
KarinaMarina
Użytkownik-
Postów
64 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez KarinaMarina
-
Hej, zacznę od tego iż jestem nocnym Markiem. Mogę iść spać o 2 AM ale jak ktoś mi każe wstawać o 7 AM to czuję się jakby ktoś mi przyłożył w twarz. Problem mam odkąd chodzę do szkoły przez studia do teraz kiedy pracuje. Wstawanie o piątej czy szóstej to dla mnie odmówienie sobie przyjemności spania. Nie ważne czy kładę się spać wcześniej czy nie. Śpię od 5 do 7 godzin. Rano budzik wybudza mnie i pierwsze uczucie jestem sfrustrowana tak że chce mi się płakać. W weekendy odsypiam tydzien- śpię do 11 albo 12. Nawet gdy przez miesiąc wstaję o 6, i tak przyjdzie taki dzień że albo padnę że zmęczenia albo będę chora. Nigdy nie wiem jak ludzie na dłuższą metę wstają tak rano. Czy ktoś też tak ma?
-
No i powracam chyba z rozwiązaniem sytuacji. Nie wiem jak to się dzieje ale rozwiązanie mi się przyśniło. Chodzi najprawdopodobniej o relacje z ojcem. W okresie dorastania tata zniknął, miałam wrażenie że nie akceptuje mojej seksualności, tego że się zmieniam. Kilka razy dopuścił się przemocy fizycznej gdzie poczułam się poniżona jako nastolatka na tle cielesności. W okresie dorastania ubierałam się jak dziewczynka, piescilam się głosem, chciałam być traktowana jak dziecko, chowałam piersi pod garbem. Do dziś życzę sobie by mój partner traktował mnie jak małą słodka girl i w takie rolę wchodzę. Ojciec odsunął się ode mnie, był nieobecny, strzelał komentarzami typu ,,przestań się malować" ,, po co ci podpaski" ,,załóż byle co, po co się tyle czasu stroić". Poczułam się odrzucona i odrzucenia się boje. Miałam bzika na punkcie modelek bo z powodu figury wychudzonej nie wyglądały jak kształtne kobiety. Myślę że nie akceptuje mojej seksualności zawsze jak miałam chłopaka podgadywał że będę popularna na ulicy, cos na zasadzie jakbym się puszczała z bylekim i bylegdzie. No bo po prostu z wiekiem nie mogę już być córeczką tatusia, bo staje się kobietą i już nie będzie to działało. Podczas dojrzewania mój ojciec przestał się mną interesować. Myślę że mój wpis da do myślenia niejednej dziewczynie. Coś mnie w życiu ominęło lub nie zadziałało poprawnie.
-
Swoją drogą czy to nie działa tak że skoro nie akceptuje siebie to znaczy że w dzieciństwie nie byłam akceptowana? No bo skądś ten brak akceptacji się wziął...
-
Chyba to prawda. Kiedy myślę podczas palcówki że jestem modelką, taką piękną i zgrabna, nie mam oporu by wszystko przyszło lekko. Ale zaraz po tym mam wybuch płaczu. Niestety mam zaburzenia odżywiania bliskie anoreksji. W gimnazjum na oglądałam się filmików z modelkami i chyba podświadomość zaczęła porównywać. Co z tego że jestem chuda i podobam się facetom skoro nie taka jak ja chcę... Boże pomóż.
-
Hej może to głupio zabrzmi ale wstydzę się być w negliżu nawet jeżeli rolety są zasłonięte to jakby i tak budzi moje wątpliwości że inni mnie widzą w intymnej sytuacji. Najlepiej byłoby gdybym seks uprawiała w szafie, a dochodziła pod kołdrą, na brzuchu, a na oknach były grube czarne koce. Jakbym bała się że mój mąż zobaczy jak szczytuje, a to za bardzo intymne by komukolwiek się pokazywać. Więc od trzech lat symuluje, albo szczytuje w takiej pozycji by twarz była wbita w prześcieradło. Czy to może świadczyć że to niewłaściwy mężczyzna? Skąd to może się brać? Jak odpuścić?
-
Tak sobie myślę że co jest jednak złego w tym że chce być szczęśliwa. Pomijając pewne fakty, biologicznie rzecz ujmując to chyba dobrze że ojciec dziecka będzie tym który mi się podoba i do którego coś czuję. Ile jest kobiet które mają dzieci ale niewyczekane i wpadki. Czasami powinnam bardziej dbać o swoje marzenia. :)
-
Jak już pisaliście to prawda że czuję do mojego chłopaka coś więcej. Zostawiłam go bez większego powodu. To znaczy nie rozumieliśmy się w pewnym momencie życia. Zostawiłam go z dnia na dzień. Bo byłam zauroczona w moim mężu. Ale jednak marzę żeby z nim być. Myślę że jako kobieta mam prawo wierzyć swoim uczuciom. I marzę by mieć z nim dziecko. Manii nie mam. :) Ale mam nerwicę. :)
-
Napisałam ex chłopakowi to co czuje. A czuję że chce mieć z nim dzieci. Zaprosił mnie do siebie kiedykolwiek się na to zdecyduję. Cała się czerwienię ale zrobiłam jak czuje. Nie wiem co dalej pewnie potrzebuje wsparcia od mojego psychologia.
-
Niestety o takim scenariuszu pomyślałam. No ale faktycznie trzeba jakoś coś zrobić. Nie chcę ciągle być w potrzasku. :/
-
Jacek i Dryagan mają rację. Tak to prawda. Coś czuję do mojego byłego chłopaka. Nie wiem naprawdę mi jest głupio ale tak to wygląda. Jestem w martwym punkcie nie wiem co dalej.
-
Hej. Mam prawie 30 lat ale nie chcę posiadać dzieci bo nie lubię dzieci a często jestem obrzydzona małymi niemowlakami. Jestem z mężem już 4 rok i szczerze nie chce mieć z nim dzieci. Pewnie miałaby żeby mieć ale bez szału i satysfakcji. Mój mąż to idealny kandydat na męża i ojca. Ale co z tego skoro tego nie czuje. Głupio to zabrzmi ale mam pragnienie posiadać dziecko z moim ex chłopakiem. Byłabym szczęśliwa z tego powodu czuję to. Może nie koniecznie w stu procentach satysfakcji ze związku ale z dziecka z nim tak. Mój ex był bardzo wrażliwy ale nieporadny. Często myśl by mu o tym powiedzieć ale z drugiej strony mój mąż na to nie zasługuje. Nie wiem co mam zrobić jestem zagubiona.
-
Dzięki za odpowiedź wszystkim. Jeżeli taki stan się pojawi nie będę w to się zagłębiać jednak teraz się zastanawiam w takim razie co to znaczy kochać kogoś. Zawsze mi się wydawało iż jest to właśnie takie intymne wrażenie na poziomie czakry serca i splotu słonecznego. Czyli taka mocna energia wytworzona przez myśli, emocje i czyny skierowana na drugiego człowieka. Czy tak?
-
Dobra chyba już wiem o co chodzi ale nie sądziłam iż odpowiedź uderzy mnie tak szybko. Mogę się mylić dlatego proszę o komentarz. Mam taki trop. Rozwiązanie zagadki to brak miłości do siebie i związana z tym tęsknota za miłością. Pustka którą wypełnia czyjąś miłość do mnie, a której ja sama nie umiem wypełnić z różnych powodów. Czy jest na sali ktoś kto może to skomentować?
-
Witajcie. Jestem tutaj i pisze post o 4:54 (jest on wklejony) ale naprawdę nie wiem komu i gdzie mam o tym napisać.Miałam sen w którym widziałam sylwetkę mojego męża i słyszałam iż mój wewnętrzny głos mówił mi że jest on święty. Mogłabym uznać iż sen był zwykłym snem gdyby nie fakt iż moja klatka piersiowa wypełniona była jakby energią mojego męża, trochę jakby płonęła ale jednak była to energia tak mocna iż czułam że jej nie mieszczę w sobie. Czułam jego świętość i wyjątkowość mimo że na co dzień nic nie mogę do niego głębszego poczuć. I tak po dwóch godzinach snu wstałam o dziwo wyspana. Dotarło do mnie że posiadam w sobie jego energię która ma moc, jest optymistyczna oraz popłakałam się ponieważ było to takie doświadczenie iż nie wiem co z tym teraz robić i czy powiedzieć o tym zajściu mężowi.Moim pierwszym doświadczeniem na miarę paranormalnego było jednak zjednoczenie dusz podczas pocałunków z moim ex. Wtedy też czułam palenie w klatce ale po prostu pożar nie do ogarnięcia aż do momentu paraliżu ciała, rąk i nóg gdzie czułam jak moje wnętrze jest rozkładane na czynniki pierwsze. Pierwszą miłość pamiętam jako nieszczęśliwą, toksyczną ale intensywną.Mam pytanie czy każdy tak ma, czy coś ze mną nie tak? Czy to możliwe mieć w sobie czyjąś energię i czuć ją mimo iż mąż wyjechał na delegacje z pracy? Czy to co odczuwam to może pobudzone czakry? Naprawdę to doświadczenie pozwala mi czuć kogoś w mojej duszy, coś nie do ogarnięcia.