Skocz do zawartości
Nerwica.com

polinka

Użytkownik
  • Postów

    35
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez polinka

  1. Glupi?, prawda jest taka, ze ludzie przychodzą i odchodzą . Nawet Ci których kochamy i chcielibyśmy by kochali nas . Nie da sie nikogo zmusić by z nami był, tylko dlatego, że my potrzebujemy i nie wytrzymamy. Radzę Ci zajmij się swoim zdrowiem. być może Twoja nademocjonalność wynikała z wewnętrznych problemów i konfliktów . Więc nie siedź bezczynnie i nie rozważaj dlaczego jak po co i w ogóle, tylko zrób coś, bo pewnie to nie pierwsza i nie ostatnia dziewczyna. A z pewnością to nie jest powód by tracić zdrowie. życie . {pzdrawiam.
  2. no to ja pojęcze, że otumanili mnie ziołowymi proszkami 'na uspokojenie'. fajnie, uspokoiło się ciało, a myśli gonią jak szalone. Chce to tamto, a jedyne co mogę robić to spać. Cudowne uczucie. Szczególnie, że tylko jak coś robię to nie myślę, czy radze sobie z objawami, a tak siedze siedze siedze uspokojona, a wewnętrznie niespokojna.
  3. nie martwcie sie dzisiaj jutro będzie słońce i każdemu doda sił
  4. Najbardziej absurdalne w całej historii jest to, że jednego dnia można zrobić to tamto, iść tam.. A następnego jest mniej sił i jest znacznie gorzej. Zamknięte koło paradoksu ! Nie wiem czy też to czujecie, ale ja boję się spokoju. Boję się, że jak będę siedzieć bezczynnie, nic nie robić to będzie źle, co sprawia, że cały czas muszę coś robić, przecież jak będę coś robić to mnie nie dopadnie. A nawet jeśli to zawsze mam alternatywę, że mogę przestać. Tak, chcę spokoju, a zarazem się go boje. Taki dzień.
  5. ja miałam bardzo silne objawy jakieś 2 lata temu, był psychiatra, lekarstwa. Ale był błąd - nie było psychoterapii. Brałam leki było dobrze, przestałam było różnie, ale bez utrudnień. I pewnego dnia wróciło, osłabione, ale męczące i uprzykrzające życie. Plusem jest fakt, że już wiem na czym to polega i z czym mam do czynienia. Jednak co śmieszne nadal czasami mnie to przeraża, więc idę do psychiatry może da mi jakieś niezbyt silne proszki które ograną teraźniejszy stan. I zaczynam terapie. Na dodatek dziś dowiedziałam się, że właśnie jesień sprzyja wszelkim objawom i to nie tylko tym depresyjnym. Więc byle do lata :-) .
  6. A ja sobie egzystowałam pozbywając się lęków, ale wczoraj trafił mnie paniczny atak podczas stania w korku. Niepokój towarzyszy mi nadal. i od nowa.. :)
  7. Zgadzam się z Tobą inez3. Moim zdaniem nie warto tak bać się leków i mówić czego to one nie robią. Prawda jest taka, że można dać sobie radę samemu,ale potrzeba do tego naprawdę bardzo dużo czasu i cierpliwości. Kolejne napady paniki mogą nas pogrążać i zniechęcać, szczególnie , że ludzie często oczekują efektów natychmiastowych. Leki pomagają przywrócić równowagę i normalnie funkcjonować, nie załatwią jednak wszystkiego, więc trzeba włożyć w to dużo własnej siły. Ale z nimi jest o wiele prościej gdy lęki i inne objawy są naprawdę silne. + to chyba dobry temat by podzielić się z wami tym czego się wczoraj dowiedziałam. Mianowicie moim największym problemem podczas ataków paniki jest słaby oddech, co prowadzi do hiperwentylacji. Sposobem na to jest chwila nie oddechu, zatkanie nosa i ust. Podobno to pomaga bo dostaje się za dużo dwutlenku do mózgu co może prowadzić do omdlenia.
  8. A mi ataki dzielą się na 'lepsze' i 'gorsze', a może raczej słabsze i mocniejsze. Te słabsze to gdy jestem bliżej domu, wtedy potrafię zwolnić myśli, zwolnić ruchy i oswoić lęk. Te mocniejsze dalej od domu są o wiele cięższe do opanowania, do drętwienia rąk czy nóg można się przyzwyczaić, do łomotania serca i kręcenia w głowie, aż do tego stopnia, ze one przechodzą:) najgorsze są jednak myśli! Mnie najbardziej męczy myśl, że nikt nie jest w stanie mi pomóc, chociaż wiem ze to nie prawda bo po nawrót nerwicy dla mnie, a już czułam sie o niebo lepiej. cóż. jutro znów na poszukiwanie przyjaznego psychoterapeuty :) trzymajcie sie nie dajcie.
  9. dzieki:) bo jak od niego wyszlam to nie wiedzialam czy ja oszalalam czy on poszukam dalej!
  10. Hej. Powiedzcie mi proszę, być może macie w tej kwestii większe doświadczenie. Postanowiłam udać się do psychoterapeuty w nadziei ze to będzie dobry ruch w zwalczaniu nerwicy lękowej. Jednak dzisiejsza wizyta była koszmarem, pan pytał mnie ogólnie,musiałam właściwie o wszystko dopytywać bo zupełnie nie wiedziałam co chce żebym mu powiedziała. Po bardzo względnej rozmowie, wysnuł teorię że jestem niedojrzała, agresywna i był pod wielkim zdziwieniem i niedowierzaniem,ze nigdy nie podjęłam sie próby samobójczej. Podczas rozmowy nawet zabronił mi napić się wody- 'no chyba że MUSISZ'. I to mnie mocno zaniepokoiło bo w przypadku tej choroby raczej powinno sie wyelminować wyrazy pokroju muszę .. Na odchodne powiedział mi że probowałam go uwodzić ! czy to jest normalne? czy tacy ludzie w ogóle powinni wykonywać zawód jakiego sie podejmują? Przecież ja przychodzę tam po zdrowie,pomoc,wyleczenie, a nie po to by wyjść przygnębiona i zdenerwowana. A zdecydowanie nie po to by go uwieść (??!!). Po dzisiejszym dniu zwątpiłam nieco w moc psychoterapii mimo, ze słyszałam o jej pozytywnych skutkach. pozdrawiam.
×