-
Postów
3 327 -
Dołączył
Ostatnie wizyty
19 789 wyświetleń profilu
Osiągnięcia Dryagan
-
Brzmi to tak, jakby problemem nie były same włosy, tylko to, jak mama siebie przez nie widzi. Jasne, że depresja i nerwica mogą „przyczepić się” do wyglądu i zrobić z tego wielki dramat w głowie – coś w rodzaju punktu, na który schodzi cały lęk, poczucie beznadziei, starzenia, gorszości. To, co opisujesz (długie płaczliwe reakcje, „wyglądam jak babcia”, „jestem stara”), bardziej wygląda na objaw tego, co się z nią dzieje psychicznie, niż realnego „problemu włosów”. A tak zupełnie serio: w dzisiejszych czasach mnóstwo kobiet nosi naturalne siwe włosy z premedytacją, albo farbuje się na siwo. Aktorki, modelki, zwykłe dziewczyny z Instagrama. Siwe nie równa się „babcia”, tylko taki typ urody. Twoja mama nie odstaje od normy, tylko bardzo surowo siebie ocenia. Najważniejsze to, żeby ktoś pomógł jej wzmocnić obraz siebie i poukładać temat depresji. Ty możesz ją wspierać, mówić jej wprost, że nie jest żadną „starą babcią”, tylko że choroba podsuwa jej taki zniekształcony obraz.
-
@Radek0003 Wcześniejsze siwienie to w większości genetyka. Jeśli w rodzinie były osoby, które szybko siwiały, to nerwica czy depresja mamy mogły co najwyżej trochę „pomóc”, ale nie są jedyną ani główną przyczyną. Chroniczny stres może przyspieszać różne procesy w organizmie (w tym siwienie), ale 45 lat i mocno siwe włosy to naprawdę nic nadzwyczajnego – wiele osób w tym wieku tak ma, tylko u kobiet nie zawsze to widać, bo częściej farbują. A teraz w dodatku podobno siwe naturalne włosy są modne :-). Jeśli mama dobrze się czuje pod kątem zdrowia ogólnego, ma robione podstawowe badania i nie dzieje się nic nagłego (np. bardzo szybkie, gwałtowne siwienie z innymi objawami), to raczej nie wygląda to na coś niebezpiecznego. Możesz ją ewentualnie zachęcić do rozmowy z lekarzem przy okazji, jeśli to ją martwi.
-
@alone05 Wmawianie sobie chorób i diagnozowanie się przez internet to prosta droga do nakręcania własnego lęku, nie do pomocy sobie. Google nie zna twojej historii, badań ani życia – to przecież automat. Te same objawy pasują do milionów rzeczy – od stresu po poważne choroby. Jak szukasz na ślepo, prawie zawsze trafiasz na najgorsze opcje i tylko sobie dokręcasz śrubę. Jeśli ciągle powtarzasz „mam to, mam tamto”, mózg zaczyna w to wierzyć. Zaczynasz patrzeć na siebie tylko przez pryzmat zaburzeń, których nikt kompetentny nawet nie potwierdził. Hasło „lekarze chcą tylko zarobić” brzmi efektownie, ale w praktyce często jest wymówką, żeby nic nie sprawdzać. Jasne, można trafić źle, ale od tego jest zmiana lekarza, a nie rezygnacja z diagnozy. Czytać i wiedzieć – spoko. Ale jeśli naprawdę coś cię niepokoi, uczciwszym krokiem wobec siebie jest iść do lekarza czy psychologa, zamiast opierać się na doktorze Google i własnych lękowych interpretacjach.
- 7 odpowiedzi
-
- lęki
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Miłość i związki a choroby i zaburzenia psychiczne ❤️👩❤️👨💊💉
Dryagan odpowiedział(a) na Ilovewinter temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja mam dziecko (i ChAD). Moja córka ma 8 lat i jej pojawienie się w moim życiu dało mi jeden z najsilniejszych powodów, żeby naprawdę zawalczyć o siebie. Leczenie, praca nad sobą, decyzje, których wcześniej bym nie podjął. Na razie wygrywam i zamierzam przy tym zostać, właśnie ze względu na nią. Przy tym serio uważam, że większość ludzi ma jakieś rysy, traumy, lęki, schematy – tylko nie każdy ma diagnozę i nie każdy to uczciwie nazywa. Etykieta „zdrowy” czy „zaburzony” sama z siebie nie mówi, czy ktoś będzie dobrym rodzicem. Mój ojciec był niby zupełnie „normalny”, za to wychowanie mylił z tresurą. Strach, presja, zero poczucia bezpieczeństwa. Ja bardzo chcę być inny. Moja córka się mnie nie boi. Przytula się, gada ze mną, wie, że może do mnie przyjść. Nie jestem idealny, ale jestem świadomy swoich ograniczeń, biorę odpowiedzialność i pracuję nad sobą. To moim zdaniem waży więcej niż etykietka. Co do „nie powinni wchodzić w związki”: też się z tym nie zgadzam. Dużo zależy od rodzaju zaburzenia, stopnia nasilenia, gotowości do leczenia. Same zaburzenia nie przekreślają szansy na dobry, bliski, partnerski związek. Bywa wręcz odwrotnie: ktoś, kto zna swoje ograniczenia, bywa bardziej uważny i odpowiedzialny niż „zupełnie zdrowy”, który zamiata wszystko pod dywan. Dla mnie kluczowe nie jest „ma diagnozę / nie ma diagnozy”, tylko: czy pracuje nad sobą, czy bierze leczenie serio, czy potrafi zadbać o granice, bezpieczeństwo, odpowiedzialność za drugą osobę i ewentualne dziecko. Kategoryczne „nie powinni” wrzuca do jednego worka ludzi skrajnie nieodpowiedzialnych i tych, którzy naprawdę robią wszystko, żeby żyć przyzwoicie i nikogo nie krzywdzić, a jednocześnie żyć pełnią życia.- 94 odpowiedzi
-
- miłość
- (i 5 więcej)
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
Dryagan odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
@Verinia a może wszyscy inni chadowcy uciekli z Forum? -
Brata... Mamę... Babcię.... To najbliżsi
-
Refleksyjnie. Odwiedziny na cmentarzu, wspominki - to zawsze trudny czas dla mnie
-
Wielkie gratulacje!!!
-
Chyba niezręcznie to ująłem. Nie chodzi o „nie zaakceptowałbym”, tylko o to, że dziś nie wiem, czy wszedłbym w związek, w którym jest już dziecko. Może nie; a może, gdybym się naprawdę zakochał, naturalnie objęłoby to uczucie też jej dziecko. To nie deklaracja na twardo, tylko uczciwe „nie wiem” w hipotetycznym scenariuszu. Na trzeźwo widzę tak: własne dziecko to dla mnie coś wielkiego — zachwyt, czułość, odpowiedzialność i to niesamowite poczucie, że mała cząstka mnie stała się osobą. Ten „mały cud” mocno ustawia moje myślenie o rodzicielstwie. I jeszcze, w kontekście tytułu wątku „Lubię kobiety”: mam ogromny szacunek do kobiet za to, że potrafią nosić i rodzić życie. Każda, która tworzy taki cud jak dziecko, jest dla mnie wielka. Trochę nawet zazdroszczę tego doświadczenia (biologicznie to coś, czego mężczyzna nigdy nie przeżyje). Jasne, nie sprowadzam kobiecości tylko do macierzyństwa — po prostu wyrażam podziw dla tej konkretnej strony kobiecości.
-
@Dalila_ rozumiem odwołanie do biologii, ale u ludzi to nie działa tak prosto. Biologia daje pewne średnie skłonności, a konkretne zachowania rodziców to wypadkowa osobowości, relacji, doświadczeń i wyborów. U wielu mężczyzn potrzeba opieki i bliskości jest bardzo silna — nie chodzi o „płodzenie”, tylko o rodzinę. U mnie właśnie tak to wygląda: kocham swoją córkę i realnie się nią zajmuję. Ważne jest dla mnie, że to moje dziecko, ma jakieś moje cechy, jest w czymś tam podobna - wzrusza mnie to. Czy zaakceptowałbym dziecko partnerki z poprzedniego związku? Dziś nie wiem, wydaje mi się, że nie (na szczęście nie jestem w takiej sytuacji). Znam jednak mężczyzn, którzy świetnie pełnią rolę ojczyma czy adoptują i tworzą fantastyczne więzi. Dlatego teza „samce chcą głównie rozmnażać, samice opiekować się na maksa” bardzo upraszcza rzeczywistość. U człowieka działają też więzi, empatia, normy społeczne i autorefleksja. To raczej kwestia indywidualna niż cecha mężczyzn jako gatunku.
-
Tak, nazywał się "Top posty", też szukałem - zniknął niestety
-
Czy to jeszcze nerwica, czy już powinnam iść do lekarza?
Dryagan odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
@robertina Powinnaś mimo wszystko iść do lekarza rodzinnego w swojej okolicy – nie do ortopedy od razu. (Zresztą może to problem bardziej dla reumatologa?) Lekarz rodzinny może Cię normalnie zbadać, zlecić badania (np. krew, RTG), dać leki przeciwbólowe/przeciwzapalne i ustalić, co dalej robić. Nie ma sensu męczyć się latami tylko dlatego, że ortopeda jest daleko. -
Czy to jeszcze nerwica, czy już powinnam iść do lekarza?
Dryagan odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
@robertina To już nie wygląda na „nerwicę i samo przejdzie”. Nerwica może podbić odczuwanie bólu, ale nie tłumaczy, że utykasz na kostkę, każdy ruch boli, a stawy głośno strzelają przy każdym zgięciu i prostowaniu. Do tego piszesz, że trwa to rok–dwa i raczej się pogarsza, a bolą kolejne stawy. To jest moment na normalną wizytę u lekarza rodzinnego, nie na czekanie. Idź do lekarza, powiedz dokładnie to, co tu napisałaś (od kiedy, które stawy, że nie możesz normalnie chodzić). Jeśli któryś staw puchnie, robi się czerwony, gorący albo ból jest taki, że prawie nie możesz się ruszać – tym bardziej. Docelowo zajmuje się tym ortopeda albo reumatolog. Do obu na NFZ potrzebujesz skierowanie od lekarza rodzinnego. -
A kiedyś to trzeba było pokonać smoka, żeby zdobyć rękę księżniczki
-
Hej, nie będę udawać, że chce mi się czytać cały wątek linijka po linijce, ale już fragmenty, które widzę, są za ostre. Teksty w stylu: "robisz z kogoś idiotkę", "słabe to bardzo", "to tylko o Tobie świadczy", "Twoje przewrażliwienie" itd. to nie są argumenty. To są osobiste przycinki. I na forum nie ma na to miejsca. Można dyskutować, nawet ostro, można się nie zgadzać, można domagać się potwierdzeń dla czyichś tez – to jest normalne w rozmowie. Ale zjeżdżanie rozmówcy, przypisywanie mu cech, psychoanalizowanie na siłę, wjeżdżanie w ton "to z tobą jest problem" rozwala każdą dyskusję. Można dyskutować, nawet ostro, nawet z humorem – temat jest rozwojowy. Ale osobiste wycieczki naprawdę nic nie wnoszą. Kobiety i mężczyźni to nie są dwa oddzielne gatunki z wrogich planet. W każdej grupie są osoby fajne i osoby trudne. Nie stoimy na dwóch przeciwległych biegunach. Więc prośba: dyskutujmy dalej, ale bez atakowania siebie nawzajem. Szacunek obowiązuje wszystkich.