek, co udało mi sie przekuć na plus i wykorzystać nie raz w codziennym życiu. Zaglądając w głąb siebie udało mi się rozwiązać wewnętrzne konflikty i to co bylo źródlem moich lęków. Mimo to, mój stan psychofizyczny wciąż się pogarsza, jest z roku na rok coraz gorzej. Nigdy nie chodziłem na psychoterapię, sądzę, że najlepszym psychoterapeutą dla mnie, jest moje wewnetrzne ja. Uważam, że jak w przypadku każdej choroby, leczenie należy rozpocząć od źródła i tutaj dochodzimy do sedna sprawy - zakłócenia neuroprzekaźników, przez co osoba chora tak naprawdę nigdy nie wyzdrowieje, nawet jeśli poukłada sobie życie najlepiej jak potrafi ( przy pomocy psychoterapii lub nie, która w tym przypadku stanowi czynnik sprzyjający a nie determinujący na naszej drodze ku zdrowiu). W opisanym przypadku zastosowanie leczenia farmaklogicznego jest wręcz niezbędne, natomiast nie ulega watpliwości, ze racje ma również Shiroi pisząc o ułomnościach i bezsensowności przyjmowania leków, w sytuacji gdy u danej osoby choroba została ewidentnie "nabyta" w skutek konkretnych zdarzeń życiowych.
  16. mkl

    BŁAGAM NIECH KTOŚ MI POMOŻE

    Jestem bardzo zaskoczony tym co tutaj wypisujesz.. Przede wszystkim nie spodziewałem się, że tak łatwo można tutaj ocenic zupełnie nieznajomą osobę, wydając werdykt ostateczny na podstawie strzępek informacji i własnej wyobraźni nie popartej żadnymi faktami. Twoja opinia na mój temat, z racji tego że mnie nie znasz jest w zasadzie wyłącznie Twoim własnym wyobraźeniem. Jeśli tak - jakim prawem oceniasz nieznane Ci, niczym sąd ostateczny piszesz tutaj o naróżnikach ofiar, na podstawie własnych, domniemanych przypuszczeń? Piszesz, że postąpiłem samolubnie i zostawiłem tą dziewczynę, a tymczasem w swoim poście wyraźnie napisałem że to ona zostawiła mnie. Ja ją kochałem i nie potrafiłem zostawić. I chociażby ten fakt, dobitnie świadczy o tym, że starałem się dla tej kobiety. Śmiem twierdzić, że w swych hipotezach posunąłes się stanowczo za daleko, przekraczając powszechnie obowiązujące standardy netykiety. Ponadto - do tej pory byłem przekonany, że niniejsze forum służy przede wszystkim do tego, aby ukierunkować człowieka na pozytywne zmiany, zadając pytania i szukając na nie odpowiedzi, dzieląc się z ludźmi własnymi doświadczeniami. Ty OBALASZ tą teorię. Powtórzę - moj post i prośba w nim zawarta, wyraźnie dotyczyła problemu depresji i sposobów na jej przeciwdziałanie. Nieoczekiwałem poklepywania, szukałem rozwiązania i z taką prośbą zwrócilem się do ludzi. Najwyraźniej jednak ładnie wypowiadająca się osoba, sprawiająca wrażenie bardzo rozgarniętego i inteligentnego faceta nie potrafisz zrozumieć tak prostej rzeczy, lub po prostu pokusa obrzucenia mnie kilkoma była dla Ciebie zbyt kusząca. Z całym szacunkiem - łudząco podobnie przypominasz mi coś co nazywam amerykańską packą - opakowanie bardzo ładne, gorzej z zawartością... sorry vinetou PS. Może jeszcze oświecisz mnie, któż obdarował Cię tak potężną władzą, desygnującą do osądzania życia człowieka na podstawie kilku zlepków informacji? W dodatku na forum, którego istota funkcjonowania jest zgoła inna? PS2. Nie wspomnę już, że urządziłeś sobie prywatną wycieczkę w miejscu gdzie wypowiadajacy się człowiek pisze na zupełnie inne tematy. Mówiąc żargonem bardziej popularnym zrobiłeś tzw off-top, co jest przejawem kompletnego braku szacunku do autora topicu. I ty wypowiadasz się o narożniku ofiary? PS3. Przepraszam za ton niniejszego postu, ale na takich jak Ty to jestem uczulony. Pozdrawiam dodano: Dziękuję wszystkim za wypowiedzi, dostałem od Was garść bardzo cennych wskazówek i informacji, które na pewno mi pomogą w moich przemyśleniach.
  17. mkl

    BŁAGAM NIECH KTOŚ MI POMOŻE

    Dziękuję za wszystkie Wasze porady i słowa otuchy. Przede wszystkim przepraszam za mój nonszalancki pierwszy post, pisałem go w porywie ogromnych emocji jakie mną targają, stąd wiele nieścisłości w tekście. Trochę to dla mnie niekomfortowe, żalić się obcym osobom z własnych problemów ( z pewnością każdy z Was ma wystarczająco własnych ) tym bardziej doceniam Waszą pomoc za która bardzo dziękuję. Najtrudniejsze dla mnie tak naprawdę jest chyba same zdiagnozowanie przyczyn mojego problemu - to może zabrzmi dziwnie, ale nie czuję obecnie jakiegokolwiek żalu, bólu spowodowanego zachowaniem tej dziewczyny, po prostu zapomniałem o niej. Chociaż pewne zachowania jakie wówczas się wytworzyły ( zniechęcenie do życia, senność, obojętność ), trwają do dzisiaj. Dotyczą jednak raczej teraźniejszości. Czy to możliwe, aby dolegliwości z tamtego okresu czasu nijako "zakorzeniły się" w mojej podświadomości? A może to po prostu efekt nieleczonej depresji? Co za tym idzie, obawiam się, że idąc do lekarza, nie będę w stanie odpowiednio sprecyzować swoich dolegliwości, dlatego przed wizytą chciałbym przedstawić i spróbować nieco zawężyc potencjalne źródło problemu. Przez chwilę spróbowałem postawi się w roli psychologa i wysunąć pytania-odpowiedzi. Efekty tych przemyślę postaram się opisać poniżej: Co mi najbardziej doskwiera, co chciałbym zmienić? Myślę, że mój problem wynika z tego, że jestem osobą za nadto wrażliwą. Pamiętam stare czasy, gdy przed maturą nie mogłem spać po nocach, od kiedy sięgam pamięcią, zawsze przeżywałem wszelkie stresujące sytuacje. Ten strach potrafi czasem wręcz sparaliżować moje działania - zwłaszcza w życiu zawodowym - boje się ryzyka, wyobrażam zawsze czarne scenariusze. W momencie gdy pojawiły się problemy w związku, te moje lęki i niepewność co do własnej siły, wartości jeszcze bardziej urosły w siłę, od jakiegoś czasu skarżę się na bóle w klatce piersiowej. Czasem mam wrażenie, jakby serce miało mi zaraz wyskoczyć, nie wiem jak to dosłownie opisać. Na zewnątrz jestem spokojny, a w środku mnie trwa wielki huragan, który sieje spustoszenie w organizmie. Z tego biorą się chyba moje kolejne problemy zdrowotne: - ciągłe uczucie niewyspania - szybkie bicie serca - niedowaga, bardzo szybka przemiana materii - problemy z koncentracją Moją obecną kondycję psychiczną okreśłiłbym mianem serialu wenezuelskiego z ciągłym zwrotem akcji, kiedy już wydaje mi się, że opanowałem ten wewnętrzny niepokój, obawy i przygnębienie wraca niczym bumerang przy pierwszym mniejszym lub większym niepowodzeniu. Myślę też, że moje problemy są w pewnej części spowodowane skomplikowaną sytuacją zawodową oraz finansową, gdzie pojawiło się na przestrzeni ostatniego półrocza sporo problemów. We wcześniejszym poście pisałem o moim zwolnieniu z pracy - byłem zatrudniony jako pracownik. Równolegle prowadziłem i nadal prowadzę ogólnopolskie radio internetowe, którego jestem właścicielem jak i również prezenterem. Jak to w branży internetowej bywa - raz pieniążki są, a innym razem nie ma, to powoduje niepewność i obawę przed jutrem i sądzę, że w dużym stopniu wpływa na moj stan psychiczny. Do tego ciągłe raty, raty i raty... Nie wiem czy ktoś z Was również przeżywał podobne rozterki - na słowo "psychiatra" reaguję wręcz panicznie, zawsze wydawało mi się że do tego lekarza trafiają ludzie niepoczytalni, cierpiący na schizofremię itd.. Jestem tym wszystkim przerażony, a co najgorsze - nie mam na kogo liczyć. Wiecie jak to jest ze znajomymi, w bezpośredniej rozmowie okażą zrozumienie, a następnego dnia oplotkują, taka niestety polska mentalność ( oczywiście, nie dotyczy to wszystkich ). Z ojcem od wielu lat nie potrafię znaleźć wspólnego języka, z kolei matka wszystkie moje sygnały po prostu bagatelizuje ( Ile bym dał aby zrozumiała... ale nie zrozumie bo nawet nie próbuje, na wszystko ma swoje własne wytłumaczenie ( Na koniec dodam coś na temat tego miejsca - to może dziwne, ale pisanie tutaj daje mi w pewnym sensie ulgę, to jedyne miejsce i ludzie, którzy rozumieją to co czuję i chcę im przekazać. To jest dla mnie w tej chwili nieocenione, aż dziw że wyżalenie się nieznanym sobie osobom może dać człowiekowi ulgę i wpłynąć pozytywnie na samopoczucie... PS. Czy z tego naprawdę można się całkowicie wyleczyć? PS2. Wiem, że nie postąpiłem fair, sprawdzając korespondencję dziewczyny, niemniej to jej zachowanie dało mi odczuć ze coś jest nie tak w tym związku. Gdybym tego nie zrobił, pewnie jeszcze przez długi czas walczyłbym z własnymi wątpliwościami i rozterkami. Miałem więc trudny wybór moralny - jej prywatność czy własne zdrowie i nerwy. Wówczas towarzyszło mi przekonanie że działam w dobrej wierzy, ponieważ postępując w ten sposób chciałem jedynie pozbawić siebie wątpliwości. Tymczasem przeżyłem szok.
  18. Dzień dobry, Poniższy tekst jest efektem długotrwałych dziwnych zachowań, w moim odczuciu zdecydowanych zaburzeń jakie zaobserwowałem w swoim zachowaniu na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. Zdecydowałem się napisac o tym dopiero dziś, poniewaz wcześniej po prostu nie dostrzegałem skali problemu, lub najzwyczajniej nie chciałem widziec.. Nie wiem nawet od czego zacząc, głowa tryska ogromną ilością emocji i mysli, których nawet nie potrafię opisac. Jest 6:40 nad ranem a ja nawet nie zmrużyłem oka, po prostu nie jestem w stanie.. Zanim spróboję zastanowic się nad genezą mojego problemu jaki mam ze sobą, postaram się mniej więcej opisac jak to sie wszystko zaczeło: 3 lata temu poznałem wspaniałą, jak mi się wydawało dziewczynę. pochodziła z patologicznej rodziny, a mnie jakoś zawsze ciągneło do trudnych osób ( chyba sądziłem, że osoby które mocno doświadczyły życia, są bardziej odpowiedzialne i uczuciowe ). Poznaliśmy się na gadu-gadu, zanim doszło do pierwszego spotkania, spędziliśmy niemal 3 bite miesiące na internetowych rozmowach, w trakcie których zrodziło się uczucie pomiędzy nami. Spotkalismy się w realu, spodobalismy się sobie, zakochałem się - niestety to jedna z moich największych słabości, niewiele czasu mi to zajmuje. Po 3 miesiącach związku, a 6 miesiącach znajomości w ogóle zaręczylismy się, było wspaniale. Od tego mniej wiecej momentu rozpoczeło się moje piekło.. Z każdym kolejnym miesiącem dowiadywałem się nastepnych coraz bardziej przerażających rzeczy, a kiedy byłem juz u kresu wytrzymałości i pocieszałem się, że gorzej już byc nie może - spadały na mnie kolejne "razy". Niechciałbym zanudzac szczegółami, może więc po prostu postaram się wypunktowac najważniejsze z nich: 1. Dowiaduje się, że dziewczyna tańczy na róży w klubie Go-go ( pochodziła z Warszawy ), co chyba dla każdego kochającego faceta byłoby sprawą niedozaakceptowania. 2. Dziewczyna za moją namową postanowiła skonczyc z tancem i rozpoczela pracę jako barmanka w tym samym klubie. Od tej chwili niemal każdego dnia dręczyły mnie mysli, czy aby na pewno przestala tanczyc. Ta niepewnośc która mi towarzyszyla niedawala mi spokoju, obawy sprawiały że mysli przychodziły same. 3. Po 7 miesiącach związku, podjeliśmy decyzję, że dziewczyna wprowadzi sie do mnie ( dzieliło nas 400km). To była bardzo poważna decyzja, musiałem byc pewny czy jest wobec mnie ze wszystkim szczera, nie dawalo mi to spokoju - podrzuciłem jej program o nazwie keylooger, który rejestrowal i wysylal na moją skrzynkę pocztową wszystko to co pisala na klawiaturze swojego komputera. 4. Efekt był porażający, po ledwie 30 minutach dostalem pierwszą wiadomośc, która wskazywala że zostalem perfidnie zdradzony. Szok był ogromny, w emocjach od razu zadzwonilem do niej i zakończyłem związek. Dziewczyna za 4(!) godziny przyjechała do mnie i błagala o drugą szansę. Mimo że tak naprawdę nigdy jej tego niewybaczylem, zgodziłem się, co bylo moim największym życiowym błędem 5. Tydzień później wprowadziła się, zamieszkalismy razem. Nie było to już to samo co wcześniej, czułem ogromny żal, uczucie pokrzywdzenia, ryczałem jak małe dziecko niemal każdego dnia przez 2 bite tygodnie. Po miesiącu gdy mój stan psychiczny zaczal się powoli unormowywac, dowiedziałem się że Kasia ( imię zmienione ) zdradziła mnie poraz drugi, tym razem za pieniądze - okazało się, że przez 2 lata zarabiała na życie jako prostytutka, tłumaczyła to brakiem perspektyw życiowych ( obydwoje rodzice alkoholicy ) itd etc. Postanowiłem definitywnie zakończyc ten związek, dostała 2 godziny na spakowanie sie i wyjazd do Warszawy. Kochałem bardzo tą kobietę, a ona bardzo dobrze zdawała sobie z tego sprawę i z premedytacją wykorzystywała to, grając i manipulując mną, moimi uczuciami. Gdy kazałem się jej spakowac, wybiegła z domu krzycząc, że idzie pod tory ( często w taki sposób się zachowywała ). Wybiegłem za nią w samych spodniach i t-shircie ( była zima późną nocą ). Dogoniłem ja dopiero przy torach, po kilku nieudanych próbach wyciągnięcia jej, zadzwoniłem na policję i poprosiłem o interwencje. Zostalismy zawiezieni na komisariat, tam przysłano lekarzy którzy mieli ocenic czy istnieje realne zagrożenie samobójcze. Dziewczyna została zabrana na srebrzysko - to szpital psychiatryczny w Gdańsku. Mimo, że czułem ogromny ból, było mi żal tej dziewczyny ( nie wiem sam dlaczego, mam po prostu zbyt miękkie serce, kochałem ją mimo wszystko i nie potrafiłem przestac ), przyjechałęm do szpitala 4 dnia, tam odbylismy rozmowę i postanowilem dac jej ostatnią szansę. Po tygodniu wypisali ją ze szpitala... Zycie pokazało, że nie był to dobry pomysł. Kłótni było coraz więcej, oboje pogłębialismy się w narastającym smutku którzy towarzyszył nam każdego dnia i nocy, niewspominając o łóżku, gdzie czułem odrazę, wstręt, już nawet nie wiem jak to nazwac. Co najgorsze, wspomnienia co chwile wracały, co powodało kolejne niepotrzebne kłótnie. Ona potęgowała w sobie nienawiśc do samej siebie, za to co mi wcześniej zrobiła, ja z kolei nie mogłem się pogodzic. W tamtych momentach nie byłem juz w stanie płakac, reagowałem mechanicznie, tak jakby ktoś pozbawił mnie jakichkolwiek uczuc. Po 2 miesiącach od tego czasu ( 8 miesięcy temu ) podjęła decyzję o zakonczeniu związku i wrociła do Warszawy.. Pierwsze kilka tygodni było straszne, niemniej rozstanie przypadło akurat na okres wakacyjny, co przyczyniło się do tego, że dośc szybko poznałem kogoś innego i udało mi się dośc szybko stanąc na nogi. Dziś jednak, po tym wszystkim moge powiedziec, że nic już nie jest takie same jak kiedys, moje entuzjazm zyciowy, spontanicznośc, dusza artysty, usmiech na twarzy.. nic juz z tego nie zostało Przed Wami stoi znerwicowany człowiek, przestraszony zyciem, z pesymizmem patrzący na każdy kolejny nadchodzący dzień. Mam problemy ze snem, a co najgorsze bez względu na ilośc godzin snu zawsze czuje się zmęczony, bez siły na nic. Schudłem 8 kilogramów, do dzisiaj nie jestem w stanie przybrac na wadze. Gdy poszedlem do lekarza ogólnego, zwrociła uwage na moje nerowe ruchy rąk, wzrok szukający jakiegoś niewidzialnego punktu, umiejscowionego gdzieś daleko od oczu mojej rozmówczyni. Obecnie coraz częsciej chodząc spac, nie potrafie pozbyc się mysli nad samym sobą, dręczą mnie myśli że jestem chory psychicznie i wyląduje w wariatkowie ( Te myśli przychodzą same, nie potrafię się ich wyzbyc. Do tego zdarza mi się reagowac w bardzo dziwny sposób - znajomi mówią że jestem bardzo przewrażliwiony, obrażam się z żartów, bardzo łatwo popadam ze skrajności w skrajnośc z moimi nastrojami. Najgorsze jest jednak to - Nie wiem czy słowo "Halun" to dobre określenie.. Nie wiem czy komukolwiek z Was zdarza się coś takiego, nie wiem nawet jak to sklasyfikowac, tak dziwne to uczucie.. Podczas spotkań ze znajomymi z kilkuosobowym gronie, jestem jakby nieobecny. Nie potrafię wtopic się w wir rozmowy, zamiast tego zaczynam myslec o sobie, o własnych problemach czy o czymkolwiek, często niezwiązanym z aktualnym tematem rozmowy, po prostu gdzieś uciekam. Dzisiaj podczas wieczornego spotkania doszło juz do sytuacji, że zamiast aktywnie uczestniczyc w rozmowie, w mojej głowie zradzały się pesymistyczne mysli - czy ja jestem nienormalny, co ze mną jest? ( Tego się nie da opisac, to przychodzi same. Co ciekawe - znajomi od zawsze żartowali że powinienem zostac psychologiem, ponieważ często w wielu stuacjach wykazuję skłonnośc do zagłębiania się w szczegóły i psychoanalizy. Tak się zastanawiam, czy własnie ta skłonnośc do wiecznej analizy i urajania sobie czegoś, nie jest własnie moim najwiekszym problemem. Niestety nie potrafie tego zmienic, usunąc, czasami gdy już coś sobie wbije ta moja głowa, mam kłopoty ze spaniem przez kolejne kilka nocy.. Na domiar tego wszystkiego dochodza liczne inne problemy - Zauważyłem spadek sprawności seksualnej, wiadomo jakie objawy Brak pieniędzy - po rozstaniu, zwolniłem się z pracy Sprzeczki rodziców w domu i tak w koło macieja.. Jestem już u skraju wyczerpania psychicznego, boje się że pewnego dnia coś mi przeskoczy w tej głowie i najzwyczajniej w świecie śfisiuje (( Nie wiem nawet do jakiego lekarza udac się z tym problemem, nie wiem czy potrafiłbym to wszystko opowiedziec w bezpośredniej rozmowie ( Co mi jest? Czy ktoś jest w stanie zdiagnozowac mój problem ? P O M O C Y (
×