Skocz do zawartości
Nerwica.com

kasia1988

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kasia1988

  1. Mój dzisiejszy dzień?? Jest dopiero godz. 11 30. A ja czuję, że umieram xD Wstałam rano, nie poszłam na wykłady, bo mi słabo. Poszłam na ćwiczenia na 10. Ledwo sie dowlokłam. Siedziałam tylko i patrzyłam na zegarek, żeby tylko już wyjść. Okropny ból głowy, duszno, słabo, zawroty głowy...bleeeeeeeeeee... Dobrze, że gość skrócił o 45 min. zajęcia, bo nie wytrzymałabym. I tak za chwilę musze jechać na kolejne ćwiczenia Nie mam siłłłłłłłłł!!!!!!!!! A do tego czuję taką ogromną pustkę. . .
  2. ja nigdy nie czytam ulotek. A co tam, niech sie dzieje, co chce
  3. Nie wiem Victorku co sie stało. Samo pzreszło chyba, tak oo, po prostu. Moze leki zadziałały? nie wiem. wiem tylko, że czułam sie super. Nagrałam płytę z moim zespołem, byłam na pieszej pielgrzymce do Częstochowy, przeżyłam dobrze praktyki, mogłam wychodzić wszędzie bez żadnego lęku, mogłam pić duzo alkoholu. Nie bałam się, że za chwilę znów coś mi sie stanie. Nawet do kościoła już nauczyłam się normalnie wchodzić. A teraz... Znowu to wszystko sie zaczyna. Ehh . . .
  4. Ja wierzę, wierzę, wierzę!! Nic nie zachwiele mojej wiary. Tylko Bóg jest moim życiem. On mnie prowadzi i wiem, ze zawsze będzie :)
  5. Bardzo dobrze :) Ja też wierzę w swoje zbawienie. I tylko na to czekam. Czekam na smierć, na to, zeby być już z Panem. Zaśpiewać psalm i stanąc przed Jego cudownym Obliczem. Ahh, jakie to cudowne. "Im bardziej wpatruję się w niebo, tym bardziej brzydnie mi ziemia".
  6. A skąd taka pewność zbawienia?? :) Ja też cieszę się każdym dniem. Choć ostatnio, od powrotu choroby jest coraz bardziej cięzko. . . Ale cóż. Widocznie taki mój krzyż. i muszę go dźwigać.
  7. O tak, dokładnie. Pozbyc się ciała i żyć, a najlepiej umrzeć w spokoju.
  8. Ja często mam takie uczucie, jakby życie toczyło się poza mną, przelatywało gdzieś obok. . .
  9. Ja na nerwicę lękową choruję już od półtora roku. Najpierw wykryto u mnie naczyniaka tętniczo-żylnego mózgu. Myślałam, ze to przez to tak źle się czuję. Cały czas było mi słabo, kręciło mi się w głowie, robiło mi się duszno, serce waliło jak oszalałe, jak gdzieś wychodziłam, nogi miałam jak z waty. Zaczęło się od tego, że zrobiło mi się słabo w kościele. Od tego czasu boję się wchodzić na msze do środka kościoła. Stoję na zwenątrz, ale i tak nie zawsze daję radę. Po tym, jak wypisali mnie ze szpitala, poszłam do psychiatry. Zapisał lek Pramolan i biorę go do tej pory. Było już dużo lepiej. Studiuję na drugim roku filologii polskiej. Miałam praktyki w szkole. Było super, atak ani raz się nie pojawił. Mogłam normalnie wszędzie wychodzić, nie bałam się, że coś mi sie stanie. A teraz wszystko wróciło. 2 stycznia zasłabłam w mojej łazience w akademiku. Od tej pory nie moge się ogarnąć. Panicznie boję się kąpać!!! Przebywam w łazience góra 10 min. I wszystko zaczyna się od nowa. Nie mam siły chodzić na zajęcia, bo mi słabo, boje sie wychodzić z domu, zeby mi się cos nie stało....Wszystko jak dawniej. A teraz jeszcze sesja, tyle nauki, a ja nie mam siły. Nie wiem, czy dam sobie radę. Jeszcze nikt mnie nie rozumie. Tylko mama. I to nie zawsze. Chłopak się na mnie drze, że przez mnie musi stać na zawnątrz kościoła, jak tak zimno jest. Nie rozumie, że to silniejsze ode mnie. Leczę się dalej u psychiatry. Ale mimo to cięzko jest....
×