a ja mam dwie ja. Te ktora jest duza i widzi co sie dzieje i prowadza te mniejsza, rozchorowana do lekarzy, i nie pozwala sie poddawac.
Moja doktor mowi ze nazywaja to silnym wewnetrznym ja. Wiec moje silne wewnetrzne ja, opiekuje sie ta mala przerazona dziewczynka jak tylko moze. ale jest mi trudniej niz w Polsce. tutaj mam tylko chlopaka, zadnych przyjaciol, czy znajomych. hehe wlasnie sobie zdalam sprawe ze boje sie swoich ataków lęku :) zabawne prawda. ale taka prawda, bo ataki te sa nieprzyjemne, duszą, blokuja zdrowe myslenie. lekarz wczoraj przepisal mi leki, wzielam dzis 2 tabletke, na rezultat mam nadzieje nie czekac dlugo. Powiedzialam mu ze leki wezme pod warunkiem ze bedzie terapia, bo inaczej to bez sensu. za 2 tyg kontrola, i terapia. Nie poddam sie bo mam dosc, mam dosc wegetacji. chce zyc a nie tylko istniec.
buziole i przytulanki dla wszystkich ktorzy walcza.