U mnie ataki zazwyczaj występują wieczorem. Dostaję takiego osłabienia w ciele, drażnią mnie wtedy dźwięki, jestem płaczliwa, mam ściśnięte gardło i czuje jakby mi ktoś ściskał klatkę piersiową. Więc staram się zachować spokój, wyrównuje oddech, jeżeli jestem na mieście to powoli idę spokojnie w stronę domu, w kościele siadam w ławce i siedzę, nie wstaje i siadam jak ksiądz każe. A jeżeli jestem w domu to ide do pokoju córeczek, gaszę swiatło i okrywam się ciężkim kocem (polecam, pomaga bardzo bo masz wrażenie jakby Cię ktoś przytulał) i jak leżę to często mam drgawki. To poprostu przeczekuję. Jeżeli już czuję się na tyle pewnie i dobrze to powoli wstaję. Czasem trwa to 30 minut a czasem 4 godziny. Od środy biorę Afobam 0,5 rano i wieczorem. Ale najgorzej jest po południu kiedy lek już działa znikomo. Niedługo bedę mieć konsultację w szpitalu psychiatrycznym. Nie poddam się nerwicy. Bedę walczyć.