NIE MA czegoś takiego jak uniwersalna moralność! Każdy ma swoją własną, SWÓJ system wartości, z którego nie musi się nikomu spowiadać. Poza tym człowiek to udomowione zwierzę. Z popędami nikt nie wygra, garantuję Ci, że pewnego dnia nie wytrzymasz. Gdy sport przestanie wystarczać...
Poza tym, czemu aż tak Ci zależy na przekazywaniu tej "jedynej słusznej prawdy", której i tak nie umiesz racjonalnie uargumentować ['bo tak i już, mówcie sobie co chcecie, jestem ślepa i głucha na fakty']? Starasz się sama siebie przekonać o słuszności swoich słów, szukasz potwierdzenia? Bo nikomu Twoje słowa nie pomogą, raczej wywołają chaos. To właśnie takie katolickie gadanie wzbudza poczucie winy. Wtedy człowiek staje się nieszczęśliwy i splątany. I niby w jakim celu? Bardzo chcesz zasiać to ziarno wątpliwości. Niedobry uczynek, niedobry...