Witam,
Mam podobnie... Mam straszną sklerozę. Gdy coś czytam, to po chwili nie pamiętam już co czytałem wcześniej. Podobnie jest przy oglądaniu jakiegokolwiek filmu. Niby go oglądam i docierają do mnie te obrazy, i w mojej głowie trwa jakaś tam dysputa nt tego filmu, to o dziwo nie potrafię zapamiętać dialogów bohaterów grających w tym filmie, tego co oni przed chwilą mówili. Po prostu mam wtedy w głowie dziwną pustkę, która po prostu mnie ogłupia. Również kiedy np. chcę coś zrobić lub po coś pójść, więc wstaję i idę to zrobić... jednak dość często mi się zdarza, że po prostu w trakcie tej mojej drogi zapominam co chciałem zrobić. Dlatego, wtedy niestety muszę wrócić do miejsca, w którym zrodziła mi się ta myśl. Czasem przypomina mi się co chciałem zrobić, ale też zdarza się, że jednak nie potrafię sobie przypomnieć tego co planowałem zrobić.
Zdarza się też tak, i to nie tak rzadko, że nie pamiętam tego co robiłem dnia dzisiejszego, wczoraj czy miesiąc temu. Oczywiście potrafię powiedzieć ogólnie, co robiłem danego dnia, bo odpowiedź na to pytanie nie jest trudna... (Mam depresję, nerwicę lękową) bo każdy mój dzień wygląda tak samo, bo cały czas jestem w domu. Jednak nie potrafiłbym w szczegółach powiedzieć, co robiłem tego i tego dnia. Po prostu straciłem już rachubę czasu, a czas goni zbyt szybko.
I o ile trudno mi zapamiętać niedaleką przeszłość, to o dziwo, mam strasznie dobrą pamięć, wydarzeń i tego co powiedziała jakaś osoba, sprzed kilku, kilkunastu czy kilkudziestu paru lat kiedy byłem małym dzieckiem a miałem np. 2 czy 3 latka. W co oczywiście nikt nie potrafi mi uwierzyć. No bo wychodzą z założenia, że skoro oni nie pamiętają to jak niby miałby pamiętać taki Mariusz Z jednej strony, to co na pozór dla wielu mogłoby się wydawać czymś fajnym(?), dla mnie to przeszkadza w moim życiu. No bo o ile, fajnie jest pamiętać radosne chwile ze swojego dzieciństwa, to już niestety gorzej, kiedy nie potrafi się zapomnieć tych złych wydarzeń, a których ciągłe nawarstwianie się i ciągłe przypominanie sobie o nich, pogłębia złość, żal i nienawiść do ludzi, którzy przyczynili się do tych wszystkich złych rzeczy...
Zaś jeśli chodzi o obchodzenie urodzin, to ja już od wielu lat nie obchodzę urodzin swoich ani czyichś. Jako, że jestem DDA to strasznie nie lubię alkoholu. Dla mnie jakiekolwiek urodziny (ale też jakiekolwiek imprezy) kojarzą się z tym, że ludzie po prostu w nich uczestniczą aby tylko się upić. Jakby to nie można było obchodzić takich imprez bez takich wspomagaczy humoru jakim to jest alkohol. Drugą powodem nieobchodzenia przeze mnie urodzin jest to, że nie mam znajomych, przyjaciół, a i też nie chciałbym, żeby ktoś przychodziłby na moje urodziny jak to sie pisze, "z łaski". Zresztą kto by przyszedł na urodziny, na których nie byłoby alkoholu, a główny solenizant jest nudnym człowiekiem, nie potrafiącym poprowadzić imprezy.
Pozdrawiam.