
Nieznany24
Użytkownik-
Postów
99 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
Osiągnięcia Nieznany24
-
Acherontia Styx ma całkowitą rację!!! Lorafen to benzodiazepina która bardzo mocno uzależnia. Uwierz mi bo sam wpadłem w szpony tego syfu a odstawienie równa się piekło. Nie wiem jak długo to bierzesz… ja tylko 3 miesiące a wpadłem po uszy w uzależnienie fizyczne. Ciało dopominało się benzo w bardzo bolesny sposób a umysł wariował. Moje lęki to było coś najgorszego co spotkało mnie w życiu a początki na paro jeszcze bardziej je spotęgowały. Będąc w domu lęki atakowały przez 24h więc o wyjściu z domu nie było mowy. Wychodząc na fajkę paliłem ją nie dłużej jak minutę i uciekałem do mieszkania. Jeśli chodzi o zdenerwowanie to owszem było jednak w porównaniu z lękami to dało się z tym żyć. Nakręcanie się na różnego typu rzeczy również miałem często a to myśli że wszyscy mnie obserwują że śmieją się ze mnie…. Jazda autobusem to katorga bo za każdym razem gdy wsiadłem od razu dopadały mnie mdłości i myśli że za chwilę będę musiał skorzystać z toalety której nie było w pobliżu. Siedząc u fryzjera uczucie jakbym miał pawia puścić lub zemdleć. Tych myśli było dużo więcej.. na szczęście było czyli to już czas przeszły.
-
Siemka.. co do miksów to chyba jestem specjalistą patrząc na zestaw moich leków. A więc od początku…. 10 miesięcy temu na głęboką depresję i nerwicę lękową otrzymałem Paroksetynę która rozkręcała się bardzo długo do tego dołączono mi Pregabaline na odstawienie benzo. Z pregabaliny sobie schodzę powoli i jakoś większych problemów z tym nie ma. Wracając do Paroksetyny… poprawę nastroju odczułem dopiero po około 6 miesiącach a więc długo… jednak nie był to wystarczający efekt więc dołożyli mi Trittico i Pramolan. Po około 3 tygodniach odczułem dużą różnicę na tym miksie… wróciła chęć do życia. Zero lęków, zacząłem spotykać się ze znajomymi, zakupy w galerii gdzie są tłumy kupujących obecnie nie jest dla mnie problemem. dwa tygodnie temu postanowiłem że zejdę z 100mg do 75mg trittico i to był duży błąd… lekkie stany depresyjne wróciły i ogólnie totalne niechcemisięnic. Powrót na 100mg Trittico i po kilku dniach wszystko wróciło do normy. Reasumując to ten zestaw działa na mnie bardzo dobrze i będę go brał do póki pani doktor stwierdzi że można spróbować odstawić pramolan lub Trittico. Pregabalina nie jest lekiem który leczy depresję i i nerwice za to pomaga z lękiem… niestety robi dużą burzę mózgu ( problemy ze wzrokiem, bóle głowy, uczucie odrealnienia, problemy z koncentracją i pamięcią oraz wiele innych. Może faktycznie zapytaj lekarza o dołączenie Trittico do paro. Pramolan jest słabym lekiem jednak w połączeniu z SSRI również się sprawdza, wycisza i niweluje stres.
-
TRAZODON (Azoneurax, Trazodone Neuraxpharm, Trittico CR/XR)
Nieznany24 odpowiedział(a) na jowita temat w Leki przeciwdepresyjne
Może również ,,poprawić” spadek libido i brak erekcji a także powodować bolesną długotrwałą erekcje. Zależy do której grupy szczęściarzy się zaliczasz. U mnie przy 50mg paroksetyny 100mg Trazadonu nic nie pomaga czyli moje libido leży i kwiczy. -
Wewnętrzne nakręcenie minęło po kilku dniach, natomiast drżenie i przyśpieszone bicie serca miałem bardzo długo od pierwszej dawki pregabaliny. 3x150mg to już nie mała dawka. Ja na 450mg dziennie miałem totalne odrealnienie, czułem się jakbym statkiem płynął bo wszystko dookoła falowało, zmęczenie, totalne nic mi się nie chce, derealizacja i wiele innych, oczywiście te co Ty napisałeś też u mnie były. Dlatego podjąłem decyzję odstawieniu pręgi i schodząc powoli większość negatywnych objawów zniknęła a ja zacząłem widzieć świat bardziej realny. Oczywiście schodzenie z 450mg było konsultowane z moją panią doktor.
-
Co do pregi to ja te uboki miałem zawsze gdy brałem dawki które były zalecane przez lekarza. Już od 150mg zaczęły się problemu które nie mijały przez okres 5 miesięcy. Teraz gdy schodzę z dawki czuję że powoli zanikają a mój stan się poprawia. Mi Pregabalina uratowała życie w okresie uzależniona i jestem jej za to bardzo wdzięczny ale teraz czas jej podziękować by znów widzieć świat z całkiem innej perspektywy, świat normalny a nie widok ze środka kuli szklanej. Gdybym miał wybierać pomiędzy fluwoksaminą a paro wybrałbym to pierwsze. Niestety po 20 latach na fluo mój stan zaczął się pogarszać ze względu na jej dostępność. Ten nowy lek nie zadziałał a gdy znów próbowałem fevarinu niestety mi już nie pomógł dlatego obecnie jestem na park. Jak zapewne wiesz to każdy z nas inaczej reaguje na tabletki. Jednemu pomoże a drugiemu zaszkodzi. Kwestia wystrzelania się w lek. Niestety to jest metoda prób i błędów która czasem trwa dość długo. Życzę Tobie i wszystkim osobom na forum żeby leki przepisywane przez lekarzy były trafione w dziesiątkę bo każdy z nas zasługuje na życie pełne szczęścia a nie walkę z demonami.
-
Dziwna sprawa z tym Fevarinem była, tłumaczyli się że nie ma tego leku w hurtowniach a jak było naprawdę tego nie wiem. W tym czasie zamienników też nie było ale z tego co się orientuję to podobno już są aczkolwiek ja nigdy zamienników nie brałem bo byłem zdania że lek który mam to ma być lek oryginalny bo ptaszki ćwierkają że zamienniki to nie do końca jest to samo ale mogę się mylić. W każdym razie obecnie jestem na paro. U mnie historia z Paroksetyną to trochę inna historia.. po przerwaniu terapii lekiem fevarin niestety deprecha wróciła i te cholerne lęki miałem aczkolwiek nie było lęku przed brakiem toalety. Lekarze przepisywali mi oksazepam a ja nie świadom łykałem jak cukierki i tak się od nich uzależniłem… potem walka z uzależnieniem.. detoks w szpitalu psychiatrycznym i w warunkach domowych. Dołączono mi pregabaline na odstawienie benzo plus trittico i pramolan. Przez długi okres walki z benzo nie jestem nawet w stanie określić jakie skutki uboczne po którym leku bo zapewne większość uboków spowodowane było ubokami uzależnienia. Teraz jestem 5 miesięcy czysty od benzo i mniej więcej orientuje się który lek ma na mnie jaki wpływ. W każdym razie czuję się o wiele wiele lepiej. Obecnie zmagam się z zanikami pamięci, otumanieniem, brakiem koncentracji i problemy ze wzrokiem i pewien jestem że to od pregi. Schodzę z niej pomału i po każdorazowym zmniejszeniu dawki czuję się o wiele lepiej. Czuję że te objawy się zmniejszają. Nie chcę zbyt szybko odstawiać żeby uniknąć zespołu odstawiennego. Gdy zejdę z pregabaliny to będę schodził z kolejnego leku. Mój cel to zostać na samym paro i pramolanie do tego będzie stabilizator nastroju Lamotrygina. Oczywiście wszystkie zmiany dawkowania są zmieniane pod ścisłą kontrolą mojej pani doktor. Dodam jeszcze że w problemu z benzo wpakowali mnie lekarze w Norwegii i po jakimś czasie stwierdziłem że oni by mnie wykończyli więc powróciłem do mojej fantastycznej pani doktor w Polsce która pomogła mi wyjść z benzo i posmarowała sytuację z głęboką depresja oraz z lękami które towarzyszyły mi prze cały dzień. Ot taka moja krótka historia. Odpowiadając na Twoje pytanie to paro zlikwidowało moje lęki do zera. Wyjście z domu to żaden problem. Zakupy w galerii nawet mnie cieszą. Czasem unikam ludzi ale to raczej moja dusza introwertyka.
-
Pierwsze 3 dni 50mg. Po trzech dniach już było 100mg. jedynie co odczuwałem to lekkie nudności przez pierwszy tydzień. Z racji tego że brałem fevarin dawno temu to nie pamiętam szczegółów. W każdym razie poprawę zauważyłem bardzo szybko nie to co paro które wkręcało się ponad pół roku. Co do senności to być może na początku była. Tak czy siak to był dla mnie bardzo dobry lek. 1 tabletka z rana bez żadnych dodatkowych leków i przez wiele lat czułem się fantastycznie.. Bodajże dwa lata temu był okres że fevarin nie był dostepny w Polsce i lekarz zmienił mi na lek którego nazwy nie pamiętam. Niestety na nowym leku wszystko zaczęło wracać. Po 3 miesiącach fevarin powrócił do aptek a więc ja również do niego wróciłem. Tym razem nie było już tak super a nawet gorzej więc zamiana na paro.
-
Gdy miałem coś zaplanowane to im bliżej wyjścia z domu tym większy stres miałem. Opuszczając mieszkanie odrazu pojawiały się lęki przed brakiem toalety. Gdziekolwiek nie poszedłem zawsze rozglądałem się za najbliższa toaletą. W momencie gdy wiedziałem że WC jest bardzo blisko to stres i lęk odpuszczał. Najgorsza była jazda autobusem. Tam przeżywałem koszmar. Do lęku braku toalety dochodziły myśli o wymiotach. Zawsze miałem coś pod ręką w razie W (reklamówka). Wysiadając z autobusu lęk o tym że zwymiotuję mijał jak ręką odjął.