Lindena "używam" od kilku miesięcy - znalazłam go swego czasu na sieci i muszę przyznać, że na mnie działa. Bardzo mi pomógł z moimi zmaganiami z nerwicą, na tyle, że teraz jestem w stanie wyjść normalnie z domu, powolutku spotykać się ze znajomymi (bo to też czasem dla mnie jest problem), a nawet wyjechać na niedalekie wakacje (co dawniej było dla mnie w ogóle nie do pomyślenia). Racja, że facet (czy też jego doradcy) znają się na marketingu i umieją produkt sprzedać oraz zareklamować, ale to mnie w żadnym wypadku nie zraża - skoro metoda działa, dlaczego ci ludzie nie mają sobie na tym zarobić? Przecież nikt nie leczy charytatywnie za "Bóg zapłać".
Po przesłuchaniu wstępu i czytaniu książki, stwierdziłam, że przecież nic nie szkodzi spróbować. Wystarczy dobra dawka samo zaparcia i codzienne starania, a będzie lepiej - u mnie efekty pojawiły się już po paru tygodniach. Od razu mówię, że nie jest to opcja dla ludzi o słabej woli (trzeba się konsekwentnie trzymać ćwiczeń i "Nine Pillars", sama z tym miewam problemy). Często też niektóre techniki czy propozycje uspokajania propnowane przez Lindena nie działały na mnie (np. wychwala on zbawienne działanie herbatki rumiankowej, która na mnie nie ma kompletnie efektu), ale to rzeczy które każdy może dobrać indywidualnie. Są poza tym niezłe techniki i szczegóły, które na mnie działają fenomenalnie (sposoby odwracania uwagi, nie patrzenie w lustro, ćwiczenia, tai chi/joga itd.). Myślę, że każdy, dla którego język nie jest problemem, powinien się z tym zapoznać, jeśli ma tyle samozaparcia. W końcu - co mamy do stracenia?:)
Aha, przed zdecydowaniem się na Lindena sporo googlowałam po sieci i spotykałam się na angielskich i amerykańskich forach z przeważającymi pozytywnymi opiniami. Poza tym - jak sam to Linden podkreśla (zresztą odwiedźcie jego stronę) - napisał książkę nie tylko ze wsparciem żony, która mu wiele pomogła, ale i kilku specjalistów-psychologów. To mnie ostatecznie przekonało. Metoda nie reprezentuje jakiejś konkretnej metody, np. Gestallt, czy poznawczo-behawioralnej, po prostu podchodzi bardziej... syntetycznie i wybiera z każdej opcji, to co najlepsze.
Linden twierdzi, że ponad 95% ludzi czuje poprawę po stosowaniu jego metody, zdecydowana większość się leczy. Nie wiem na ile są to miarodajne statystyki, ale (nawet jeśli podzielimy statystyki na pół) warto sprawę przemyśleć i spróbować samemu. Chyba jednym z głównych fundamentów tej metody jest wiara, że można to zrobić, można poczuć się lepiej i wyzdrowieć. A właśnie o to nam tutaj chodzi, nie?:)