Skocz do zawartości
Nerwica.com

Charon

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Charon

  1. Jeżeli zamierzam trochę schudnąć, to nie "grożą" mi mięśnie, tylko coraz mnie napięta skóra
  2. Hej, nie wiem gdzie indziej to napisać Kiedyś schudłam w bardzo szybkim tempie i po czasie zauważyłam, że napięcie skóry jest dużo dużo mniejsze... Od jakiegoś czasu trochę więcej przytyłam, ale skóra pozostała taka sama... Teraz chciałabym więcej ćwiczyć, ale jestem przerażona, że ta skóra będzie w coraz gorszym stanie. Przerażają mnie te wszystkie szczegóły przy dietach jak i co trzeba robić, jak prawidłowo schudnąć i to mnie zniechęca, aby podjąć najprostsze działanie - szczególnie przy obecnym stanie skóry. Teraz więcej piję wody, ale czy to coś pomoże? + widzę tylko na nogach taki dodatkowy meszek, cokolwiek to jest Czy ktoś miał to samo..?
  3. I płaciłam już za drugi warunek. Pani z dziekanatu bardzo mi pomagała i przypomniało mi się jak mówila, że to będzie ostatni raz jak zdaję na początku tego drugiego roku.. Teraz po tym ostatnim do niej pisałam w tej sprawie, po tygodniu nie odpisała nic, a zazwyczaj robi to regularnie. Jakby już nic mi nie miała do powiedzenia...
  4. Właściwie ten przedmiot jest jednym z najważniejszych. Właśnie wszędzie czytam o takich sytuacjach jak powyżej, że można zaliczyć wszystko nawet do ostatniego semestru.. Ale nie wiem jak u mnie, bo miałam dwa warunki, ostanie to: nie mogłam przyjść na pierwszy termin, na drugim ostatnim już koniec. Poza tym mówisz tu o 4 semestrze, więc pewnie dlatego mogłaś. A w necie wszędzie piszą, że warunkiem jest zdanie całego pierwszego roku.
  5. W sekretariacie nic nie wiedzą xD Więc tylko z dziekanatu się dowiem jutro...
  6. Hm.. Może być różnie na różnych uczelniach. Jednak na każdej stronie, którą sprawdzałam wyraźnie jest napisane: muszę mieć zdany ten jeden, pierwszy cały rok, aby mieć możliwość wznowienia, czyli przejścia od razu na początek.. I jestem trochę przerażona.. A widzę, czytam i słyszę jak ludzie powtarzają do skutku.. W każdym razie profesor nie był 'zbyt życzliwy' i stwierdził, że to koniec i tyle, parafrazując. Studiuję Komunikację europejską i jest to dla mnie idealny kierunek. Pasjonuję się filozofią, psychologią, psychiatrią. I obracam się wśród podobnych gatunków książek, czyli publicystyczne i popularnonaukowe. Poza tym dużo piszę, często są to jakieś "psychoanalityczne wypociny", aforyzmy. Do tego wiersze i proza. Także rysuję i bardziej skupiam się tu na symbolicznym przedstawieniu jakichś problemów, do własnej interpretacji.
  7. Ok, rozumiem. Możliwe że przepiszą wszyscy i wtedy nie będę chodziła praktycznie przez cały rok..? Aż będzie egzamin tylko z tego jednego przedmiotu? Trochę dziwnie
  8. Oficjalnie nic nie uzyskam, czyli? Bo nie jestem pewna czy to rozumiem
  9. tzn że nie mogę mieć przepisanych ocen (a tak to wyglada ze wznowieniem), a wypisanie tak jak mam teraz, to mogę złożyć papiery jedynie za rok, bez przepisywania ocen
  10. Moment, bo się zamotałam...Wybacz. Wiem, że z przepisów, jeśli nie zaliczyłam pierwszego roku w całości (niezaliczony ten jeden przedmiot) to nie mogę wlaśnie wznawiać..I zastanawiam się czy mogę wznowić tylko za pośrednictwem zaświadczenia od psychiatry
  11. Dziękuję bardzo za odpowiedzi, trochę mi lżej. Czyli mogłabym składać nowe papiery, kiedy? Od września, czy teraz..?
  12. Ale napisałeś że mogę mieć jedynie wznowienie na 1 rok i przepisanie ocen i o to mi chodziło, czy to możliwe
  13. Tzn właśnie o to mi chodzi - abym miała wznowienie, a nie czekała do września, składając ponownie dokumenty i wszystko.. Bo nie wiem czy w takim wypadku mam co liczyć na to wznowienie na 1 rok
  14. A, dziekanat dopiero będzie czynny jutro, dyrektora dzisiaj nie ma.. Reszta nic nie wie Więc jestem skazana na czekanie... A wolałabym już coś, cokolwiek wiedzieć
  15. Charon

    Dubel

    Nie mogę znaleźć w internecie, więc może ktoś wie Nie zdałam pierwszego roku. Weszłam na drugi z warunkiem. 2 przedmioty zdane, jednego nie zdałam. Dowiedziałam się, że nie mam już poprawy z punktu prawnego i zostaję pewnie skreślona... Wiem, że aby wznowić studia muszę mieć zaliczony co najmniej 1 cały rok. Dodam, że choruję i codziennie przechodzę wszelkiego rodzaju objawy somatyczne, w tym nierzadko miewam amnezję, dysocjację. Ostatnio doszedł mi nowy lek, stabilizator nastroju i będę czekać na efekty, czy będę mogła normalnie się uczyć, tak jak chcę. Te studia to dla mnie najważniejsza rzecz i pasja, ale widocznie to tyle, co mam Z terminami u psychologa to jakiś żart, nawet ciężko mi się rozpisywać, w sumie sami wiecie jak nie stać was na terapię co tydzień np Czy zaświadczenie od specjalisty ma jakieś szanse na wznowienie, czy już nic i mogę się pakować...
  16. Nie mogę znaleźć w internecie, więc może ktoś wie Nie zdałam pierwszego roku. Weszłam na drugi z warunkiem. 2 przedmioty zdane, jednego nie zdałam. Dowiedziałam się, że nie mam już poprawy z punktu prawnego i zostaję pewnie skreślona... Wiem, że aby wznowić studia muszę mieć zaliczony co najmniej 1 cały rok. Dodam, że choruję i codziennie przechodzę wszelkiego rodzaju objawy somatyczne, w tym nierzadko miewam amnezję, dysocjację. Ostatnio doszedł mi nowy lek, stabilizator nastroju i będę czekać na efekty, czy będę mogła normalnie się uczyć, tak jak chcę. Te studia to dla mnie najważniejsza rzecz i pasja, ale widocznie to tyle, co mam Z terminami u psychologa to jakiś żart, nawet ciężko mi się rozpisywać, w sumie sami wiecie jak nie stać was na terapię co tydzień np Czy zaświadczenie od specjalisty ma jakieś szanse na wznowienie, czy już nic i mogę się pakować...
  17. Moa ostatnia wizyta u tej pani kilka lat wstecz: próbowała ocenić mnie i moje relacje z inną osobą na podstawie horoskopu. Dobrze czytacie. Wyczytała mój znak z dokumentów, zapytała jaki znak ma ta koleżanka, odpowiedziałam i tylko pokiwała głową w zamyśleniu. A to mała część. Kiedyś bym nie uwierzyła, że ludzie mogą doświadczać jakichś nieprofesjonalnych (lekko to ujmując) zachowań na wizytach, ale przekonałam się sama.
  18. Przykład z dziś. Który za każdym razem kończy się tak samo. "Rozwaleniem" na cały dzień. Ciągłym płaczem i siedzeniem w jednym miejscu. Mam studia dzienne. Świetnego wykładowcę od angielskiego. Od całkiem niedawna trafiło na niego (bo już liczyłam że po tylu latach nie będę musiała przerabiać tej męczarni). Nie mogę spojrzeć na niego albo chociaż w jego stronę. Dla większego kontekstu: mam indywidualny tok nauczania. On o tym się dowiedział, poprosił abym została po zajęciach i porozmawiał o tym ze mną, okazał dużo wsparcia, że jak nie będę mogła, to nie muszę do niego przychodzić na zajęcia, zwierzył się, że też zmagał się z własnymi trudnościami lękiem etc., rozmawialiśmy przez kilkanaście minut, na koniec dodał, że może być dla mnie bratnią duszą, parafrazując i zbiliśmy żółwika. Poza tym jest bardzo otwartą i spontaniczną postacią, która ma dobry kontakt ze studentami. Od tamtego czasu chyba polubiłam go jeszcze bardziej. Czasem na zajęciach przed grupą podając jakiś przykład, nagle wskazywał palcem na mnie, mówiąc "i like her", zawsze na koniec jak wszyscy wychodzą uśmiecha się do mnie szeroko, puści oczko. Poprawiało mi to humor. I nagle. Nie mogę na niego patrzeć, tylko gdzieś dookoła. Przed świętami, gdzie były ze mną jeszcze 2 osoby, zauważył że coś jest nie tak, w końcu był na wprost mnie. Kiedy wychodząc, (haha a wtedy zawsze na ten ułamek sekundy mogę mu powiedzieć 'do widzenia' patrząc w oczy..) spojrzał się na mnie wymownie, podnosząc brew, jakby pytał co się dzieje? Nie było mnie teraz u niego przez ostatnie 4 tyg. Dziś przyszłam. Znowu to samo. Bo nie mogę czuć się swobodnie, rozmawiać z nim jak wcześniej... Domyślam się jakie są przyczyny i jest to coś o wiele głębszego niż może się wydawać. Wcześniej też padało na osoby randomowe, będące gdzieś autorytetami lub tych, których lubię bardziej niż resztę. Kontekst przeszłości w ogromnym skrócie: brak jakiejkolwiek relacji/więzi z ojcem od samego początku życia. Już lepiej jakby w ogóle go nie było fizycznie. I czasem podświadomie może uruchamiać się ta potrzeba, kiedy ktoś kogo szanuję, odwdzięcza się podobną sympatią, to może jednocześnie tkwi obawa utracenia tego, ale bez żadnych podstaw. Tak jak ludzie niekiedy traktują cię tak, jak na to nie zasługujesz. Nie wiem. Dodaję: - brak patrzenia w oczy nigdy nie było u mnie objawem wstydu - mam dobrą samoocenę i nigdy też nie było z tym problemu Potrzebuję chociaż rozwiązania tego problemu KRÓTKOFALOWO. Co robić? Myślę cały czas czy powiedzieć mu o tym. Ale mogę tym z jednej strony dużo zyskać, jak i stracić (czyli świadomość, że wie, uruchomi jeszcze większy paraliż i lęk).
×