Skocz do zawartości
Nerwica.com

olciablue

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez olciablue

  1. Dokladnie ten sam 'problem' jest u mnie. Mąż uwielbia córeczkę, a ona jego, ze mną oczywiście tez ma Mała dobre relacje. Nie wyobrażam sobie, co czułaby, gdybym pozbawiła jej 'rodziny" No ale właśnie, czy to jest rodzina. U nas jest tak, że nawet nie kłocimy sie już, nikomu się nie chce......to generalnie jest dłuższa historia, powinnam była odejśc od męza, gdy Mała miala 2 latka, wtedy nastapiło apogeum jego picia. Bo mąż był (jest? - bo to podobno tylko 'zaleczone" bywa) alkoholikiem, dużo z teog powodu wycierpiałam. Gdy mała sie urodzila, problemy z piciem osiągnęły apogeum...ale wtedy byliśmy sami w Kanadzie, bez rodziny (byliśmy tam 8 lat) i nie barzo miałam możliwośc odejśc - bo gdzie. A teraz mała ma 5 lat, bardzo się kochają. Między nami zas nic już nie ma. Myślałam oczywscie o terapii małżeńskiej, ale mąz jest tak zapatrzony w siebie, i tak zadufany w sobie (stroni od ludzi, wg niego ludzie nic nie sa w stane wnieśc do jego życia, on wie wszystko, nikogo sie radzić nie będzie) że nie widzę szans na to, by wogole go do tego rpzekonać. Generalnie schemat się powtarza - miałam ojca alkoholika, i mimo cąłej świadomości, jakie neisczzęscia to ze soba niesie, wylądowałam z mężem alkoholikiem. Taka smutna klasyka:( Pozdrawiam, dziękuje tez za wypowiedzi Pani psycholog.
  2. A co jest w nich podejrzane? Bo nie bardzo rozumiem? Ja nie wiem w ogole o żadnym forum na 'wyborczej", nie mam czasu na siedzenie na forach:( Tutaj sie wypowiedziałam, bo widzę podobny problem. Myslę tez, ze te problemy przycyzniają się do nasilania nerwicy / depresji. Czy ktos jeszcze ma podobne problemy? jak sobie z tym radzicie? Czy dziecko może być szczęślwie w takim związku? Ola
  3. Witam Jestem Ola, pisalam tu już kiedyś (na wątkach nerwica i bezsennnośc - potężny problem z ktorym zmagam się od lat. Ale wypowidama sie tutaj, bo podobny problem, o ktorym tu mowa, dotyczy mnie. Duzo by mowic, mąż swego czasu pił, od 3 lat nie pije, ale relacje miedzy nami wygladaja tak samo, z ta roznica, ze czasem sie jeszcz klocimy (ale tez rzadko, bo nikomu sie juz nie chce). dawno bym odeszła, ale mam 5 letnią coreczkę....jest przywiązana do taty również. Na razie jest szczesliwym dzieckiem ale uz widzi wiele rzeczy. Tez nie wiem co robic, to jak sytuacja bez wyjscia. A przepracowanie (mąz jest leniem patentowanym), i stres i lęki związane z naszymi toskycznymi relacjami (staram sie o nich nie mysle cuciekajac w intensywna prace ale, one sa gdzies na skraju swiaodmosci) nie ulatwiaja sprawy. Nie wiem co robic, szkoda mi małej, ale i siebie mi szkoda i życia. Ale nie chce byc egoistka i pozbawiac jej rodziny. Ale czy to jest rodzina? Pozdrawiam wszystkich Ola H
  4. Ka-Po, a do jakiej poradni chodzisz? Bo ja nie chodze np niestety nigdzie, i nie mam zdnego lekarza prowadzacego, nie wiem, komu zaufac, zeby znow nie wpedzil mnie w benzo. Moze mozecie polecic jakiegos dobrego lekarza w Czestochowie, ktory pomaga przy bezsennosci i nerwicy, i traktuje pacjentow powaznie, a nie jako farmakologiczne kroliki doswiadczalne? Pozdrawiam wszystkich Ola
  5. A nie wytworzy mi sie tolerancja na ten lek? Tak pytam, bo bralam Mianseryne przez jakis czas (Lerivon, Miansec - rozne sa nazwy leku zawierjacego mianseryne) i na poczatku pomagal w zasnieciu, a teraz sie uodpornilam, i w ogole nie dziala. Generalnie robilam sobie odwyk od benzodiazepin pomagajac sobie wlasnie mianseryna, ale w ostatnim tygodniu znow sie cofnelam, w sensie takim, ze biore wiecej benzo, co mnie strasznie martwi, ale na zredukowanej dqwce znow przestalam zasypiac (a juz zasypialam na polówce estzolamu). Tez przypuszczam, ze mam silna nerwice, spowodowana zarowno sklonnoscia genetyczna (mama, babcia) jak i bardzo stresujaca sytuacja w domu od jakis 2 lat, i faktycznie po psychoterapi bylo lepiej...czy moze byc refundowana, watpie, a nawet jesli, to nie wiem, czy oni przykladaja sie do takiej??? kasia, jakie masz doswiadczenie z Mitrazapina? Mowisz, ze warto? czy po dluzszym okresie zazywania nadal sie spi? Bo mnie sie wydaje, ze sennosc to efekt uboczny Mitrazapiny, efekt ktory wlasnie MIJA po tygodniu - dwoch, i nadal wraca sie do bezsennosci...przynajmniej tak bylo z podobnym czteropierscieniowcem, jakim jest Mianseryna... Lekarze...hmmm, wiesz co robia lekarze. Pytaja, czy przepisac ci estazolam, czy moze wolisz Imovane - przynajmniej u mnie tak jest. A ja chce rzucic benzo, one zrujnowaly mi mozg i emocje. Ale nie mialam wyboru, mieszkalam w kanadzie z mezem i coreczka, maz wiecznie w pracy, a ja MUSIALAM funkcjonowac zatem MUSIALAM spac, a po pol roku pobudek przez mala co 15 minut, oduczylam sie spac, i musialam wspomoc sie lekami. Wiem, slepa uliczka. Ale musialam byc funkcjonalna przy tak malutkim dziecku...Efekt - uzaleznienie i nerwica. A w polsce malo kto zajmuje sie pomoca w wychodzeniu z tego typu uzaleznien, natomiast chetnie przeposuja lekarze wlasnie benzodiazepiny:((
  6. Dla mnie to byl jakis koszmar - a zaczal sie 6 dni temu. Na poczatku nie polaczylam objawow z lekiem, i uznalam ze mam paskudny wyjatkowo rpzypadek grypy zoladkowej. czulam sie tak koszmarnie, ze musialam na 4 dni odwiezc malutka coreczke do tesciow...co jest w moim przypadku ostatecznoscia, bo juz w niejednym stanie dawalam sobie z nia rade / musialam sobie dawac (np po 7 calkowicie nieprzespanych nocach) Po wzieciu dawki wieczornej (30 mg) zemdlalam nagle w srodku nocy w kuchni (bo oczywscie nie spalam w nocy, zmagam sie od 2 lat z chroniczna, beznadziejna, rujnujaca mi i rodzinie zycie bezsennoscia). W dzien - otepialosc, depersonalizacja, wyostrzenie zmyslow sluchu, glowa ciezka tak jak nigdy jeszcze, mdlosci, nudnosci, potworne zmeczenie (porownywalne do tego po porodzie, zatem przeogromne)...po 4 dniach poddalam sie i opakowanie lezy jak lezalo. dodam, ze 2 noce z tym lekiem przespane, ale ciezko sie dobudzic, i wlasciwie to zmeczenie dzienne nie jest tego warte, wole czuc sie zmeczona nie spiac i bez leku, niz spiac po mitrazepinie...i czujac sie jak kompletne zombie, nie bedace w stanie przejsc do lazienki. Teraz noc Noc juz 3 z rzedu biala, bez snu, roztrzesiona jestem i bez nadzei na przyszlosc. Nie wiem, jak sobie pomoc. A mam malutka coreczke dla ktorej MUSZE zyc i funkcjonowac. Co robic z bezsennoscia?????? Chodzilam przez chwile na terapie, ale nie stac juz mnie, wydawalo mi sie, ze pomaga, ale blokowaa mnie swiadmosc kosztow. Ale wiem, ze koszty bezsennosci sa o wiele, wiele wyzsze i nieporownywalne Ola
  7. To dopisuje sie i ja - Ola z Czestochowy. Przez jakis czas czytalam to forum - pomagala mi swiadomosc, ze istniejecie, no i rozpoczelam leczenie (o kilka dobrych miesiecy, jesli nie lat, za pozno) A teraz postanowilam sie 'ujawnic' Wczoraj wieczorem siedzialam sobie na lawce w parku (do decyzji wyjscia dojrzewalam dluuugo) i obserwowalam ludzi...wszyscy byli tacy zadowoleni z siebie, pewni siebie...tacy wystrojeni...ale przde wszystkim odwazni i wyluzowani, i tacy 'wyeksponowani. Podczas gdy ja najchetniej krylabym sie w mysiej dziurze - choc nie zawsze. Zrodzilo to pytanie - czy oni naprawde sa tacy, czy wszyscy sa tacy? Przeciez wiem, ze sa tez tacy ludzie, jak Wy - o ktorych czytam, ktorych wypowiedzi analizuje, a ktorych nigdy nie widuje, nigdzie. Oczywscie nie musze pisac, jakie poczucie wyobcowania to budzi....siedzenie na takiej laweczce i takie obserwacje Takze - jestem, jestem z wAMI na forum, i jesli tylko jest nas wiecej z Czestochowy, a ktos mialby ochote chocby poczuc sie 'mniej wyobcowany;, to to chyba jest wlasciwie miejsce. To forum, ten watek... Pozdrawiam wszystkich cieplutko. Jakby co, moje gg: 3624395 Ola
×