Witam wszystkich...A ja się poddaje...Walka z nerwicą to jak walka z wiatrakami,ciągle powraca z większa siłą...Wszystko wyolbrzymiam,prawie każde zjawisko ,które mnie otacza "urasta" do zagrożenia...Nawet grypa,którą teraz przechodzę wywołuję lek,czy to aby nawepno nic gorszego..tyle się teraz człowiek nasłucha o jakiś wirusach...Koszmar,tragedia ze mną:))Bez szans...I ogólnie wszystko jest nie tak,świat,ludzie...Psychologa już nie chcę,tabletek oczywiscie się boję...:)Nawet nie wiem po co tu piszę...Zwariuje:( Pozdrawiam...