Skocz do zawartości
Nerwica.com

tormee

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tormee

  1. Jak ja mam spokój to podnoszę się w 10-15 minut, ale go niestety nie mam. Nigdy - od urodzenia... przejebane.
  2. @Dryagan nie rozumiesz pewnych rzeczy... oni mi nie chcą dać spokoju. Jak kiedyś uciekłem z mojego miasta na "studia" i pojechałem do Krakowa razem z dziewczyną... to moja matka wysłała za mną mojego brata, żeby ją przelaciał, żebyśmy się rozstali i żeby ściągnąć mnie z powrotem... ... to jest cała maszyna. Po prostu momentami nie mam siły już na to. Staram się tylko normalnie żyć, a całe życie mi robią pod górkę.
  3. @Dryagan to nie ja je rozdrapuje, ale są ciągle rozdrapywane. Dzieciaki mi biegają pod oknem i krzyczą "dupek! giń! skurwiel!" itd. Mówię Ci, że plotka poszła za daleko i ja nie mam 5-ciu minut spokoju - nawet jak pójdę do lasu to za mną łażą... ... zmieniałem miejsce zamieszkanie 3-krotnie, ale nawet jak jadę w góry na drugi koniec Polski, to zaraz jest to samo... ... ja już po prostu nie mam siły stary. Mam prawie 40 lat... a jestem jak wrak człowieka.
  4. @Dryagan też przyjmowałem taką postawę na zasadzie "przepraszam, że żyję", ale koniec końców miarka się przebrała i zacząłem reagować agresywnie. Nie wiem z jakiej paki mam się prosić o prawo do oddychania i to ze strony (w większości przypadków) bezmózgich małp (którymi jest większość społeczeństwa). Nie wiem czy wiesz, ale jest większa przepaść między inteligentnym człowiekiem a przeciętnym niż między przeciętnym a szympansem Ja jestem w górnych dwóch % jeśli chodzi o IQ populacji, więc mam już trochę dość tego, że te bezmózgie małpy wchodzą mi w życie z buciorami i obrzucają siebie wzajemnie i mnie własnymi odchodami na środku mojego pokoju. Do pewnego momentu to znosiłem, ale mam dość. Ludzie często mają mnie za świra bo ostatnio w ataku gniewu wystrzelałem cały magazynek z wiatrówki przez balkon krzycząc "fałszywe, jebane k...y" Na szczęście policjanci, którzy przyjechali byli bardzo w porządku, powiedziałem im, że zaraz mi przejdzie i sobie pojechali. Tylko widzisz - mnie już to nie obchodzi co ktoś sobie o tym wszystkim pomyśli - bo ja wiem, że jego zdanie jest dla mnie tak samo istotne jak zdanie przeciętnego szympansa. Ale trochę Ci zazdroszczę, że udało Ci się znaleźć tę jedną tak jednak ważną osobę. Ja też wciąż jej szukam, ale to nie jest takie proste z tym całym bagażem. Mogę zapytać jak się poznaliście?
  5. @Dryagan spoko rozumiem - no hard feelings. To co mówisz to ja dobrze wiem, tylko w moim przypadku to trochę bardziej skomplikowane. Widzisz - narcystyczne osoby prowadzą tkzw. "smearing campaign", czyli kampanię mając na celu Cię zdegradować - działa to przez rozprzestrzenianie plotek na Twój temat lub nawet bezpośredni kontakt z osobami, z którymi Ty masz kontakt. Jak miałem gorsze chwile w życiu to skontaktowałem się z moim kuzynem, żeby po prostu mieć do kogo się odezwać. Moja matka jak się o tym dowiedziała - od razu zadzwoniła do niego i powiedziała: "nie ufaj mu, bo on kłamie - nie wolno Ci mu zaufać". Pierwszy psychiatra, którego miałem - moja matka miała go w znajomych na facebooku... To są takie taktyki, że bardzo ciężko jest ruszyć do przodu. Ja często spotykam nowe osoby na swojej drodze, ale po pierwszym, drugim spotkaniu (bardzo neutralnym) widzę, że są już do mnie nastawione negatywnie. To wydaje się nieprawdopodobne, bo żyję w dość dużym mieście, ale niestety - taką moc ma plotka, która niesie się bardzo szybko. Cały czas próbuję znaleźć kogoś kto będzie mi życzliwy, ale to jest bardzo trudne, bo raz, że po tych wszystkich doświadczeniach już mam lekką paranoję i czasem biorę rzeczy zbyt serio, a dwa to nigdy nie wiem, czy ta osoba za chwilę nie obrzuci mnie gównem, więc zazwyczaj robię to pierwszy na zasadzie mechanizmu obronnego.
  6. Dobra - ja przyznaję - ponosi mnie - bo nad gniewem jeszcze nie nauczyłem się panować. Ale nic... idę zrobić sobie żarcie
  7. @move skoro wy oceniacie moje to ja oceniam wasze
  8. @Dryagan dalekie to od narcyzmu - moja matka w prześladowanie mnie angażowała całą rodzinę - bliższą i dalszą. Na końcu to już cała rodzina ze mnie kpiła. A jak dzwoniłem do kuzyna, to jego syn mówi "to ten głupi dzwoni?". Jak mnie zamknęła w psychiatryku to pierwsze co zrobiła do obdzwoniła całą rodzinę, żeby to obwieścić wszem i wobec, że jestem chory psychicznie, nie można mi ufać, że kłamię i nie można ze mną rozmawiać.
  9. @move @Dryagan bo prostu drażni mnie to jak ktoś próbuje mnie oceniać i szufladkować nie znając mnie kompletnie i nie znając całej historii. Tak robią barany - tak samo jak w dzisiejszej sprawie Amber i Johnnego - najpierw zły był Johnny - teraz zła jest Amber ... żygam już takim podejściem. Myślałem, że na forum psychologicznym są bardziej ogarnięci ludzie, ale jak się okazuje - nie koniecznie. Osądzanie i wyciąganie wniosków na podstawie szczątkowych danych połączone z brakiem umiejętności łączenia faktów. Żenada.
  10. No tak - nawet na forum psychologicznym polowanie na czarownice. A weźcie się ode mnie odp.... nie zamierzam się nikomu tłumaczyć. Idźcie sobie chować cudze dzieci i bądźcie sobie posłusznymi zmanipulowanymi baranami. W krajach islamskich takie baby się kamienuje i bardzo słusznie. Dlatego nas dzisiaj kolonizują. Do widzenia.
  11. @Dryagan z tym się akurat zgodzę, ale to nie zawsze takie proste. Ciekawy jestem co byś zrobił gdybyś się teraz dowiedział, że Twoja córka, wcale nie jest taka Twoja. Ciekawe co byś zrobił, gdybyś przez 10 lat walczył o to, żeby dziecko w tych wszystkich toksynach miało jak najlepiej i próbował je jakoś od tego wszystkiego uratować, a na końcu by się okazało, że to nie Twoje, tylko jednak tego Twojego "złotego" brata. Ciekawe co byś zrobił, gdyby nagle się okazało, że to dziecko, w sumie darzy Cię już taką samą niechęcią jak cała reszta "rodzinki". Nie wydaje mi się, żebyś Twój ojciec był narcystyczny. Może jest zjebany, może coś z nim nie tak, ale narcyz niszczy Cię na wszystkich szczeblach i rozpieprza całe Twoje życie - matka Twojego dziecka już dawno byłaby przez niego bzykana jak i przez całą resztę rodziny i również nastawiona przeciwko Tobie.
  12. @move nie wiesz o czym mówisz - mówię Ci - ja byłem po praniu mózgu w szpitalu psychiatrycznym na ciężkich psychotropach. Nie odróżniałem rzeczywistości od fałszu, a mój umysł był cofnięty do okresu niemowlęcego. Tak - tak w wieku 21 lat ssałem kciuk - bo mi po prostu wykasowano wszystko. Później mnie nafaszerowali psychodropsami i wypuścili. Zresztą jak pisałem wcześniej - co może umknęło Twojej uwadze - po jakimś czasie odszedłem i zerwałem z nią kontakt, a wtedy dostałem telefon, że jest w ciąży. Widocznie panicznie się bała, że zniknę - i na to się nabrałem. Przez 10 lat chowałem cudze dziecko, ale ten fakt oczywiście zignorowałeś, bo był niewygodny dla Twojej teorii, że "zawsze można odejść".
  13. @Dryagan ale nie bałeś się panicznie kobiety. To wiele zmienia. Bałeś się panicznie faceta - więc to w miarę naturalne.
  14. @Dryagan ojciec to nie matka. To jest zupełnie inna dynamika. Cytując Jordana Petersona: "Z braku ojca wychodzi się rzadko - z braku matki - nigdy". U mnie matka była agresywna, a ojciec przez większość czasu pasywny, ale był też narcystycznej matki enablerem.
  15. @move o tym dokładnie mówię - moja agresja była wzbudzana celowo - dla pokarmu. W końcu miarka się przebrała... i hamulce puściły. Nie jestem z tego zadowolony bo dałem im tylko kolejny pretekst, żeby mogli dalej po mnie skakać i teraz mogą już to robić publicznie bez konsekwencji, ale nie uważam, żebym był czemukolwiek winny. "You get what you fucking deserve!"
  16. Jak się czujesz jak zaszczute zwierze - to wierz mi - nie kontrolujesz tego co robisz tylko działasz instynktownie.
  17. No a ja się z Tobą nie zgodzę. Bo jeśli ktoś po Tobie skacze całe życie - to masz prawo się bronić. A jak ktoś po Tobie skacze i jeszcze wciąga w to innych, żeby też po Tobie skakali - to też masz prawo się bronić. Agresja agresji nie równa. Agresorem w tym przypadku była ona - a ja się broniłem. Od początku wlazła mi w życie z buciorami, nasrała na samym środku pokoju, a później próbowała wszystkim w koło wmówić, że to moje g.... Ponadto jak pisałem wyżej - byłem na silnych psychotropach, które próbowałem odstawić, bo mnie rozwalały i zabijały we mnie człowieczeństwo. Dlatego nie zgadzam się z Tobą, a tym bardziej Twoją oceną.
  18. @Dryagan nie jestem już na etapie, żeby mnie interesowało zdanie innych na ten temat. Dla jasności - nie jestem z tego ani dumny ani nie mam zamiaru się z tym obnosić. Ale nie znasz też całej sytuacji. Podczas tego zdarzenia - byłem chronicznie faszerowany zarówno przez moją ex jak i moją matkę psychotropami, które podnosiły mi prolaktynę do tego poziomu, że leciało mi mleko z sutków, a jak próbowałem je odstawić to spadała na mnie cała nienawiść i gniew wobec wszystkiego. Próbowałem o tym rozmawiać zarówno z moją ex jak i moją matką, że te leki mi szkodzą i źle się po nich czuję, a jak odstawiam to mam syndrom odstawienia jakbym odstawiał heroinę. Wiesz jak bardzo je to obchodziło? W ogóle: "lekarz Ci kazał brać, to bierz i nie ma dyskusji". Więc - tak można powiedzieć, że to było na ich własne życzenie. Bo to tak, jakby heroiniście wstrzykiwać heroinę - bo przynajmniej jest po tym spokojny i nie ma z nim problemu. Teraz jestem od roku całkiem sam w mieszkaniu i już udało mi się sporo zejść z dawki - odczuwam gniew i nienawiść, ale radzę sobie z tym na własną rękę - bo nikt "bliski" dodatkowo nie wbija mi szpil w tym czasie i nie skacze po mnie jak po kukle bez uczuć. Więc zachowaj tę ocenę dla siebie jeśli nie masz pojęcia o czym mówisz. A jak jesteś taki kozak - to zamknij się z heroinistą w ciemnym pokoju, później zabierz mu heroinę, a później mu mów jakim jest wielkim gównem. Powodzenia jak wyjdziesz stamtąd żywy. @move to są bardzo różne zdarzenia i różne sytuacje. Wiesz - gdybym ja dostał po tyłku bo zrobiłem coś złego - ok, pewnie bym to przyjął i nie czuł złości. Przez dłuższy czas - mimo, że to dostawałem "w/cenzura/" - tak po prostu bo matka musiała rozładować frustracje, a ja akurat się dobrze bawiłem i cieszyłem życiem - to i tak starałem się ją tłumaczyć i szukać winy w sobie. W końcu jednak do mnie dotarło, że to jest kompletnie bezsensu i po prostu niszczyła mnie z premedytacją - podobnie robiła moja ex - zresztą w ścisłej kooperacji z moją matką.
  19. Ale weźmy inny przykład zachowań typowo narcystycznych np. w relacjach. To co mnie osobiście spotkało z kobietą. Udawała oczywiście tkzw. "cnotkę-niewydymkę", ale sypała się na lewo i prawo przez praktycznie całe życie - również będąc w relacji ze mną. Kiedy zorientowałem się, że coś nie gra - pozbyłem się jej z mojego życia (a raczej tak mi się wydawało) po prostu napisałem do niej coś w stylu "jesteś wspaniałą kobietą, ale nie potrafię tego z Ciebie wydobyć" - nie chciałem jej urazić ani nic... po prostu chciałem, żeby sobie poszła. Po czym ona zaproponowała mi spotkanie, żeby to wyjaśnić. Podczas spotkania zaczęła się zachowywać strasznie agresywnie i mnie atakować. Mi też puściły nerwy i powiedziałem kilka słów za dużo, ale w pewnym momencie uznałem, że ta przepychanka nie ma sensu i po prostu poszedłem w swoją stronę mając nadzieję, że więcej jej nie zobaczę. Tydzień później odebrałem telefon, że jest w ciąży. Niewiele myśląc wsiadłem w autobus i pojechałem do niej, bo była w innym mieście - pomyślałem sobie wtedy "jakoś to będzie", ale nigdy nie myślałem, że to dziecko mojego brata (czyli złotego dziecka mojej narcystycznej matki). Przez jakiś czas starałem się to ciągnąć, ale przemoc psychiczna z jej strony się nasilała z dnia na dzień. Porównywała mnie np. do brata mówiąc rzeczy typu "twój brat ma lepsze pomysły od Ciebie" czy inne takie... ta przemoc była tak silna, że wywołała u mnie syndrom sztokholmski - tym bardziej, że ona już dawno zjednała sobie całą moją rodzinkę i działała tylko na moją niekorzyść. Raz - RAZ! nie wytrzymałem i dałem jej z liścia. Czasem pisałem do niej smsy typu "zdychaj ty g...a k...o". Jak myślisz, kogo ostatecznie sąd i społeczeństwo uzna tutaj za winnego? Mnie czy ją? Teraz krążą plotki po mieście na mój temat, że jestem damskim bokserem i generalnie znęcam się nad kobietami hahaha Dlatego rozumiem tutaj Amber - bo podejrzewam, że Johnny tak długo wciskał jej wrażliwe guziki, aż po prostu psychicznie tego nie wytrzymała. To są tak chore i wysublimowane taktyki, że nie można się przed nimi obronić. Narcyz zaszczuje Cię jak dzikie zwierze - swoimi znajomościami, koleżkami, rodziną (zarówno Twoją jak i swoją), a Ty będziesz stał w koncie i warczał na nich kiedy oni będą sobie z Ciebie robić kpiny i rejestrować Twój wrzask, żeby mieć później dowody w sądzie. Myślisz, że z tym jest w stanie dziecko wygrać, bo go jakoś tam do edukujesz? Nie ma żadnych szans.
  20. Tylko, że prawo i społeczeństwo i tak stanie po stronie matki. Bo biedna kobieta ma takie niewdzięczne dziecko... ... i weź z tym dealuj.
  21. Ale narcyzm to nie tylko przemoc i złe traktowanie. To najczęściej mieszanie jednego z drugim. Na przykład - jak byłem bardzo mały to mama często mnie usypiała śpiewając mi kołysanki itd. ale na drugi dzień bez powodu dostawałem w/cenzura/. To jest mieszanie człowiekowi w głowie do tego stopnia, że na końcu nie wie jak się nazywa. Czy kiedykolwiek matka mnie np. pochwaliła? Oczywiście, że tak! Ale chwaliła tylko i wyłącznie moje negatywne zachowania - np. jak pobiłem się z kolegą w szkole to mówiła: "no, mam nadzieję, że ten drugi wygląda gorzej". Myślałem sobie wtedy kurde... ale mam fajną mamę, taka wyluzowana. Ale z kolei jak w wieku 6 lat komponowałem już pierwsze utwory na pianinie i mówiłem: "mamo, mamo, zobacz co stworzyłem" - to słyszałem "no... takie pitu, pitu". Później rozpowiadała ludziom, że jestem agresywny, nie chcę się uczyć i same ze mną problemy. Ale rzeczywiście - do rozwoju mnie zniechęcała, ale zachęcała do rozbojów. No i jak Ty chcesz powiedzieć dziecku, żeby sobie z tym poradziło? Bo ja nie mam pojęcia... to trzeba tam wejść, założyć matce kaftan i nafaszerować gównem, którym ona faszeruje swoje dziecko. Bo tutaj inaczej się tego zrobić nie da.
  22. @move problem polega na tym, że nie jesteś w stanie tego zrobić. Matka ma nad dzieckiem 100% władzę (a jak do tego jest inteligentna - to już w ogóle masz przerąbane). Ja pamiętam, że jak byłem mały i mnie biła to jedyną moją myślą wtedy było - jak będę duży i silny to jej tak nakopie, że się nie pozbiera. Problem polega na tym, że jako dziecko nie masz siły się obronić i nie masz żadnych szans - to jest tak wielka niesprawiedliwość, że zaczynasz nienawidzić cały świat i wszystko dookoła. Często też mówiłem mojej matce, że jak mnie jeszcze raz uderzy (z innych form przemocy nie zdawałem sobie wtedy sprawy) to zadzwonię na policję - na co moja matka odpowiadała: "to sobie dzwoń, każdy bije swoje dzieci, policjanci też biją swoje dzieci - i tak nikt Ci nie pomoże". Ja przez dobre 21 lat mojego życia byłem przekonany, że to rzeczywiście jest normalne, że takie jest po prostu życie i tak to działa - ludzie się po prostu napierdalają nawzajem i tyle. Nic innego nigdy nie widziałem. Dodatkowo działało to jak samo napędzająca się maszyna. Bo - matka lała mnie po kryjomu w domu, a ja, żeby odreagować lałem kolegów w szkole czy przedszkolu, więc oni mi oddawali i tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że na tym po prostu polega życie. Myślisz, że jeśli takie dziecko zobaczy w telewizji, czy usłyszy od kogoś, że nie koniecznie musi tak być to w to uwierzy? Wiesz - ja też oglądałem telewizję, gdzie ludzie się kochali na filmach itd. ale dla mnie to było tak abstrakcyjne, że uważałem to za świat fantasy. Tutaj trzeba uświadamiać ludzi do czego takie znęcanie się prowadzi i jak później widzą agresywnego chłopaka - to wiadomo, że to wina rodziców, a nie jego samego - bo to jest po prostu chore, żeby oskarżać 4-letnie dziecko o to jak się zachowuje, a z tym też się wielokrotnie spotykałem w swoim życiu - zawsze była to moja wina, że jestem taki, a nie inny, a nikt nawet nie przyjrzał się co się dzieje u mnie w domu. Większość ludzi tego kompletnie nie pojmuje. Zamyka się takich ludzi w więzieniach albo szpitalach psychiatrycznych - podczas gdy prawdziwi prześladowcy (rodzice) siedzą sobie na wolności, zacierają ręce z radości i popijają kokosowe latte. Weźmy przykład Charles'a Mansona - wystarczy poczytać o tym jakie miał dzieciństwo, żeby to wszystko zrozumieć, ale nie - społeczeństwo uzna go po prostu za potwora i wsadzi za kratki. No czy to nie jest jakieś umysłowe upośledzenie całego społeczeństwa? Teraz jest głośna sprawa Amber i Johnnego (pewnie słyszałeś). Też cały tłum wiesza na nią psy, bo po prostu straciła nad sobą panowanie. Tylko, że w tym całym zamieszaniu to Johnny przejawia zachowanie narcystyczne i widać jak się cieszy, że w końcu udało mu się Amber pogrzebać żywcem. Jesteśmy po prostu 300 lat za murzynami jeśli chodzi o wiedzę na ten temat. Dlatego trzeba o tym głośno mówić i ludzi uświadamiać. Dzieci już raczej nie uratujesz - bo tak jak pisałem na początku - rodzic ma nad nimi 100% kontroli i władzy. W U.S.A. coraz bardziej popularne jest to, że matki, aby zemścić się na ojcach poddają swoich synów terapii hormonalnej (mnie też to spotkało - matka potajemnie od dziecka faszerowała mnie hormonami feminizującymi - poza tym była przemoc itd. itp.). Dostawałem od malutkiego mleko z ogromną ilością cukru (teraz myślę, że cukier był po to, żeby ukryć smak chemii w mleku). No i jednocześnie cukier był moim pierwszym narkotykiem... ponieważ jak negatywny wpływ na umysł i organizm ma to dzisiaj już wszyscy wiemy. Udało mi się odstawić to mleko dopiero w trzeciej klasie podstawówki, kiedy miałem trochę grosza i mogłem sobie kupować pepsi bo bez cukru nie byłem w stanie funkcjonować. Ale abstrahując od moich doświadczeń - w U.S.A. - obecnie terapie hormonalną przeprowadza się sądownie na rządanie matki. Matka stwierdza np. że chce zmienić syna w córkę - idzie z tym do sądu i sąd zleca terapię hormonami wobec dziecka. No i jak chcesz pomóc takiemu dziecku? Powiesz mu, że hormony są złe? Że co? Ma w wieku kilku lat uciec od matki? Przecież to jest niedorzeczne.
  23. Oczywiście, że te informacje występują zarówno w kulturze jak i dzisiaj chociażby w internecie, ale społecznie niestety nie znajduje to żadnego odzwierciedlenia. Istnieje niestety obraz "świętej matki" - powiedzenia typu: "każda matka kocha swoje dzieci" - co jest zwyczajnym kłamstwem - jednak bardzo utartą fałszywą prawidłowością postrzegania rzeczywistości. Wielokrotnie sam kiedy opowiadałem o mojej matce - spotykałem się ze społecznym ostracyzmem i raczej reakcją: "co za skurwiel... tak źle mówić o własnej matce". I o tyle o ile informowanie społeczeństwa, że miało się toksycznego ojca (alkoholika, damskiego boksera etc.) - jest z miejsca akceptowalne i wiąże się ze współczuciem - tak w tym przypadku jest to automatyczne odrzucenie, bo to przecież nie możliwe, żeby matka krzywdziła własne dzieci. Miałem nawet takie doświadczenia z psychologami, kiedy opowiadałem im o swojej historii odpowiedź była: "proszę się zastanowić, czy nie wchodzi Pan czasem w rolę ofiary" - tak jakby to była moja wina, że matka znęcała się nade mną odkąd ukończyłem 4 lata. Bo matka na pewno nie jest niczemu winna, tylko z Panem jest jakiś problem... no jest - bo się nade mną znęcano. Weźmy też przykład tkzw. mamy małej Madzi, która rzuciła dzieckiem o podłogę i je zabiła - zrobiono z niej celebrytkę - pokazywano we wszystkich gazetach, robiono jej sesje zdjęciowe jak jeździ konno. Owszem - skończyła ostatecznie w więzieniu, ale czytałem z nią wywiad i uważa, że jest tam jej bardzo dobrze, bo ma fajne koleżanki i czas dla siebie. Wyobraź sobie mężczyznę, który ląduje w więzieniu po czymś takim. Miałby zrobioną z d.... jesień średniowiecza i prawdopodobnie szybko "się powiesił". Ostatnio też głośna była sprawa ojca w Warszawie, który rozwiódł się z kobietą, a ona w zemście zawłaszczyła sądownie dzieci i zaczęła się nad nim znęcać. I nic nie może z tym zrobić - bo społeczeństwu to nie przeszkadza. Taka kobieta - pójdzie wypłacze się, powie, że facet ją bije i pozamiatane. Więc jak najbardziej jest to temat tabu, który trzeba nagłaśniać gdzie się da.
  24. Witam, chciałbym poruszyć pewien bardzo istotny temat, który bardzo często jest w dzisiejszych czasach niestety tematem tabu, a szczególnie w Polsce, gdzie kobieta jest uważana na równi ze święta - co bardzo często wykorzystuje. Mianowicie temat o rodzinie, której przewodzi narcystyczna kobieta. Na początek czym charakteryzuje się narcystyczna kobieta? Narcystyczna kobieta jest kobietą żądną władzy, poklasku, uznania. Jej rządza władzy jest tak silna, że potrzebuje jej w 100% nad całą rodziną - rządzi nawet swoim mężem jak i pozostałymi członkami rodziny poprzez inne dalsze lub bliższe kobiety. Normalna kobieta jest do pewnego stopnia uległa mężczyźnie i podziwia go za jego zdolności przywódcze, siłę charakteru i to, że może od niego otrzymać wsparcie - kobieta narcystyczna - nie ma takich uczuć - chce posiadać pełną kontrolę nad każdym aspektem każdego członka rodziny. Rodzina, w której taką absolutną i wręcz tyranistyczną władzę pełni kobieta narcystyczna - zawsze produkuje sobie jedną ofiarę - tkzw. "kozła ofiarnego" (ang. scapegoat) - nad, którym w późniejszym czasie znęcać się będzie cała rodzina - ponieważ narcystyczna matka - wmówi wszystkim, że z tym dzieckiem jest coś nie tak. Oczywiście w pierwszej fazie przeprowadza mu odpowiednie pranie mózgu, a następnie zaczyna przemoc (najczęściej fizyczną, psychiczną, emocjonalną, werbalną, seksualną). Za każdym razem kiedy to dziecko nad którym się znęca nie wytrzymuje i próbuje się postawić swojej oprawczyni - ona pokazuje go palcem i mówi: "widzicie? on jest nienormalny". Po pewnym czasie już cała rodzina patrzy na to dziecko jak na chorego psychopatę, który nie szanuje własnej matki ani jej nie kocha - podczas gdy narcystyczna matka zaciera w radości ręce, bo ma swoją ofiarę dzięki z której może czerpać ból. Ból własnego dziecka, który działa na nią jak jeden z narkotyków. Drugim narkotykiem dla narcystycznej matki jest natomiast podziw - i tak formuje ona tkzw. "złote dziecko" (ang. golden child). Złote dziecko jest przeciwieństwem kozła ofiarnego - otrzymuje od niej podziw, uznanie, ochronę, bezpieczeństwo - tak, że na zewnątrz narcystyczna matka sprawia wrażenie matki idealnej. I analogicznie - złote dziecko jest kochane i podziwiane przez całą rodzinę - bo tak bardzo kocha swoją mamusię i jest takie cudowne - podczas gdy kozioł ofiarny jest przez rodzinę znienawidzony - bo w/g zapewnień narcystycznej matki - to on ją odrzucił. Nie dzwoni do biednej matki, nie odzywa się i nie chce mieć z nią kontaktu. Narcystyczna matka również skłóca te dwie różne role dzieci przeciw sobie i zachęca do wzajemnego poniżania się i traktowania jak najgorzej - budząc zazdrość o jej względy - dzięki temu czuje się jeszcze bardziej wartościowa jednocześnie będąc w środku pustą wydmuszką rządną władzy, pieniędzy, uznania, poklasku i tylko i wyłącznie akceptacji otoczenia. W późniejszym wieku - gdy kozioł ofiarny budzi się z letargu i dostrzega, że to co wmawiała mu matka, że przemoc jest normalna, że wszyscy tak traktują swoje dzieci i próbuje jeszcze skonfrontować to ze swoją matką - mając nadzieję, że to tylko jakieś nieporozumienie - usłyszy najprawdopodobniej: "jesteś chory psychicznie", "wymyśliłeś to sobie", "masz wybujałą wyobraźnię", "nic takiego nigdy nie miało miejsca". Na tym etapie najczęściej narcystyczna matka będzie próbowała pozbyć się kozła ofiarnego z kręgu rodziny - na dobre. Ponieważ boi się, że prawda może wyjść na jaw. Zrobi wtedy wszystko - stanie na głowie, żeby go ubezwłasnowolnić, zamknąć w szpitalu psychiatrycznym - lub po prostu będzie wmawiać wszystkim członkom rodziny, że nie wolno pod żadnym pozorem mu ufać - bo zwyczajnie w świecie kłamie. Narcystyczna matka gra tu na dwa fronty - ponieważ będzie jednocześnie rospowiadać jak jej strasznie przykro i jak martwi się o swoje dziecko i jak martwi się tym, że dziecko się do niej w ogóle nie odzywa - co stawia go w bardzo złym świetle. A co z samym kozłem ofiarnym? No cóż - w większości przypadków kończy się to rzeczywiście ubezwłasnowolnieniem, więzieniem, stałym pobytem w szpitalu psychiatrycznym. Nieco rzadziej i w mniejszej ilości przypadków - tacy ludzie zostają po prostu odcięci kompletnie od społeczeństwa i pozostawieni sami sobie. Narcystyczna matka, będzie wykorzystywać swoje wpływy w rodzinie i znajomości, żeby tylko dalej upokarzać kozła ofiarnego - lub znajdzie do tego celu inną osobę, która będzie kontynuować jej dzieło zniszczenia - tak, aby prawda nigdy nie wyszła na jaw. W bardzo niewielu przypadkach kozłom ofiarnym udaje się odciąć od tego kręgu w porę i stworzyć własny dom czy rodzinę - szczególnie wśród mężczyzn ten odsetek jest bardzo niewielki - bo niestety mężczyzna zdany sam na siebie i pozostawiony bez żadnych szans na przetrwanie - dodatkowo kiedy jeszcze własna matka kopie pod nim dołki - będzie miał po pierwsze bardzo utrudnione relacje z kobietami, a po drugie mało która kobieta się nim zainteresuje. Bardzo często też kobiety, które wykazują zainteresowanie kozłem ofiarnym - są nastawiane przeciw niemu przez narcystyczną matkę. Kobiety mają o tyle lepszą sytuację - że jednak samotną kobietę często chętnie ktoś przygarnie, zaadoptuje i da nowy dom. Piszę to niejako jako przestrogę - "uważajcie z kim tańczycie" - to jest bardzo niebezpieczna sprawa i działa dosłownie jak sekta. Chora sekta, która żywi się bólem i cierpieniem jednego z członków rodziny. Jeżeli chcecie trochę więcej informacji na ten temat, to polecam wam filmy z tego kanału:
×