namiestnik-u, właśnie szukam dobrego psychologa, bo czuję że sama sobie z tym nie poradzę ale czy taka wizyta pomoże? Nie wiem, mam nadzieje.
Napisać coś o sobie...hmm, no właśnie jak wyżej pisano jestem osobą która poświęciła wszystko dla miłości i co ta miłość ze mną zrobiła?
Zostałam rozwódką dwa lata temu, z dziećmi bez niczego. Ciężko było ale stanęłam na nogi. Wynajęłam mieszkanie,otworzyłam swoją małą firemkę w której praca dawała mi wszystko-satysfakcję a przede wszystkim niezależność finansową. Z czasem zaczęłam wychodzić do ludzi, poznałam ujmującego mężczyznę (z którym jestem do dzisiaj). Dzieci go pokochały, wyjechaliśmy zacząc od nowa swoje życie.Zostawiłam wszystko, prace, rodzinne strony,poszłam za głosem serca-rozum zostawiłam. A dziś cierpię,serce umarło a rozum się odzywa. Tylko za pózno, uważam. Od roku czasu siędzę w domu. Nie mam znajomych,przyjaciół. Nie mam komu powiedzieć co mnie boli ,że jest mi zle. Na domiar złego mam poczucie że skrzywdziłam dzieci zabierając je z rodzinnych stron. Pewnie, ktoś może powiedzieć-wracaj dziewczyno jak jest ci zle! A co z dziećmi, znowu je przenosić, zmieniać szkoły. Poza tym do czego mam wrócić , tam też nie mam już pracy, mieszkania. Zeby jeszcze w miłości się układało ale mam wrażenie że ona też mnie gdzieś zostawiła. Mój mężczyzna już nie jest taki cudowny, zmienił się i nie trwa to od wczoraj. Dziś wiem że zbyt pochopnie podjęłam decyzje ale jak z tego wybrnąć. Cały czas siedzę i zastanawiam się nad swoim życiem i nie potrafie wyznaczyć sobie jakiegoś konkretnego celu. Czuję się jak mała dziewczynka a nie jak dorosła kobieta. Mam wrażenie że jestem nieodpowiedzialna. Najgorsze jest to że ta bezczynność doprowadza mnie do szału. Codzienne czynności mnie przerastają.
Jak to przerwac?