Skocz do zawartości
Nerwica.com

Grouchy Smurf

Użytkownik
  • Postów

    6 485
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Grouchy Smurf

  1. U mnie było dokładnie tak samo. Miałem w ogóle 2 podejścia do kursów, pierwszy porzuciłem po małej wpadce. Straszne były jazdy z instruktorem, nawet po dodatkowych godzinach wcale nie czułem się pewny ale jakoś zdałem. Cały czas żyłem z myślą, że jeżeli ja mam cały czas mieć taki lęk i napięcie jeżdżąc to jak mam być dobrym kierowcą? Wszystko zniknęło, gdy poszedłem wkrótce po swój samochód i sam przyjechałem nim do domu. Teraz też był stres bo jechałem już 100% na własną odpowiedzialność ale czułem się jak panisko. To po prostu warunki na kursie były stresujące a nie sama jazda samochodem. Zdarza mi się to uczucie jeszcze gdy jadę innym samochodem z kimś, po obcych miejscach.
  2. A co jeśli tam też ktoś będzie miał do niego jakieś uwagi skoro nawet przy zbiorze owoców ma powtórkę ze szkoły. Ale na pewno nie może się zamykać w sobie, ja też przez to przechodziłem i dusiłem wszystko w sobie i niestety są z tego problemy po dziś dzień.
  3. No wedle nazwy - unikają A ja się zgłaszam do tematu.
  4. @carlosbueno , @johnn Czytając wasze wypowiedzi mam wrażenie, że pisałem je ja. Macie identyczną przeszłość i identyczny stan obecny do mojego. Nie jest mi przyjemnie, ale chociaż wiem, że nie jestem sam w swoim wrażeniu niedopasowania, lęku, niezaradności i względnej niedojrzałości. Też generalnie byłem spokojnym dzieckiem i w szkole nie miałem problemów, chociaż mój spokój wynikał z lękliwości. W liceum na przykład nie potrafiłem się zaaklimatyzować i socjalizować bo czułem już, że ludzie tam są inni niż ja, ja zostałem w podstawówce, w 4 klasie i to dawało się odczuć. Jako że w dodatku jestem osobą lękliwą i nieśmiałą to nie potrafiłem mojej niedojrzałości przekuć w jakiś pozytywy aspekt a zostałem klasową omegą. Przez lata liceum zaliczyłem 3 różne klasy, dopiero ostatnia była w miarę. Oczywiście maturę zdałem gładko, nikt z nauczycieli albo korepetytorów czy psychologów nie stwierdził, że jestem głupi a wręcz przeciwnie. Tylko to coś w głowie, co sprawia, że czuję się inny, dziwny, gorszy, słabszy nie pozwala mi znaleźć tutaj miejsca. A wszystko zaczęło się w okresie dojrzewania, zmieniłem się bardzo. Wtecy też na zajęciach dodatkowych usłyszałem - spadaj stąd, nikt cię tu nie lubi. Na przykład sprawy socjalizowania się, np w V klasie to dziewczyny na dyskotekach szkolnych biły się o taniec ze mną. Później gdy zaczęło się dojrzewanie to straciłem pozytywny obraz siebie i odczuwałem jakąś odmienność od innych. Dyskoteki, imprezy szkolne stały się dla mnie horrorem. Z latami zacząłem wracać do czasów kiedy byłem kimś i tak zatrzymałem się na IV, V klasie podstawówki...
×