Zacząłem brać moklobemid 10 grudnia. Dostałem reckę na tabsy po 150mg i zalecenia by przez pierwszy tydzień brać 300mg/d (1-1-0), a po tygodniu wejść na 600mg/d (2-2-0). Pierwszy tydzień był fantastyczny, miałem więcej energii, lęków w ogóle, trochę obniżyła mi się jakość snu, ale wszystko do ogarnięcia. Wszystyko zaczęło sie sypać jak w drugim tygodniu wszedłem na dawkę 600mg. Lęków nie mam, ale to co stało mi się nagle z energią, chęcią do rozmowy i interakcji z ludźmi trochę mnie zaniepokoiło. Nie mam w ogóle chęci, wręcz czuję jakby wszystko wróciło do stanu sprzed leczenia. Zastanawiam się czy to efekt zwiększenia dawki i czy może nie lepiej byłoby zejść na 300mg. Czy może ustanie efektów jest od niej niezależne i po prostu przestał działać.
Mam pytanie czy ktoś z was miał podobnie, że wejście na większą dawkę spowodowało coś takiego?
Może tydzień to był za mały czas by wszystko zdążyło się ustabilizować?