Skocz do zawartości
Nerwica.com

coolkidofdeathh

Użytkownik
  • Postów

    67
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez coolkidofdeathh

  1. Mam wrazenie, ze przez moja depresje i fobie nie jestem w stanie nikogo pokochac. Mowie to tylko , w momencie gdy czuje sie naprawde dobrze przy tej osobie.. a to sie bardzo rzadko zdarza. Ciagle sie czuje gorsza, mniej atrakcyjna, malomowna i generalnie do dupy. Jednego dnia mi zalezy.. apotem przez kilka dni potrafie sie nie odzywac . Wydaje mi sie, ze nawet moje czyny nie wskazuja na to - ze kocham ta osobe. Wrecz przeciwnie - ze mam ja gleboko gdzies. Ogarnia mnie jakas znieczulica. Zaczelam sobie wyobrazac.. jakby to bylo jakby np ktos z moich bliskich umarl... i stwierdzilam, ze bym sie w ogole nie przejela tym. To jest straszne... bo nigdy w ten sposob nie myslalam. Zawsze na sama mysl o smierci kogos bliskiego, chcialo mi sie plakac i dla bliskich osob zrobilabym wszystko. A teraz nie wiem o co tu chodzi. Cos sie zmienilo we mnie, i to nie jest fajne. Dodam , ze stalam sie agresywna.. awanturuje sie ciagle z rodzicami. Mam ochote walnac w sciane glowa.. czasem nawet jemy obiad a ja mam ochote rzucic widelcem w moja mame.. Czy to jest normalne? Normalne jest, zeby kazdej osobie czuc sie beznadziejnie... ? Nawet przy przyjaciolach. Bardzo potrzebuje czyjejs milosci, czulosci... ale nie potrafie tego odwzajemnic. Kazdy zwiazek konczy sie klapa. Z mojej winy.
  2. Mam depresje, fobie spoleczna i bulimie z ktorej powoli wychodze. Ostatnio nie rozumiem swojego zachowania.. non stop szukam potwierdzenia (nieswiadomie - choc to zauwazylam) ze jest zle i ze nie warto zyc. Nawet jezeli sa dni, kiedy przez chwile czuje sie dobrze. To mam wrazenie ze przyciagam te negatywne mysli.. i momentalnie robi sie lipa. Tak jakbym nie do konca chciala sie wyleczyc.. tak jakby bylo mi dobrze z tymi chorobami. Nie radze sobie z tym. W dodatku wszyscy mnie obwiniaja za to jak jest i mowia ze ja po prostu nie chce wyjsc z depresji.. ze mi to jest na reke i za kazdym razem usprawiedliwiam sie choroba. Moze maja racje... Utrzymuje bliski kontakt z moja nauczycielka ... wie o moich problemach itp. Ostatnio przyszlam do niej. Zle sie poczulam.. jakos slabo mi sie zrobilo i zaczelam sobie wkrecac , ze sie dusze i ze mam depersonalizacje. ( kiedys dlugo mialam problemy z tym) Nie chcialam tego robic.. bo wiedzialam, ze sie zmartwi . Ale to bylo silniejsze.. i przez prawie godzine udawalam , ze dzieja sie ze mna dziwne rzeczy, jak w jakims amoku cholernym. Przytulila mnie ... i dopiero po jakims czasie przestalam. Tak samo jest jak ktos sie pyta jak sie czuje.. prawie zawsze odpowiadam , ze zle. Nie dopuszczam do siebie mysli.. ze jednak moze byc dobrze i to mnie wykancza. Zakodowalam sobie, ze jest zle i koniec . Czy ktos ma podobnie ? : (
  3. Czesc. W poprzednich postach pisalam o mojej depresji, bulimii. A teraz chodzi o cos zupelnie innego. Otoz, zblizylam sie bardzo z moja nauczycielka. Dowiedziala sie o moich problemach . Zaczelysmy rozmawiac, pisac. Zaprosila mnie do siebie . Starala sie mi pomoc.. no i wiele dla mnie zrobila. W sumie nawet wiecej niz moi przyjaciele razem wzieci.. Wspaniale sie z nia dogadywalam , rozumialysmy sie praktycznie bez slow. Tej samej muzyki sluchamy, obie interesujemy sie buddyzmem. Ogolnie mamy wiele wspolnego. Mimo, ze probowala mi pomoc, sama ze soba nie dawalam sobie rady, moj stan byl tak tragiczny, ze wyladowalam w szpitalu psychiatrycznym , gdzie trzymali mnie 2 miesiace. Wrocilam 3 tygodnie temu. Wydawalo sie, ze wszystko powoli wraca do normy.. A tu niespodzianka. Od kilku dni jest fatalnie. Czuje, ze powracam do punktu wyjscia. A co najgorsze.. zaczelam cos czuc do tej nauczycielki. Nie jestem pewna tych uczuc. Ale non stop o niej mysle. Non stop moglabym mowic jej jaka jest niesamowita. Uwielbiam przebywac z nia, sluchac jej. Wstydze sie tego.. nie wiem co mam robic. Bo to nie daje mi spokoju. Chcialabym spedzac z nia wiecej czasu, bo w gruncie rzeczy jeszcze zadna osoba nie okazala mi tyle wsparcia co ona.Aczkolwiek Ostatnio mam wrazenie , ze totalnie na mnie zlewa. Odpisuje na smsy po 2 , 3 godzinach - a ja czekam jak kretyn na jej odpowiedz i sie wsciekam przy okazji. Jedna czesc mojego mozgu mysli prawidlowo : 'okej, pewnie jest zajeta, odpisze potem' , z kolei druga podpowiada mi zebym napisala jej , ze juz wiecej nie bede zawracac jej glowy, bo czuje, ze jestem dla niej jakims pieprzonym utrapieniem. Nie ogarniam juz co sie ze mna dzieje. Nawet nie wiem co wlasciwie od niej oczekuje. Nie chce zeby sie przestraszyla mnie chociaz, pewnie juz ma stracha. Boje sie, ze juz jej sie znudzilam. i ze jest zmeczona tym moim wiecznym narzekaniem. Najbardziej niepokoi mnie to, ze zaczelam wszystko robic wbrew sobie, nawet jezeli czuje sie calkiem dobrze, to mowie, ze jest beznadziejnie - tylko po to, zeby ona sie mna zainteresowala, pocieszyla mnie, dodala otuchy albo chociaz powiedziala, ze jest ze mną. Dodam , ze mam zle przezycia z dziecinstwa, bo rodzice przez pewien czas sie mna nie zajmowali (sa alkoholikami) i wydaje mi sie , ze wlasnie dlatego tak lgne do tej nauczycielki. Chyba ja pokochalam o0 boje sie , ze to obsesja. Boje sie moich uczuc w stosunku do niej. Z jednej strony ja 'kocham' a z drugiej mam zal, ze ma dla mnie tak malo czasu. No wlasnie, juz sama nie wiem co ja od niej chce ;/ glowa mnie boli od tego myslenia o niej. Co ja mam robic, powiedzcie bo zwariuje niedlugo :SSSS
  4. czesc. wczoraj sie dowiedzialam, ze w zwiazku z moja bulimią,depresją i lękami jest konieczność żebym pojechała do ośrodka dla dzieci i młodzieży w szczecinie, na ponad miesiac. W szoku byłam.. Mam 17 lat. Nie wiem czy to cos da. Ktos z was tam byl? moglby mi cos doradzic..powiedziec jak to wszystko tam wyglada?
  5. coolkidofdeathh

    [Szczecinek].

    Hm, jest tutaj ktos ze Szczecinka ( nie Szczecina) kto zmaga sie z depresja,nerwica,cokolwiek? :)
  6. Nie mam pojęcia co sie ze mna dzieje ostatnimi czasy. Poza poprzednimi postami w ktorych pisałam o lękach, depresji, fobii spolecznej i zespole jelita.. jest coś jeszcze, mianowicie natręctwa. Od 2 miesiecy natręctwa nasiliły się do takiego stopnia że przestałam sobie ufać, nie wierze że ja to ja. Popadam w rozne zauroczenia ( najczesciej czuje to do kobiet- a sama nią jestem) Lecz nie chodzi tutaj do konca o pociąg fizyczny i pożądanie, po prostu mam wrażenie ze cos mnie laczy z daną osobą. Nie moge sluchac muzyki.. bo od razu zaczynam szukac w internecie informacji na temat piosenkarki, ogladam jej zdjecia i nie moge tego przerwac.. tak jakbym byla w jakims amoku , tak samo z aktorkami, jestem tak zafascynowana że nic do mnie nie dociera , a potem nadchodzi czas kiedy czuje sie beznadziejnie , bo nie jestem taka jak one. Ostatnio ciągle myslę o jednej nauczycielce.. na lekcjach zamiast sie skupic patrze sie prosto w jej oczy, wyobrazam sobie czy np jest dobrą matka.. a w domu szukam informacji na jej temat.. ogladam jej zdjecia na nk. To stalo sie dla mnie udręką. Czuje sie jak psychol.. mam wrazenie że to początki jakiejs obsesji.. ze w przyszlosci bede w stanie komus zrobic krzywde.. kogoś zabić. Dziś jestem całkowicie załamana.Poszłam do szkoly, na 3 lekcji z tego powodu ze pani pytała, zrobilo mi sie strasznie nie dobrze. Bylam roztrzęsiona, glowa mi drzala, kolatania serca, niewiedzialam gdzie mam się patrzec. Myslalam ze wyjde z siebie, nie potrafilam na glupie pytanie odpowiedziec 'ktora godzina' . Na przerwie poszlam do wychowawczni, powiedzialam jak wyglada sytuacja : że od 4 dni nic nie jem. Wiec zwolnilam sie do domu(oczywiscie nie bylo to latwe i minnela jakas godzina zanim mnie wypuscili ze szkoly)nauczycielka (ta na punkcie ktorej mam jakas obsesje) powiedziala ze mnie nie pusci do domu, bo wygladam zle , faktycznie cala sie trzeslam i bylam w pol przytomna. Stwierdzila ze mam goraczke.. widzialam ze sie martwi troche o mnie i chcialam tak na maksa sie do niej przytulic ale wiadomo ze tego nie zrobilam. Najgorsze w tym wszystkim jest to ze sobie to wkręcam..tzn jem coś i ide do lazienki na sile wymiotować.juz kiedys mialam podobną akcje i nie jadlam tylko po to żeby wzbudzic litosc u kolezanek. I dzisiaj to samo, stwierdzilam że skoro jestem gruba, to wymiotowanie mi dobrze zrobi a po 2 moze ktos sie wkoncu zainteresuje mną i dostrzegnie że cos jest nie tak. A glownie mi zalezalo na tym zeby ta nauczycielka to zauwazyla... a teraz siedze w domu i zastanawiam sie czy np ona o mnie myśli ;/ i ciekawe czy zrobilo jej sie mnie szkoda;/. Prawde mowiac, chcialabym byc teraz chora na coś.. zeby u innych wywołac wspolczucie...tylko po to . wiem , że jest to nienormalne , ja już nie daje sobie z tym rady. Moglby ktos cos doradzić?
  7. Zrobilam sobie wczoraj test. Wyszlo ze mam depresje , i ze powinnam jak najszybciej udac sie do specjalisty i tak dalej.. Od kilku miesiecy miewam potezne wahania nastrojow, czasem jest to nie do wytrzymania. W styczniu calkowicie mi sie wszystko poprzestawialo. Nie moge spac w nocy, spie 4 godziny czasem 5. Podjecie jakiegokolwiek dzialania jest praktycznie niemozliwe.. Nie wyjde sama na miasto, jesli juz musze pojsc do sklepu to z kapturem na glowie , zeby nikt przypadkiem mnie nie zauwazyl. jestem w 1 klasie LO. Na poczatku nauka nie sprawiala miproblemow, dostawalam 2,3 czasem 4 i 5. Teraz jest gorzej, jestem na profilu biologiczno chemicznym, z biologii przestaje sobie radzic, nie odzywam sie na lekcjach i dostaje jedynki. Glupio sie czuje przy klasie, bo oni wszyscy maja ciagle reke w gorze a ja nic;/ nie chce nigdzie wychodzic. nie czekam na weekendy, ferie,wakacje.Do szkoly chodze w kratke, w poniedzialek czyli jutro nie czuje sie na silach zeby tam pojsc. Mam wrazenie ze Ci ludzie sa falszywi, brzydze sie nimi. Nie moge patrzec na to szydercze otoczenie, i czasem potrafie byc chamska w stosunku do nich.Niby mnie lubia, ale uwazam sie za osobe ktora nie pasuje do nich.. za maloatrakcyjna, nudna niezabawna itp. Chodze do psychologa.. w piatek bedzie moja 3 wizyta. ale nie wiem czy to cos pomoze. Nie moge juz nic robic,nic nie sprawia mi radosci, calymi dniami albo spie albo bol glowy nie daje mi spokoju.nie moge sie skupic.. wystarczy ze poucze sie minute , od razu wlacza sie niemilosierny puls w glowie;/ Nie chce mi sie ubierac, dbac o siebie, myc..gdy patrze na siebie w lustrze , robi mi sie niedobrze. nie moge sluchac muzyki bo mnie przygnebia.. filmy romantyczne to samo. Nie wiem co sie dzieje. Powoli trace apetyt. nie odpisuje znajomym na smsy, przestalam sie spotykac z przyjaciolka, a z rodzicami w ogole nie rozmawiam. To sa oznaki depresji?Co mamz tym zrobic?
  8. Czesc. Teraz jestem w 1 klasie LO. Zaczne moze od tego ze cierpie na zespol jelita wrazliwego, w 3 gimnazjum i na poczatku 1 LO bardzo sie to nasililo, wiadomo nowa szkola, ludzie i tak dalej. W pazdzierniku postawilam matce ultimatum , ze jesli nie pojedzie ze mna do psychiatry po jakies leki to nie pojde wiecej do szkoly. Siedzialam jakies 4 dni wdomu az w koncu pojechalysmy do tego psychiatry (dodam ze w moim miescie zaden lekarz mnie nie chcial przyjac ze wzgledu na to ze nie mam jeszcze 18stki ;/ ) wiec musialysmy jechac 70km do najblizszego psychiatry. przepisala mi Pramolan i biore do dzisiaj.. W sumie to pomogl mi na tyle, ze rzadziej miewam ataki paniki na lekcjach i jestem w stanie w miare spokojnie siedziec. A przedtem bylo to niemozliwe. Jednak zauwazylam ze to co wczesniej we mnie siedzialo bardziej sie nasililo. Boje sie ludzi, ogolnie nie cierpie chodzic do szkoly..jeszcze wczesniej bylam aktywna a teraz siedze na lekcjach jak buc , nie odzywam sie i dostaje jedynki. Gdy wiem ze nauczyciel pyta, zaczynam miec kolatania serca, chce mi sie wymiotowac, poca mi sie rece, glowa mi drzy i wyglada to niefajnie . Jako jedyna z klasy siedze cicho, przez co czuje sie jak kretyn, bo wiem ze ludzie to komentuja;/ Przestalam chodzic na imprezy.. nie chodze do kina, restauracji , doslownie nigdzie. Boje sie rzeczywistosci, nie pojade nigdzie sama a mam pelno okazji na kazdym kroku.. ale sie boje. W wakacje tez tylko i wylacznie ze starymi jezdze,mimo ze nie mam z nimi dobrego kontaktu .bardzo bym chciala pojechac na jakis oboz, pod namioty czy cos ale wiem ze cos mi odwali i bede chciala wracac do domu, bo tak bylo pare razy. Najchetniej zaszylabym sie w domu i ogladala telewizje. Dzisiaj nie poszlam do szkoly i jutro tez nie ide. Mialam isc zalatwic pare spraw na miescie ale nie pojde bo mam jakis lek, ze cos mi sie stanie po drodze. mam wrazenie ze wszyscy sie na mnie gapia. Nie lubie zarowno swojego wygladu, jak i charakteru. Gdy patrze na siebie w lustrze robi mi sie niedobrze.generalnie nic ale to nic mi sie nie chce. nawet ubierac. Zeby tego bylo malo, doslownie wszystko mi zwisa. Zaczelam wiecej palic , pic i czasem zdarza mi sie zapalic cos lepszego, a dobrze wiem jakie to moze przyniesc konsekwencje. po prostu mam gdzies swoje zdrowie i tak wiem ze nic dobrego mnie w zyciu nie spotka. Ograniczylam swoje kontakty praktycznie do kilku osob, zrobilam sie chamska, mam do wszystkiego olewczy stosunek. Czuje sie wsrod ludzi jak osoba ktora w ogole do nich nie pasuje, z ktora nie ma o czym gadac i przede wszystkim nudna, nawet przy przyjaciolce miewam takie odczucia;/kolezanka mnie zaprasza na imprezy, zebym spala u niej a ja oczywiscie jakies glupie wkrety wale, ze nie moge, a tak naprawde boje sie odrzucenia , ze nie bedzie miala o czym ze mna gadac ,albo ze sie porycze bez powodu itp. Mam dosc takiego zycia.. w szkole coraz wieksze problemy, kiedys jeszcze mialam motywacje do nauki a teraz jedyne co robie po szkole to spie , ogladam tv albo rycze w swoim pokoju. i ciagle tylko slysze od matki ze uzalam sie nad soba i ze mam chodzic do szkoly, bo ona nie bedzie mi pisac usprawiedliwien. W nocy spie maksymalnie 4,5 godzin. nie moge zasnac, oczy mi lataja na wszystkie strony , zadreczam sie glupimi myslami. Kiedys mialam chlopaka i to wspanialego.. ale nie mogl zniesc tego ze nigdy nie chodzilam z nim na imprezy, rzadko kiedy dalam sie wyciagnac gdzies do kina , dlatego zerwal. wcale sie mu nie dziwie.. teraz nie moge sie pozbyc tego poczucia winy, ze to przeze mnie sie rozpadlo. On teraz jest szczesliwy z inna, a ja nie mam nikogo i jest do dupy.Mam wrazenie, ze jakby udalo mi sie pozbyc ttych lekow i niskiej samooceny , to naprawde bylabym szczesliwym czlowiekiem .. Troche sie napisalam.. jesli komus sie bedzie chcialo przeczytac to bede wdzieczna, jeszcze milej bedzie jesli ktos mi doradzi co mam robic i co mi w ogole jest?.
  9. Czesc. Chce sie podzielic z wami moim problemem, otoz.. cierpie na zespol jelita drazliwego a teraz wybieram sie do liceum. W sumie mozna powiedziec ze od dawna to mam, bo jak bylam mala to kazdym wyjazdem sie stresowalam co konczylo sie oczywiscie dlugim pobytem w kiblu, teraz mimo ze sie wiele nie zmienilo, to jest coraz gorzej. Moj lek nasilil sie do takiego stopnia ze boje sie gdziekolwiek wyjezdzac, w bylej szkole[gimnazjum] pomijajac fakt ze znalam nauczycieli, otoczenie, szkole to stresowalam sie tak ze po 1 lekcji czulam sie jakbym byla na nogach conajmniej 10godzin.. to stalo sie nie dowytrzymania , wiele razy uciekalam z tego powodu z lekcji. Chcialam sie wybrac do psychologa,psychiatry ale matka za kazdym razem.. cytuje ja' to wszystko siedzi w twojej glowie, nie ty jedna masz taki problem'. Czuje a nawet wiem ze w liceum nie dam rady z tym.. w dodatku to elitarna szkola. Rozmawialam ze znajoma , poradzila mi zebym wybrala sie do psychiatry , psychologa i oczywiscie na jakas terapie , ale to swoja droga. i zeby przepisal mi jakies leki przeciwlekowe.. zeby to bylo malo to jeszcze miewam stany depresyjne, depersonalizacje i mam fobie spoleczna.. Myslicie ze te leki przeciwlekowe moglyby mi pomoc? wizyte u psychologa mam gdzies za 2 tyg.
  10. Nie wiem od czego zaczac pisac , wiec moze zaczne od poczatku. Na poczatku 3gimnazjum narodzila mi sie jakas fobia , tak bez powodu. Sadze ze jest to fobia spoleczna i szkolna a takze mam sklonnosc do stanow depresyjnych. Po za tym od dawna cierpialam na nerwice zoladka [ zespol jelita drazliwego] Ani razu nie bylam u psychologa , ale za kazdym razem gdy mowie matce o moim problemie ona po prostu to lekcewazy i mowi 'to ci przejdzie' i tak od marca probuje sie wybrac do tego psychologa no i jak widac , nie moge. Ostatnia klasa gimnazjum byla dla mnie okropna , mimo ze z nauka nie mialam wiekszych problemow , znalam szkole, nauczycieli. Od paru miesiecy zauwazylam ze cos sie dzieje z moja psychika, zaczynam wszystko inaczej odbierac i chyba mam poczatki depersonalizacji.. a wahania nastrojow sa momentami nie do wytrzymania,odbija sie to na wszystkich do okola. Nie wiem czy to moze byc na skutek picia alkoholu , bo w 3 klasie dosyc czesto pilam i tu dochodzi tez palenie a slyszalam ze picie tylko poglebia stany psychiczne itp. Teraz ide do liceum i kompletnie nie wiem co robic.. po prostu boje sie ludzi i tego jak tam sie zachowam. Ze znow bede taka obojetna, chamska i w ogole. a w klasie mam 35 osob. Dodam ze ide do szkoly gdzie jest sama 'elita' Najbardziej to obawiam sie ze problemy z jelitami nasila sie do takiego stopnia ze przed wyjsciem ze szkoly z 20 razy odwiedze kibel. a w szkole nie bede mogla sie skupic na niczym innym , tylko na tym ze boli mnie brzuch , chce mi sie wymiotowac i ' ciekawe jak ja wyjde z klasy , zeby pojsc do lazienki ' bo tak wlasnie bylo w 3 klasie gim. Obawiam sie ze to wszystko to poczatki jakiejs choroby psychicznej.. najlepiej to bym chciala dostac jakies dobre leki od psychiatry, albo nauczanie indywidualne.. Co byscie mi doradzili?
  11. Nie wiem czy to fobia szkolna , czy nerwica. w kazdym razie jestem uzalezniona od wagarow. Wiem ze dla pewnych osob po prostu wyda sie to smieszne i pomysla ze po prostu jestem leniwa ale to swoja droga. Jestem w 3kl gim. i minimum raz , dwa razy w tygodniu mnie nei ma w szkole. Nie chodzi o to ze mi sie nie chce ale nie jestem w stanie wytrzymac te 7 czy 8 h w szkole. wszystko mnie drazni na okolo. W dodatku niedawno kazdy musial zrobic przemowienie na polskim na dowolny temat. i oczywiscie tylko ja nie zrobilam. boje sie opinii innych , wysmiania , krytyki , krzywych spojrzen. do tego stopnia ze nawet siedzac w lawce czuje na sobie wzrook wielu osob w szczegolnosci mojej nauczycielki a jak tylko ona cos powie na moj temat [ najczesciej mnie tyra za cos] to od razu robie sie czerwona i miewam jakies tiki nerwowe ;| . jak mam jej powiedziec ze po prostu nie jestem w stanie zrobic tego przemowienia ? teraz ide do liceum , chcialabym pojsc do szkoly spoleczej ale rodzice sa na tyle oszczedni ze nie zgadzaja sie na taki uklad. tam czulabym sie najlepiej. bo inne szkoly mnie przerazaja. co ja mam zrobic bo jak tak dalej pojdzie to jak pojde do normalnego liceum znow 50% czasu spedze w domu a nie w szkole ;|
  12. Mam 16 lat i czuje ze cos nie tak jest ze mna. Moze to dziwne wedlug was ze w tak mlodym wieku , ale nic na to nie poradze. Nie potrafie sie niczym cieszyc , mam wrazenie ze znacznie odstaje od reszty. Boje sie odrzucenia , a wiaze sie to z niska samoocena i nie chodzi tu nawet o wyglad , bo na to akurat nie narzekam , ale glownym problemem jest charakter i zaakceptowanie go. Rok temu jezdzilam na kazde wycieczki , biwaki , cokolwiek sie dzialo zawsze bylam chetna. a teraz nic mi sie nie chce , i ciagle mysle ze zostane gdzies w tyle. Teraz mam isc do liceum i kompletnie nie widze perspektyw dla siebie , nie wiem do jakiego liceum isc , na jaki profil. Zblizaja sie wakacje , wiekszosc ludzi gdzies jedzie , ale oczywiscie nie ja. Na oboz nie pojade , choc matka twierdzi ze jesli nei wybiore sobie jakiegos biwaku to 'wysle mnie na sile' Z rodzicami nei mam dobrego kontaktu i jestem ciagle krytykowana za rzekome 'uzalanie sie nad soba'. Coraz wiecej pale i pije. Co mi tak naprawde moze byc? I jak mam sobie radzic z tym bo teraz jedyna ucieczka od tego wszystkiego jest schlanie sie. czy ktos potrafi mi pomoc?
  13. Niedlugo piszemy testy gimnazjalne i kompletnie nie wiem co zrobic. Samymi testami sie nie przejmuje bo przeciez nie jest to sprawa zycia czy smierci. tu chodzi o cos innego. mam jakies leki ze jak siade tam to nie bede w stanie sie skoncentrowac nic wymyslec , ze jak cos trudnego sie trafi to juz w ogole po mnie ;s wiem ze brzuch mnie zacznie bolec a kiedy tak jest to napadaja mnie dziwne mysli ze zaraz bede musiala wyjsc z sali a przeciez na tescie jest to niemozliwe. Powiedzialam o tym matce bo pomyslalam ze moznaby jakos indywidualnie pisac ten test i oczywiscie ona powiedziala ze przesadzam , takze w niej oparcia nie mam. dlatego pisze tu. i co ja mam zrobic bo bezsensu tam isc i siedziec jak ten kretyn w dodatku sie stresowac kiedy i tak nic nie napisze. pomocy
  14. Od jakiegos czasu czuje ze zamykam sie w sobie , a dokladniej od 3kl gim. Nie lubie sie spotykac w wiekszym gronie bo mam wtedy wrazenie ze nikt mnie nie slucha i nie jestem nikomu potrzebna. Wiadomo Mam kolezanki , ale nie mam przyjaciolki i osoby ktorej moge sie zwierzyc ze wszystkiego. mam chlopaka ale to nie to samo i wole czasem z nim nie rozmawiac na niektore moje problemy. czuje ze jestem beznadziejna , ze jak cos mowie to nikt mnie nie slucha i ze sa osoby bardziej zabawne ode mnie i nie wiem czemu odnosze takie wrazenie ze wielu ludziom chodzi tylko o to zeby drugi czlowiek byl zabawny , inne wartosci sie juz nie licza i ze jak juz czlowiek nie jest zabawny to nie zasluguje na przyjazn itd. coraz czesciej miewam takie dni ze nie mam ochoty sie z niczego smiac , nic mnie nie cieszy. wszyscy sie smieja z czegos w klasie a ja oczywiscie musze udawac ze tez jest mi zabawnie i wogole. jeszcze w 2 kl jezdzilam na biwaki , rozne wyjazdy. a teraz calkiem mi sie odechcialo.kolezanki pytaja czemu nie chce jechac wykrecam sie tekstem ze nie bedzie mnie albo ze mam jakis wyjazd a ja po prostu nie chce jechac bo wkrecam sobie ze nikt mnie nie lubi i zostane sama jak gdzies pojedziemy , a panicznie sie tego boje. czesto po szkole nie mam na nic ochoty , jak tylko polozyc sie i ryczec w poduszke. matka mowi ze to nie jest normalne ze nie chce jezdzic na zadne kolonie , wyjazdy. kilka razy juz probowalam skonczyc ze soba ale za kazdym razem mysli samobojcze jakos odchodzily ode mnie. boje sie ze po prostu kiedys tego nie ogarne.
  15. mam podobny problem jak reszta.chyba mam fobie szkolna , od 3 kl gim nie chce mi sie wogole chodzic do szkoly , wczesniej tak nie mialam w 1 i 2kl. codziennie rano przezywam stres , bole brzucha , mdlosci, generalnie nic nie jestem w stanie przelknac a w szkole to nic nie mowie , gloduje od 8 do 14 i coraz bardziej staje sie to niekomfortowe. na lekcjach czuje sie fatalnie. zaczyna bolec mnie brzuch i zaraz sobie mysle ze bede musiala wybiec z klasy bo jest mi okropnie niedobrze. mam kolezanki ale mimo to czuje ze jestem nudna i gdyby mnie nie bylo to nikt by tego nie zauwazyl. czasem inni sie smieja z czegos a ja nawet nie mam ochoty albo nie jest to dla mnie zabawne oO. wracam do domu i mam dola przez ta cala sytuacje. bo nikt sie tak nie stresuje jak ja. w kwietniu pisze testy gimnazjalne i wogole sobie tego nie wyobrazam. nie chce pisac. wiem ze predzej sie zestresuje niz pojde tam i normalnie napisze. nie bede mogla sie skupic w gronie wielu osob , widzac ze wszyscy sa skoncentrowani tylko nie ja. czy w takim razie mozna sie ubiegac np o to by napisac test jakos indywidualnie?albo w domu? pomozcie ;x
×