Kurde, przecież życie wcale nie jest sprawiedliwe. To prawda, że inni mogą mieć je łatwiejsze i przyjemniejsze Jestem tego zdania, że mamy życie takie jakie mamy, zdolności, okoliczności i zdrowie. Ale coś w tym jest, że jeden krócej może żyć, ale lepiej? Każdy z nas ma jakąś "misję" na tym świecie, lubię tak myśleć. Nie chcę wchodzić w bezsensowność śwata, bo nie ma to właśnie sensu. Chcę czuć, że po coś tu jestem, choćby po to, aby lepiej mi się żyło pomimo przeciwności losu. Chcę zawalczyć o siebie, dla siebie, dla rodziny.
Każdy ma w sobie jakiś dar. Może jestem naiwna, ale dłużej nie będę ateistką. Zbyt wiele widziałam, by mysleć, że to wszystko wzięło się znikąd. Nikt z nas nie wie, co jeszcze życie przyniesie. Wiara potrafi zdzialać cuda, i nie mowię tu o konieczności wiary w katolickiego Boga, bo tak nas nauczono. Może to być wiara w to, że coś nas dobrego jeszcze czeka, bo na to zasługujemy. Każdy zasługuje na dobre życie.
Może właśnie trzeba przejść przez piekło, aby potem zajaśniało słońce. Może jest w tym jakiś sens? Nie pozbywajmy się nadziei. Ludzie mają i będą mieli gorzej lub lepiej od nas. Nie poddawajmy się.