Cześć
przeczytałam bardziej lub mniej wnikliwie wasze wypowiedzi, no i cóz, nikogo nie zdziwi, gdy napiszę, że mam to samo. Może moja nerwica nie jest tak nasilona jak u niektórych, mimo wszystko jednak jest i utrudnia wiele spraw. Stoje znów na rozdrożu, nie wiem co mam wybrac - dalej psychologa czy moze jednak leki.. A okres w zyciu to trudny bo mature w tym roku przyjdzie mi napisac. Jestem totalnie zielona, a oprocz nerwicy (a moze w wyniku?) nie mam totalnie motywacji do nauki, pracy, niczego.. i z jednej strony chcialabym, zeby to sie szybko skonczylo, i żeby bylo jak dawniej, a z drugiej wiem, ze to nie możliwe i to mnie dołuje. Bo marze o tym, zeby tę mature zdać w koncu i mieć z głowy a cholernie trudno mi sie zabrać do nauki. Probowałam wielu rzeczy, tablice motywacyjne, szczegółowy dzienny grafik, na nic sie to wszystko zdało. A najbardziej mnie wkurza, ze z dziewczyny bardzo imprezowo-rozrywkowo-towarzyskiej stałam sie taka beznadziejną domatorką... Nigdzie mi sie nie chce wychodzic, najchetniej leżałabym w łózku i czytała ksiązki.. No nic, pozdrawiam wszystkich:)