-
Postów
3 366 -
Dołączył
Osiągnięcia Dryagan
-
jak się ma swoją rodzinę, czasem trzeba się dostosować. Rodzina i znajomi Żony - w tym przypadku nie ma dyskusji, konieczny kompromis
-
Kiedyś naprawdę nie lubiłem świąt – kojarzyły mi się z napięciem, obowiązkiem, presją „że trzeba”. A potem pojawiła się własna rodzina i wiele się zmieniło. Teraz lubię ten czas. Mamy swoje rodzinne, wypracowane rytuały, własny sposób przeżywania tego czasu. Jedyną rzeczą, która potrafi mnie jeszcze zestresować, są ewentualni goście… chociaż nie wszyscy. Ustaliliśmy też swój system prezentów: każdy obdarowuje każdego czymś drobnym. To może być naprawdę mały gest. Nasza córka daje nam zwykle coś, co zrobi sama – ozdobione pierniczki, wyklejony obrazek, jakąś własnoręcznie zrobioną pamiątkę. Nie mamy u siebie „Mikołaja od prezentów” w Wigilię (ten przychodzi 6 grudnia), tylko taki zwyczaj wzajemnego obdarowywania się drobiazgiem, ale osobistym. I dzięki temu te święta są po prostu… nasze. Bez pośpiechu, bez presji, z ciepłem i małymi gestami, które dużo znaczą. No i przygotowujemy święta wspólnie, wspólnie ubieramy choinkę i pomagamy w kuchni z przygotowaniem specjałów
-
Nie potrafię sobie poradzić z depresją lekooporną
Dryagan odpowiedział(a) na lorana temat w Depresja i CHAD
Kluczowe jest to: @lorana Żeby dostać rentę socjalną trzeba udowodnić, że choroba wystąpiła przed 18 rokiem życia. Skoro się leczyłaś od 13 roku i masz dokumentację, trzeba się odwoływać. Nie mają z tym nic wspólnego próby podejmowania pracy ani okresy składkowe (to już dotyczy innego rodzaju renty) -
Ten wątek to jeden wielki spam, w sumie w całości powinien wylądować w koszu, bo tylko rodzi kłótnie. Dyskutować na kontrowersyjne tematy też trzeba umieć. Apeluję o rozwagę, bo naprawdę nie chce mi się wszystkiego czytać
-
Ja rozumiem, że kontrowersyjny temat, że są tu wierzący i niewierzący, ale chyba można dyskutować bez osobistych wycieczek i przytyków. Nie mam siły i ochoty tego czytać, ale część poszła do kosza, a powinno jeszcze więcej. Proszę o kulturę wypowiedzi
-
Wiemy, ale do niektórych gada się jak do ściany. Niestety. Nie da się nikomu pomóc na siłę, ani przekonać do czegokolwiek. Sorry, ale ja się poddaję w tej kwestii. To przegrana sprawa, jak ktoś uważa, że nie potrzebuje pomocy
-
Relfi usunął konto, ale jego wpisy pozostały.
-
Weź te zastrzyki, to może trochę pomoże
-
Plus zastrzyków? Święty spokój z codziennym łykaniem leków i stabilniej w ciągu dnia — mniej huśtań, łatwiej ogarniać pracę. Da się tak ustawić dawkę i termin przyjęcia zastrzyka, żeby nie zamulało; to się normalnie dostraja (ja pracując brałem wprawdzie clopixol, ale to działa podobnie). Gdyby coś „wykręcało”, lekarz dorzuca osłonę albo koryguje dawkę. To nie kajdanki na zawsze — jak nie siądzie, można zmienić. Ja bym spróbował, bo to często po prostu wygodniejsza i spokojniejsza opcja.
-
Przeanalizujmy co tu napsałeś. Widzę tu stały Twój schemat: fakt brzmi „zdałem”, a interpretacja od razu brzmi „życiowo nieporadne g… jestem”. I ten drugi głos kasuje pierwszy. To jak filtr: wszystko, co pasuje do tezy „porażka”, zostaje, a rzeczy na „plus” są od razu umniejszane („farsa”, „papier”, „czas zmarnowany”). Oddzielmy te dwie warstwy: warstwa faktów: zmęczony, przemoknięty — a jednak dowiozłeś wynik i zwolnili Cię za punkty. To się nazywa sprawczość; warstwa oceny globalnej życia: to nie jest temat do rozstrzygania w dniu egzaminu. Możesz być wkurzony na formułę, a jednocześnie uznać swój wynik. Jedno nie wyklucza drugiego. Daj temu sukcesowi wybrzmieć choć 24 godziny bez dorzucania tu etykiet o „całym życiu”. Zapisz to zwyczajnie: „zdałem mimo warunków”. Możesz to zapisać w rubryce "sukces" albo "plusy". Bo to też jest życie — i wcale nie ma w tym nieporadności.
-
Powinnaś się zgodzić. To w sumie nie jest zły lek
-
Stop. Czy to ma być temat jak omijać prawo? Bardzo proszę o unikanie takich wstawek
-
Ech, chyba lekarz Ci nie kazał wypijać na raz dwóch butelek wina, jeszcze przy braniu leków. Tyle alkoholu to chłopa by powaliło i miałby omamy
-
Nie pamiętam, bo to dawno było. Zresztą w takim stanie w jakim wtedy byłem to w ogóle niewiele pamiętam. Jak we śnie. Haloperidol to lek starej daty, kiedyś w szpitalach tylko to dawali, a teraz to już rzadziej.