Na mnie podziałało to stymulująco bo chciałem swoim czynem pokazać, jak bardzo mnie takie podejście wkur**a. Nikomu natomiast nie mówiłem, że mam myśli s. i zamierzam coś zrobić. Żyłem jak co dzień aż opadłem z sił i trafiłem do szpitala. Tam oczywiście nie przyznałem się co brałem aby doprowadzić się do mojego stanu. Gdy jednak drugi raz tam wylądowałem to oni chyba zaczęli się domyślać i wyperswadowali mi przyznanie się. Co prawda nie było to miłe, ale skuteczne i przyznałem się. Wypisali mi skierowanie do psychiatry i tam po hematologii pojechałem do wariatkowa na konsultację. Zauważyłem, że takie dosadne, dość brutalne słowa, chociaż niemiłe, ale są lepszym kopem w doopę niż właśnie takie mdłe gadanie jak na tym obrazku.