Skocz do zawartości
Nerwica.com

nancy

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia nancy

  1. Czuję się jak na huśtawce - raz jest znośnie, raz beznadziejnie... Potrafię obudzić się z uśmiechem by później wieczorem wracać do domu omijając co ruchliwsze drogi.. Źle jest, widzę to, zdaję sobie z tego sprawę, ale wciąż wierzę, że może bez lekarza jakoś pójdzie? Zanim się zbiorę by się zapisać, jest niby lepiej, później kilka dni prawie normalnego życia i znów od początki... Pstryk - wpieram Cię, poradzisz sobie... :* Spadajaca-gwiazda - nie nie brakuje mi dużo, jak dobrze pójdzie w styczniu będzie... :) Tak bym chciała odzyskać siebie, znaleźć znowu swoje życie... ehh..
  2. Spadająca_Gwiazda, żeby to było takie proste... Niestety w chwilach hmmm nazwijmy je podbramkowymi, nie obchodzi mnie nic i nikt. Nawet przyjaciele, a co do rodziny... nie mam z nimi dobrego kontaktu, tak na prawdę w domu panuje zasada każdy sobie. Nie widzę sensu w ciągnięciu tego dalej. Nie widzę powodu, dla którego miałabym się męczyć i walczyć o siebie i swoje życie. Do psychologa niestety nie pójdę - nie mam 18 lat, a nie wyobrażam sobie jak mogłabym poinformować o tym co się dzieje kogokolwiek, tak w realu. Poza tym uczę się w LO i nie pracuję = kasy brak. :/
  3. Witajcie :) Ja też jestem sama, mało tego w przeciągu mojego całego życia miałam tylko jednego chłopaka... Wydaje mi się, że znam przyczynę czemu jest tak a nie inaczej. Głównym powodem nie jest mój wygląd, czy charakter, ale... choroba (?). Mam jakąś wewnętrzną blokadę, ścianę która blokuje te dobre uczucia. Nie chcę (nie potrafię?) odczuwać szczęścia, spełnienia. Nie dopuszczam do siebie myśli, że jestem zakochana, nawet, jeśli Jemu też nie jestem obojętna. Zawsze psuję wszystko, brutalnie kończę znajomość, tak że nie mamy szansy nawet zostać przyjaciółmi. Kolejna sprawa, że z moim stanem psychicznym nie potrafiłabym dopuścić kogokolwiek do tej mojej mrocznej strony. Strony, która budzi się niespodziewanie i bez uprzedzenia. Wszyscy widzą happy anię, nie dopuszczam nikogo do tej złej strony. Bo i po co? Teraz na czasie jest bycie szczęśliwym. Nikt nie chce przebywać z smutasami. A i mnie to drugie życie odpowiada - wprowadza troszku realności do mojego świata.
  4. Witajcie Mam problem. Ze sobą.Jestem maniakalną idealistką - rządzi mną przekonanie, że muszę być idealna, że cały mój świat musi być idealny. Nie potrafię zwierzać się, nie potrafię ufać ludziom. Mam pseudo - przyjaciół: ludzi, którym niby na mnie zależy, którym jednak nie potrafię powiedzieć o swoich problemach. Wszystko musi być tip-top. To ja jestem ta od uśmiechania się i pocieszania, od wyciągania z 'dołka'. Nie mam nic przeciwko temu, lubię pomagać ludziom, ale teraz, kiedy to ja nie daję sobie rady ze sobą, ze swoimi słabościami jestem... sama... Nie wiem kim chce być i do czego chcę dążyć. Zaczynam i nie kończę. Męczy mnie to życie, na gwałt szukam czegoś, co mogłoby mnie tu utrzymać... Szukam sposobu, który pomoże mi zagłuszyć ten przeklęty głos w mojej głowie który krzyczy 'daj sobie spokój, zabij siebie i ból który cie pozera'... póki jestem wśród przyjaciół, znajomych jakoś idzie, czasem sztucznie, czasem nie idzie, ale do przodu, a kiedy siedzę sama... idę ulicą i całą sobą silę się by przez przypadek nie wejść na jezdnię, prosto pod nadjeżdżający tir... idę do Galerii i myślę tylko o tym jak ominąć wejście na parking na dachu... dawno mnie tam nie było, wciąż pamiętam ten piękny widok, jeden krok... szukam sił... szukam jakiegokolwiek wsparcia... pomóżcie, pomóżcie mi może macie jakiś sposób, by znaleźć jakiś powód, aby żyć, coś, co spowoduje, że chwile słabości nie skończą się źle...
  5. Ehhh.. chyba tak jak i Ty kiedyś, ja teraz nie chcę uwierzyć że może być ze mną coś nie tak... Ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że z uporem maniaka dążę do jakiejś chorej perfekcji... dzieki za dobre słowa :)
  6. Dziękuję Ci Mocca... dzięki Migdala... dzięki Wam będę wiedziała gdzie się udać : ) Mocca, podniosłaś mnie też na duchu, że nie tylko ja mam taki problem... Ciężko mi się zmierzyć z myślą, że będę musiała się się komuś 'wyspowiadać', że jestem na tyle słaba że muszę szukać u kogoś pomocy... może jakoś postaram się jeszcze jakoś... sama... nie wiem już... ale dzięki dziewczyny, dzięki!!!
  7. Ehhh... Chyba odezwała się moja niewiara w ludzi Pewnie przesadzam... Ale... Czuję się przeraźliwe samotna. Paradoksalnie mam wielu dobrych znajomych, kilka osób uważa mnie za swojego przyjaciela. Uważają mnie za kogoś wyjątkowego, a ja staram się odsłaniać przed nimi tylko swoją pozytywną stronę osobowości i charakteru. Właściwie wciąż gram, udaję kogoś innego niż jestem. W zależności od sytuacji staję się zupełnie inną osobą. Męczy mnie to, już nie mam siły. A przestać nie potrafię, próbowałam, ale przyzwyczajenia brały górę... Wciąż jak idiotka dążę do ideałów. Chcę być lepsza i lepsza. Tak dla samej siebie. Ale mi nie idzie, wkurzam się na siebie i uciekam w uzależnienia... Najpierw był alkohol, a kiedy stał sie zbyt trudny do ukrycia zamieniłam go na nóż. Wiem że to złe, staram się jakoś to ograniczać... Nie radzę sobie ze sobą, swoimi niedoskonałościami, przytłacza mnie ich ilość, męczy mnie udawanie przed ludźmi niepoprawnej optymistki z wiecznym uśmiechem na ustach. Nie potrafię się przed nikim otworzyć i przez to czuję się.. ehh... I sobie nie radzę. Mam wrażenie, że traktuję rzeczywisty świat bardzo... hmmm.. automatycznie, zachowuję się nie tak jak chcę, ale tak jak wydaje mi się, że powinnam... Potrafię całymi dniami siedzieć nieruchomo i nic nie robić, o niczym nie myśleć. Albo wyobrażać sobie skaczę z wieżowca i lecę... tak w nieskończoność.. Chyba zgubiłam gdzieś siebie. Nie wiem już kim jestem i co tu robię. Po co żyję, jakie są moje wartości i cele w życiu. Taki mój stan trwa już od praktycznie 2-3 lat i jest co raz gorzej, co raz ciężej mi żyć 'normalnie', tak by ludzie nie zauważali, że coś jest ze mną nie tak. EDIT: Chyba się za bardzo rozpisałam ;/
  8. Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia... Mogę postarać się opisać pokrótce co się dzieje. Może wtedy mi podpowiesz..?
  9. Witajcie... Przyznam się bez bicia, jestem tu nowa Obawiam się, że potrzebuję pomocy specjalisty. Jestem niepełnoletnia i stad moje pytanie: czy i gdzie mogę się zgłosić? Czy warto poczekać aż skończę 18 lat? (dodam, że mam urodziny w styczniu..) Liczę na Waszą pomoc... dzięki :)
×