Zastanawiam się jakim cudem tak wielu osobom on pomógł w nerwicy czy depresji. Ja mając obie choroby brałem go prawie dwa lata, dawka 20mg powodowała tylko tyle że się źle czułem - upośledzenie myślenia, pamięci, generalnie jakbym cofnął się umysłowo do przedszkola. Działanie terapeutyczne zerowe, przynajmniej ja żadnej poprawy nie zauważyłem jeśli chodzi o lęki czy obniżony nastrój. Musialem brać 10mg bo na 20mg nie mogłem funkcjonować, cały dzień w łóżku i problem z najprostszymi czynnościami. Ale skoro 20mg nie pomagało, to 10 mg tym bardziej. Przynajmniej mogłem na tej dawce jako tako funkcjonować, ale mam już dość psychiatrów. Byłem u 3 i każdy mówił by brać ten citalopram, oni mają w dupie że ci to nie pomaga, powinno pomagać więc masz brać. Najwidoczniej lubią truć ludzi. Już bardziej pomaga mi karbamazepina która dostałem na dwubiegunowosc, hipochondria zniknęła, cyrki z sercem też się skończyły. Tylko ja mam takie zle doświadczenia z citalopramem?